VISA: Nie chodziło nam o jednorazową obniżkę

Jeżeli politycy ustawią stawki interchange na zbyt niskim poziomie, dojdzie do zaburzenia czterostronnego systemu płatniczego. Detaliści obniżą swoje koszty akceptacji, ale banki stracą motywację do promowania wydawnictwa kart płatniczych.  Być może obciążą kosztami posiadaczy kart  – mówi w rozmowie z PRNews.pl Jakub Kiwior, Dyrektor Visa Europe w Polsce.

Wojciech Boczoń, PRNews.pl: Czy odgórne regulacje i grupy robocze są konieczne do obniżenia interchange? Czy tego typu decyzje nie powinny dokonywać się na zasadzie wolnorynkowych decyzji?

Jakub Kiwior, Dyrektor Visa Europe w Polsce:  Visa Europe nigdy nie była za regulacjami rozumianymi jako odgórne narzucenie rynkowi arbitralnych rozwiązań. Zespół Roboczy przy Narodowym Banku Polskim był właśnie po to, by uniknąć takich regulacji i dlatego w nim uczestniczyliśmy. NBP jasno poinformował wszystkich uczestników Zespołu: albo wszystkie strony ustalą między sobą rozwiązania i to, jak mają one działać rynkowo by osiągnąć cel, albo jedynym rozwiązaniem będzie regulacja. Celem nie było samo obniżenie opłat, ale wywołanie, przez te obniżki i inne zdefiniowane w Programie działania, rozwoju sieci akceptacji i co za tym idzie szybkiego wzrostu obrotu bezgotówkowego; takim działaniem był przykładowo zakaz stosowania kwoty minimalnej w stosunku do płatności kartą.

NBP zaproponował utworzenie zespołu roboczego, który skupi przedstawicieli rynku i wypracuje satysfakcjonujące wszystkich jego uczestników rozwiązania, poprzez pewien rodzaj konsultacji społecznych. Ustaliliśmy wspólnie z bankami, że jest to najlepsza droga do wypracowania modelu akceptowalnego dla wszystkich. Po raz pierwszy przy jednym stole usiadły wszystkie strony czterostronnego systemu. Czyli zarówno detaliści, banki, agenci rozliczeniowi, przedstawiciele konsumentów oraz systemy płatnicze, które reprezentują zarówno wydawców jak i agentów.

Wypracowany wspólnie i zaakceptowany przez wszystkie strony, oprócz firmy MasterCard, Program redukcji opłat kartowych zakładał wdrożenie harmonogramu obniżek stawek interchange dla wszystkich kart przeznaczonych dla klienta indywidualnego, zarówno dla transakcji tradycyjnych (w środowisku fizycznym) jak i internetowych, aż do 2017 roku oraz jasny mechanizm przekładania tych obniżek na niższe stawki całkowitej prowizji płaconej przez detalistów agentom rozliczeniowym. Program zakładał również rozwój mikropłatności oraz płatności publiczno-prawnych.

Na drugim spotkaniu z zespołu wystąpił MasterCard.

MasterCard się wyłamał, ale przecież NBP dopuszczał możliwość obniżenia interchange jednostronnymi decyzjami.

Faktycznie, NBP poza wariantem regulacyjnym dopuszczał dwa inne: pierwszy był preferowany – podpisanie porozumień wielostronnych, gdzie każda organizacja płatnicza oddzielnie miała podpisać porozumienie z bankami, agentami rozliczeniowymi oraz detalistami, na warunkach określonych w Programie. Drugi to wprowadzanie obniżek jednostronnymi decyzjami organizacji płatniczych, ale obniżek zgodnych ze wszystkimi warunkami przewidzianymi w Programie: dla wszystkich kart, wszystkich wartości transakcji i dla wszystkich kanałów sprzedaży.

Chodziło zasadniczo o trzy kluczowe sprawy. Po pierwsze, o harmonogram obniżek z pierwszą obniżką bezwarunkową od 1 stycznia 2013 r. (do 1,1% dla kart debetowych i 1,2% dla kart kredytowych), w kolejnych latach obniżki warunkowe uzależnione od spełnienia parametrów rozwoju płatności bezgotówkowych i w 2017 r. ponownie obniżka bezwarunkowa do 0,70% i 0,84%.

Ale efekt jest taki, że MasterCard zadeklarował już obniżkę, a Visa nie.

Warto byłoby zastanowić się, co ta obniżka oznacza w kontekście ustaleń Programu NBP.

