Uważaj na niby-polisy dołączane do kredytów

„Ubezpieczenia ‚przywiązywane’ do kredytów lub kart kredytowych robią ostatnio prawdziwą furorę. Mają je w ofercie niemal wszystkie banki. To przede wszystkim ubezpieczenia od śmierci, poważnego zachorowania lub utraty pracy. A w przypadku kredytów hipotecznych – ubezpieczenia niskiego wkładu własnego oraz pomostowe, do czasu wpisania hipoteki do księgi wieczystej. Z szacunków ‚Gazety’ wynika, że polisy dołączane do bankowych ofert kredytowych – zarówno te dobrowolne, jak i obowiązkowe – wykupuje już grubo ponad połowa wszystkich klientów banków. To oznacza, że rocznie wydajemy na składki takich ubezpieczeń przynajmniej miliard złotych!”, pisze dziennik.

„Kłopot w tym, że wiele polis sprzedawanych z kredytem daje tylko pozorną ochronę. W warunkach często aż roi się od zapisów, które wykluczają wypłatę odszkodowania. Dotyczy to zwłaszcza polis dodawanych do kredytów gotówkowych, ratalnych oraz kart kredytowych.”, informuje gazeta. „- Z punktu widzenia klienta ubezpieczenia dołączane do wielu produktów bankowych to jedynie gadżety, które można sobie darować” – przyznaje Mateusz Ostrowski, analityk Open Finance. Na łamach gazety Ostrowski wylicza przykłady pozornych polis. „Np. bank Nordea oferuje do kart kredytowych ubezpieczenie od utraty pracy i niezdolności do pracy. – Miesięczna wypłata nie może przekroczyć 5 proc. salda zadłużenia, co i tak skazuje klienta na ciągły wzrost długów. Odpowiedzialność ubezpieczyciela zaczyna się dopiero po 120 dniach, a w czasie rozpatrywania sprawy klient i tak musi terminowo regulować długi. A więc na początku musi sam wszystko spłacić – wylicza Ostrowski.”, czytamy.

Banki bardzo dobrze zarabiają na tego typu ubezpieczeniach, bo z płaconej składki część pieniędzy przeważnie pozostaje w banku. Często ubezpieczenie stanowi ukrytą prowizję, dzięki której instytucje mogą proponować niskie oprocentowanie kredytów. O tym, że polisa jest w zasadzie bezużyteczna wielu klientów przekonuje się dopiero w momencie, gdy chce z niej skorzystać.

Więcej szczegółów w dzisiejszym wydaniu „Gazety Wyborczej”.