Dziś rząd podpisze z włoskim UniCredito umowę kończącą spór o kontrolę nad BPH. Jednak, według „Dziennika”, nie dowiemy się jeszcze, które oddziały BPH pójdą pod młotek. Eksperci twierdzą, że ich wytypowanie zajmie co najmniej kilka tygodni. Taki los czeka przede wszystkim te, które dublują się z placówkami Pekao SA.
Pracownicy BPH nie mogą się oficjalnie wypowiadać dla prasy – odsyłają do rzecznika prasowego banku, a ten mówi, że do czasu przedstawienia przez UniCredito szczegółów umowy z rządem nic nie powie. Pracownicy banku zostali poinstruowani jak informować klientów. Przede wszystkim mają ich uspokajać i tłumaczyć, że warunki korzystania z usług, się nie zmieniają.
Jak podaje „Dzennik”, niektórzy klienci podjęli już decyzję o zmianie banku. Chcą uniknąć zamieszania związanego z łączeniem obu instytucji. Inni uważają natomiast, że Pekao to za drogi bank.
Banki konkurujące z BPH zacierają więc ręce. Wiedzą, że w zamieszaniu, które potrwa jeszcze przynajmniej kilka miesięcy, pracownicy BPH nie będą mieli motywacji, aby walczyć o udział w rynku. Dotychczas robili to bardzo skutecznie.
Poza tym jest szansa, że któryś z konkurentów po podziale banku przejmie 200 jego placówek. Niektórzy już zadeklarowali, że kupią oddziały BPH. Zainteresowana jest belgijska Grupa KBC, do której należy Kredyt Bank, a także austriacki Raiffeisen, który też ma już w Polsce swój bank. Wśród potencjalnych nabywców wymienia się także Nordea Bank Polska i Getin Bank. A przed świętami zainteresowanie zakupem placówek wyraziło nawet PZU – czytamy w „Dzienniku”.