Ugoda lepsza niż upadłość?

Od wczoraj każda osoba fizyczna może ogłosić upadłość. Jednak taki krok będzie wiązał się z likwidacją całego majątku dłużnika. Może się zatem okazać, że lepszym wyjściem jest dogadanie się z wierzycielami niż ogłoszenie bankructwa.

Dłużnik, który nie jest w stanie spłacać rat kredytu, czy płacić rachunków, może złożyć do sądu wniosek o ogłoszenie upadłości. To nowość w polskim prawie, gdyż dotychczas prawo do bankructwa przysługiwało jedynie firmom. Jednak upadłość konsumencka ma więcej ograniczeń niż upadłość przedsiębiorstw.

– Przede wszystkim, aby sąd ogłosił bankructwo konsumenta dłużnik musi udowodnić, że stał się niewypłacalny w wyniku nieprzewidzianych okoliczności, które były niezależne od niego. Konsument nie ma też prawa do układu z wierzycielami, a w momencie ogłoszenia upadłości cały jego majątek wchodzi do masy upadłościowej (dotyczy to także domu czy mieszkania), dłużnikowi zostają tylko środki na wynajmowanie przez rok mieszkania – mówi Arkadiusz Król, prawnik Kancelarii Prawnej RAVEN Krupa & Stańko.

Co więcej, jeśli po likwidacji majątku i spłaceniu wierzycieli pozostaną jakieś zobowiązania, dłużnik przez pięć lat będzie regulował dług według planu sporządzonego przez sąd. Gdy w tym czasie np. otrzyma spadek lub wygra pieniądze na loterii będzie musiał przeznaczyć środki na spłatę zaległości.  Spłacane raty nie zostaną jednak powiększone, gdy dłużnik otrzyma podwyżkę pensji lub znajdzie lepiej płatną pracę.

Przyglądając się zapisom ustawy można wysnuć wniosek, że upadłość konsumencka będzie korzystna głównie dla osób, których długi znacznie przekraczają wartość posiadanego majątku. Co zatem zrobić, gdy pensji nie starcza na płacenie bieżących rat i rachunków, ale mamy np. mieszkanie, samochód, czy działkę rekreacyjną.

– W takich przypadkach lepszym rozwiązaniem niż składanie wniosku o upadłość jest próba dogadania się z wierzycielami – mówi Iwona Słomska, rzecznik prasowy KRUK S.A. – Może się bowiem okazać, że dłużnikowi samodzielnie uda się sprzedać część swojego majątku i w ten sposób spłacić wierzycieli. Może też negocjować z nimi warunki spłaty długu, na co nie pozwala upadłość. Może się więc okazać, że po negocjacjach dłużnikowi zostanie znacznie więcej niż tylko roczny czynsz na wynajęcie mieszkania.

Często może to być korzystniejsze rozwiązanie dla dłużnika, zwłaszcza, że zdecydowanej większości wierzycieli zależy na porozumieniu się z dłużnikami. W czasach kryzysu także firmy windykacyjne wyciągają rękę do dłużników i umożliwiają im spłatę zaległości w niskich ratach. Największa polska firma windykacyjna KRUK ogłosiła, że dłużnicy sami mogą określić wysokość rat na które ich stać i  dzień miesiąca, w którym chcą dokonywać spłaty – Akcja ta spotkała się z bardzo dużym odzewem. Obecnie z ratalnej formy spłaty długów korzysta ponad 110 tys. dłużników KRUKa, a tylko w bieżącym roku podpisaliśmy 10 tysięcy ugód. Jeśli tylko jest taka możliwość to zawarcie ugody jest często dużo lepszym rozwiązaniem niż ogłoszenie upadłości poprzez likwidację majątku dłużnika. Z windykatorem można się dogadać – przekonuje Iwona Słomska.
Źródło: Kruk S.A.