Po pierwsze, Program NBP był długofalowym programem rozwoju rynku płatności bezgotówkowych, w którym chodziło nie o jednorazową obniżkę, ale o dojście do docelowych stawek w ciągu pięciu lat w ustalony, usystematyzowany sposób, co dawało wszystkim uczestnikom rynku poczucie stabilności i przewidywalności. MasterCard nie spełnił tego warunku, gdyż wprowadził jednorazową obniżkę bez żadnego zobowiązania się do dalszych i dojścia do docelowego poziomu w 2017 r. (zastrzegając przy tym, że może również… podnieść stawki w przyszłości). Po drugie, zgodnie z Programem obniżki miały dotyczyć wszystkich produktów, a od 1 stycznia 2013 r. żaden produkt kartowy nie mógł mieć stawki wyższej niż odpowiednio 1,1% dla kart debetowych i 1,2% dla kart kredytowych. MasterCard wprowadził obniżki dla wybranych produktów; w większości mniejsze niż w Programie, jednocześnie pozostawiając inne produkty, rozwijające się najszybciej dzięki wysokiemu interchange, na niezmienionym poziomie, sięgającym nawet 2,2%.

Tym samym obniżka nie dotyczy produktów o najwyższych stawkach interchange, o które szczególnie chodziło detalistom. Najwyższa stawka dla kart kredytowych MasterCard, która nie została zmieniona, wynosi 2% dla produktów World, a to karty bardzo promowane na rynku polskim oraz 2,2% dla World Signia. Jednym z kluczowych założeń Programu NBP było zagwarantowanie detalistom maksymalnego poziomu interchange w poszczególnych latach, począwszy od 1,2% w 2013 r. – oraz odpowiedniego poziomu całkowitej prowizji – po to, by mogli zaplanować swoje koszty, bez niespodzianek, że ktoś przyjdzie z kartą, która ma na przykład interchange 2,2% i odpowiednio wyższą prowizję. Dziś, większość detalistów przyjmując kartę premium z opłatą IF 2% czy -2,2%, nawet nie wie, że naraża się na większe koszty, które przy założeniu braku zmian stawek będą wzrastać z czasem, ponieważ tych produktów jest na rynku coraz więcej.

Trzeci bardzo ważny warunek, również nie spełniony przez MasterCard, był taki, że obniżki powinny dotyczyć zarówno transakcji w środowisku rzeczywistym, jak też transakcji w Internecie.

Warto jeszcze zastanowić się, co przyniosła decyzja MasterCard o obniżeniu interchange w odniesieniu do wybranych kart? Wydaje się, że konkurent nie chciał zadbać o interesy wszystkich stron, dbając tylko i wyłącznie o swój partykularny interes. A decyzja, jaką podjął nie jest decyzją, która gwarantuje równowagę rynkową i jego długookresową stabilizację, a wręcz przeciwnie prowadzi do zapowiedzianej regulacji, której Visa chciała uniknąć łącząc siły z NBP, bankami i detalistami w poszukiwaniu kompromisu rynkowego.

Jaki będzie teraz ruch Visy? Też wprowadzicie jednostronnie obniżkę?

Visa Europe zarekomenduje swoim bankom członkowskim obniżenie stawek interchange dla płatności kartami Visa, dostosowane do realiów rynku i pozwalające na zachowanie konkurencyjności. Visa Europe będzie też podejmować inne działania rynkowe, starając się realizować jak najwięcej rekomendacji zawartych w Programie NBP.
Visa Europe sama nie ustala stawek – takie decyzje podejmuje Komitet Decyzyjny Visa Polska, w którym większość głosów mają polskie banki członkowskie Visa. Propozycje nowych stawek przedstawimy bankom jak najszybciej, tak by Komitet Decyzyjny podjął stosowne decyzje najpóźniej do końca września br. oraz by nowe stawki zostały wprowadzone w życie nie później niż to przewidywał Program, czyli 1 stycznia 2013 r. – o ile wcześniej rozwiązania przewidziane w Programie nie zostaną usankcjonowane prawnie.

Porozumienie nie doszło do skutku. Efekt jest taki, że teraz projektem zajmą się politycy, którzy niekoniecznie będą reprezentować interesy wszystkich stron. Jakie może to nieść zagrożenie dla konsumentów?

