Jak podaje „Rzeczpospolita” w wyniku znacznego spadku cen właściciele gruntów budowlanych zmniejszają swoje oferty. Największy spadek popytu na działki budowlane odnotowujemy w dużych aglomeracjach.
„W sezonie letnim średnie ceny gruntów spadły w większości największych miast – od 3,4 proc. we Wrocławiu (280 zł) do 15 proc. w Warszawie (830 zł). Wyjątkiem jest Gdańsk, gdzie średnie ceny nie uległy zmianie” – informuje „Rzeczpospolita”.
„Minimalna cena metra kwadratowego działki w Warszawie oscylowała wokół 200 zł, dziś można już spotkać oferty rozpoczynające się od 70 zł. – Zamiast o korekcie należałoby mówić o urealnieniu cen – mówi Marcin Jańczuk z agencji Metrohouse specjalizującej się w obrocie nieruchomościami w Warszawie i okolicach. Jańczuk przypomina, że prosperity tak rozbudziła apetyty posiadaczy gruntów w podwarszawskich lokalizacjach, że jeszcze do niedawna bardziej opłacało się kupić gotowy dom niż działkę z zamiarem budowy według własnego projektu” – pisze „Rzeczpospolita”.
„Najgorzej pod tym względem wygląda sytuacja w samych metropoliach, gdzie niezabudowanych działek mających uregulowaną sytuację prawną jest jak na lekarstwo. Wobec ograniczonej oferty spada również liczba transakcji, i to mimo pewnego ożywienia w ostatnich miesiącach. Szacuje się, że w największych aglomeracjach sprzedaje się dziś nawet 75 proc. mniej działek niż w czasach przedkryzysowych” – pisze „Rzeczpospolita”.
Wielu deweloperów tj. J. W. Construction pomimo konkurencyjnych cen gruntów budowlanych nie decyduje się na ich zakup. Firma dysponuje dużym bankiem ziemi, który został powiększany w czasach hossy, kiedy to ceny gruntów były najwyższe. Podobnie sytuacja kształtuje się w firmie DomDevelopment, która obniżyła swoje wydatki związane z zakupem ziemi, jednak w przyszłości planuje zakupić tereny w lewobrzeżnej części Warszawy.
Więcej w „Rzeczpospolitej” w artykule Błażeja Dowgielskiego „Działki zbyt tanie, by się ich pozbywać”.
K.H.
Źródło: Rzeczpospolita