Rząd proponuje, aby płaca minimalna została podniesiona do 1,5 tys. złotych miesięcznie. W dalszym ciągu jest to jednak wynagrodzenie, które w Warszawie uniemożliwia zakup własnego „M”. Sytuacja osób z najniższym wynagrodzeniem jest kilkukrotnie lepsza w Belgii, Holandii, Irlandii i Luksemburgu. Gorzej jest na przykład w Wielkiej Brytanii.
Płaca minimalna powinna zależeć od efektywności pracownika. Bez wzrostu wydajności trudno osiągnąć wzrost najniższego wynagrodzenia w gospodarce, który nie doprowadzi do spadku zatrudnienia. Może się bowiem okazać, że podniesienie kosztu wynagrodzenia spowoduje, że wybrane stanowiska staną się nierentowne. Sytuacja taka uniemożliwiłaby pracodawcy ich utrzymanie. Tyle mówi teoria ekonomii, co jednak nie pocieszy osób, które otrzymując płacę minimalną nie mogą sobie pozwolić w Polsce na zakup nieruchomości. Stan taki mogłyby poprawić jedynie zmiany systemowe, dzięki którym wspierane byłoby budownictwo mieszkaniowe dla najuboższych. Samo podwyższenie płacy minimalnej może bowiem prowadzić do ograniczenia zatrudnienia lub inflacji. Warto tu także zauważyć, że w takich krajach jak Niemcy, Macedonia czy Cypr płaca minimalna ustalana jest dla wybranych zawodów. Są także kraje, gdzie nie ma płacy minimalnej. Do grona tego należą: Dania, Włochy Szwecja, Islandia, Norwegia, Szwajcaria, Austria, Finlandia.
Dwa metry najtańszego mieszkania
Gdyby mieszkaniec Warszawy otrzymywał minimalne wynagrodzenie (1386 zł brutto miesięcznie), to rocznie zarobiłby niecałe 12 tys. zł. Dla porównania najtańsze mieszkania w stolicy kosztują blisko 5 tys. zł na m kw. Oznaczałoby to, że osoba zarabiająca ustawowe minimum mogłaby sobie pozwolić na zakup niecałych 3 m kw. taniego lokalu.
Niedostępne kredyty hipoteczne
Najniższe wynagrodzenie nie otwiera też drzwi większości banków. Przy dochodach netto na poziomie 1 tys. zł, kredytu hipotecznego udzieliłoby tylko 5 banków. Ponadto to w jakim stopniu każda złotówka zarobiona na rękę (netto) przełoży się na kwotę kredytu, zależy od wysokości dochodów. Im są one wyższe, tym złotówka może więcej. Przy wynagrodzeniu na poziomie 1 tys. zł netto można liczyć na około 50 tys. zł kredytu, natomiast osoby zarabiające dziesięciokrotnie więcej mogą pożyczyć trzydzieści razy więcej.
Gorsza sytuacja w czterech krajach
Mieszkańcy innych krajów europejskich, o ile otrzymują minimalne wynagrodzenie, mogą zazwyczaj pozwolić sobie na obfitsze zakupy na rynku nieruchomości. Metraż jaki mogą oni nabyć za roczną pensję netto jest przeciętnie o 80% większy niż w Polsce. Do porównań przyjęto dane Eurostat o minimalnym wynagrodzeniu brutto i poziomie szacunkowego obciążenia daninami publicznymi (podatki i ZUS) oraz cenami apartamentów w centrach stolic. Wybór padł właśnie na ten segment rynku, ponieważ tylko na tej podstawie można porównywać ceny najbardziej podobnych nieruchomości. Standard mieszkań z segmentu popularnego mogą znacznie różnić się w poszczególnych krajach, podczas gdy apartamenty w centrach powinny charakteryzować się uniwersalną jakością.
Przyjmując więc za punkt wyjścia możliwości zakupowe w Polsce, gorszy wynik zanotowały: Bułgaria, Czechy, Wielka Brytania i Rumunia. Podczas gdy w Bułgarii i Rumunii jest to wynik niewysokiego poziomu wynagrodzeń w całej gospodarce, to w przypadku Czech powodem jest niski poziom minimalnego wynagrodzenia, a w Wielkiej Brytanii wysoka cena m kw. apartamentu. Chcąc zamieszkać w apartamencie w centrum Londynu należy wydać na metr blisko 40 tys. zł. Wartość tę zawyża fakt, że londyńskie City jest jednym z najprężniejszych centrów finansowym świata. Znacznie przystępniejsze są ceny nieruchomości w mniejszych miastach, gdzie dom o powierzchni 100 m kw. w zabudowie szeregowej można nabyć za 400 tys. zł.
Znacznie więcej w bogatych krajach
W większości państw możliwości zakupowe osób osiągających minimalne dochody są podobne do polskich. Do krajów tych należy zaliczyć Słowację, Francję, USA, Grecję, Hiszpanię czy Węgry. W państwach tych za roczną pensję można kupić co najwyżej blisko o połowę więcej niż na rodzinnym rynku.
Na znacznie więcej pozwolić sobie mogą mieszkańcy Luksemburga, Malty Holandii i Irlandii. W krajach tych zarabiając minimalne wynagrodzenie można kupić ponad trzykrotnie więcej niż w Polsce. Nie wynika to jedynie z relatywnie wysokiego poziomu najniższego uposażenia. We wspomnianych krajach przeciętne obciążenie daninami publicznymi wynosi jedynie 20%. We wszystkich badanych krajach współczynnik ów wynosi przeciętnie aż 32%.
Niekwestionowanym liderem jest Belgia. Minimalne wynagrodzenie w tym kraju pozwala na blisko pięciokrotnie większe zakupy na rynku nieruchomości niż w Polsce. Najniższa płaca wynosi tu blisko 40 tys. zł netto rocznie. Za metr apartamentu w centrum Brukseli wystarczy wydać niecałe 11 tys. zł. Dla porównania w Polce na rękę zarabia się minimum niecałe 12 tys. zł netto. Metr apartamentu w Warszawie kosztuje natomiast 14 tys. zł, czyli znacznie więcej niż w Brukseli.
Źródło: Home Broker