Jeżeli stawki zostaną ustawione na zbyt niskim poziomie, dojdzie do zaburzenia czterostronnego systemu płatniczego. Jedna strona uzyska pozornie swój cel – detaliści obniżą swoje koszty akceptacji, ale banki stracą motywację do promowania wydawnictwa kart płatniczych. Być może obciążą kosztami posiadaczy kart. Możliwe, że ci z kolei będą mniej chętnie płacić kartą w punkcie sprzedaży. Co odbije się również na detalistach i  spowolni rozwój obrotu bezgotówkowego.

Jeśli więc regulacja jest jedynym sposobem na kompromis rynkowy, to przyniesie ona oczekiwane, pozytywne efekty tylko wtedy, jeśli usankcjonuje poziom stawek wypracowanych w Programie, jak również uwzględni pozostałe jego ustalenia, czyli nie tylko kwestie interchange, ale także np. maksymalne stawki całkowitej prowizji detalisty. Nie wszystkie ustalenia uda się wpisać w ustawę, ale większość można.

Szkoda byłoby zmarnować wypracowany pod egidą NBP Program długofalowego rozwoju obrotu bezgotówkowego, który jest jedynym przemyślanym i przedyskutowanym kompromisem rynkowym. W dodatku takim, na który zgodzili się praktycznie wszyscy uczestnicy rynku, oprócz jednego systemu płatniczego.

Ale dlaczego u nas ten interchange jest tak wysoki w porównaniu do innych krajów Unii?

Istnieje wiele historycznych i ekonomicznych różnic pomiędzy rynkami w Europie powodujących różny poziom interchange na różnych rynkach. W krajach Europy Zachodniej rozwój kart płatniczych rozpoczął się znacznie wcześniej niż w Polsce. Te rynki są bardziej dojrzałe, wolumeny transakcji są tam dużo wyższe. Tę dojrzałość unaocznia udział płatności kartami w wydatkach detalicznych. W Polsce płatności kartami Visa stanowią dopiero trochę ponad 7% wszystkich indywidualnych wydatków detalicznych, podczas gdy na innych rynkach jest to 20, 30, a nawet ponad 40 procent. Także koszty banków znacznie się różnią, nie tylko ze względu na różnice w skali obrotów, lecz również ze względu na inwestycje w nowe technologie i inne inicjatywy ogólnorynkowe. W Polsce na przykład banki wiele inwestują w płatności zbliżeniowe Visa, które są kluczem do włączenia do obrotu bezgotówkowego transakcji o niskich kwotach, czyli w obszarze, gdzie króluje gotówka. Te płatności rozwijają się tak dobrze, że nasz kraj jest największym „zbliżeniowym” rynkiem Visa w Europie. Innym przykładem inwestycji banków jest program rozwoju sieci akceptacji i jej unowocześnienia Kartą Visa zapłacisz wszędzie. Polska posiada obecnie blisko trzysta tysięcy terminali płatniczych. I praktycznie wszystkie branże akceptują karty. Przy czym rozwój ten nastąpił w okresie o co najmniej 20 lat krótszym niż w Europie Zachodniej i choć wolumenowo jeszcze nadrabiamy, w sferze innowacyjności jesteśmy w czołówce Europy, a to kosztuje. Jak zaś widać teraz właśnie jesteśmy w momencie, kiedy podczas prac Zespołu Roboczego przy NBP wszystkie strony zgodziły się, że czas obniżać stawki.

Interchange jest opłatą, która w czterostronnym systemie musi być bodźcem dla wszystkich stron do dalszego rozwoju płatności bezgotówkowych. Detaliści nie akceptują obecnego poziomu opłat, ale zdają sobie sprawę, że nie może być on za niski. Jeżeli poziom opłat spadnie zbyt gwałtownie i będzie niewystarczający, banki stracą motywację do wydawania kart, zachęcania ich posiadaczy do korzystania z nich i do inwestowania w innowacje. Banki natomiast zrozumiały, że jeżeli ten poziom będzie zbyt wysoki to detaliści nie będą mieli motywacji do aktywnego promowania płatności kartami za zakupy, a mali lub średni z nich, mogą wręcz nie mieć motywacji do rozpoczęcia przyjmowania kart.

Z jednej strony mówimy o dynamicznym rozwoju rynku, ale czy to nie jest tak, że wysoka stawka interchange sama hamuje rozwój płatności bezgotówkowych? Małe kioski niechętnie przyjmują karty do transakcji na niskie kwoty. Gdyby opłaty były niższe, sprzedawcy chętniej zgłaszaliby się po terminale.

