„Umowa zakłada, że oprocentowanie kredytów jest ustalane przez zarząd. – Takie postanowienie jest zbyt ogólne i nieprecyzyjne. Dzięki niemu bank ma możliwość kształtowania wysokości oprocentowania według swojego uznania – uznał Urząd i skierował sprawę do Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Werdykt poznamy za kilka tygodni. UOKiK zaleca, by oprocentowanie kredytów ustalać według obiektywnych i czytelnych zasad – najlepiej tak, jak to robią inne banki, na podstawie rynkowej stopy LIBOR.”, pisze gazeta.
„Oba banki od trzech miesięcy namawiają swych klientów do zmiany umów. Proponują, by oprocentowanie zależało od stopy LIBOR powiększonej o marżę. Problem w tym, że marża ma odpowiadać obecnym ‚realiom rynkowym’, czyli sięgać od 2 do 3,5 proc. Zdecydowana większość kredytobiorców na takie warunki nie zamierza się zgodzić. – Niecały rok temu zupełnie nowym klientom dawali kredyty przy 1-procentowej marży. A nas chcą doić – złości się Piotr, który trzy lata temu pożyczył w mBanku franki na mieszkanie.”, czytamy w „Gazecie”.
Gazeta zwraca uwagę na fakt, że cała sprawa może skończyć się jednak niekorzystnie dla klientów. Jeśli sąd uzna klauzule dające zarządowi prawo zmiany oprocentowania za nielegalne, to banki mogą nakłaniać klientów do zmiany umów na takie, według których oprocentowanie kredytów będzie uzależnione od wahań LIBOR powiększonego o wysoką marżę.
Więcej na ten temat w „Gazecie Wyborczej”.
Na podstawie: Nina