Detaliści twierdzą, że jeżeli stawki będą niższe, to rozwój rynku będzie szybszy. I do takiego wspólnego wniosku doszedł Zespół Roboczy przy NBP. Nie jest natomiast łatwo odpowiedzieć jak interchange wpływa na wszystkie grupy detalistów. Oczywiście im większy podmiot tym bardziej wrażliwy na wysokość stawki interchange i stawki całkowitej prowizji detalisty (MSC). A im mniejszy detalista, co pokazywały nasze badania, tym bardziej wrażliwy jest na koszt stały dzierżawy terminala. Ci ostatni obawiają się, że będą musieli płacić za terminal, nawet, jeśli nie przyjdzie żaden klient.
W rozwiązaniu tego ostatniego dylematu pomaga program „Kartą Visa zapłacisz wszędzie”. Mówimy do agentów rozliczeniowych – pozyskujcie małe firmy, a co miesiąc będziecie otrzymywać z funduszu tworzonego przez banki-wydawców kart Visa środki za każdy zainstalowany terminal, po to byście mogli zaproponować małym przedsiębiorcom jak najniższy koszt dzierżawy terminala. I to się dzieje – agenci rozliczeniowi otrzymali wsparcie finansowe w związku z zainstalowaniem od 2010 r. ponad 80 tys. nowoczesnych terminali, w coraz większej mierze umożliwiających płatności zbliżeniowe.

Mali sprzedawcy to jedna strona medalu, duże sieci druga. Chyba bezprecedensowy przykład to Orlen, który zakomunikował, że poważnie rozważa odejście od akceptacji kart. Właśnie przez bardzo wysokie koszty opłat interchange.

Decyzja ta jest wyrazem niezadowolenia wyrażonego przez dużą sieć handlową po informacji, że MasterCard zbojkotował porozumienie i nie będzie obniżek zgodnych z harmonogramem. Orlen aktywnie uczestniczył w zespole roboczym nigdy nie kwestionując przewagi obrotu bezgotówkowego, a jedynie koszt akceptacji kart. A patrząc na to szerzej warto podkreślić, że wszystkie sieci paliwowe w Polsce i wszystkie sieci hipermarketów oraz wszystkie sieci dyskontów oprócz Biedronki, widzą korzyści obrotu bezgotówkowego.

W pewnych sektorach wysokość stawek interchange może blokować rozwój akceptacji. Takim przykładem jest handel hurtowy. Notabene wdrożyliśmy jakiś czas temu specjalne, niższe stawki dla rynku hurtowego, i już pierwsze obiekty hurtowe w Polsce zaczynają akceptować karty. W ostatnich latach Visa tylko i wyłącznie obniżała interchange.  MasterCard wręcz odwrotnie – od kilku lat do kwietnia br. w systemie tym następowały praktycznie same podwyżki. MasterCard wprowadził w 2009 r. nowe produkty kredytowe o wyższych stawkach – karty World i World Signia (odpowiednio 2% i 2,2% interchange), a w 2011 r. wprowadził również nowe produkty debetowe o wyższych stawkach Debit Rewards i Debit World. Wprowadzenie zaś dodatkowych opłat dla agentów rozliczeniowych w postaci programu Innovation for Poland jest niczym innym jak podwyższaniem interchange tylnymi drzwiami.

A może jakimś rozwiązaniem byłoby wprowadzenie opłat surcharge?

Visa Europe jest całkowicie przeciwna nakładaniu na konsumentów dodatkowych opłat za płatności kartą. Negatywny efekt tych opłat byłby szczególnie dotkliwy na młodych rynkach. Posiadacze kart odwróciliby się od płatności elektronicznych. I wróciliby do gotówki. Konsument powinien mieć świadomość, że wyciągając swoją kartę nie ponosi dodatkowych kosztów w sklepie. Z jego perspektywy nie ma uzasadnienia sytuacja, w której ktoś, kto płaci gotówką płaci mniej, a ktoś, kto płaci kartą – więcej. My jesteśmy przeciwko, a sankcjonują to nasze przepisy. Zezwalamy na opłatę surcharge jedynie wtedy, kiedy lokalne prawo jasno stanowi, że jest to dozwolone. Mając na celu ochronę konsumentów, takiego rozwiązania nie wprowadził w życie polski parlament w Ustawie o Usługach Płatniczych (polskiej wersji Payment Service Directive) bazując głównie na rekomendacjach Związku Banków Polskich i Narodowego Banku Polskiego.

Dziękuję za rozmowę.

Źródło: PR News