W końcu będzie wiadomo ile rzeczywiście kosztuje kredyt

W ostatni piątek Komisja Nadzoru Finansowego wprowadziła tzw. rekomendację T. Narzuca ona bankom bardziej restrykcyjne warunki przyznawania kredytów, i to nie tylko hipotecznych, lecz także gotówkowych czy w kartach kredytowych. Jeśli więc klient zamierza teraz wziąć kredyt mieszkaniowy, to ważne jest, czy i w jakiej wysokości jest już zadłużony.

Absolutną nowością jest to, że suma miesięcznych rat oraz wszelkich innych zobowiązań finansowych nie może przekroczyć 50 proc. dochodów gospodarstwa domowego.

Osoba, która zainteresowana jest teraz kredytem np. hipotecznym, powinna, zanim pójdzie do banku, policzyć, ile miesięcznie płaci za telefon, prąd, czynsz, gaz i posiadane już pożyczki (wliczając spłatę karty kredytowej), i całość tej kwoty odliczyć od swoich miesięcznych dochodów lub swoich i współmałżonka.

Wówczas dowie się, jaka część pensji już jest zagospodarowana na opłaty i ile jeszcze zostało do rzeczonych 50 proc. A więc jaką maksymalnie ratę kredytu hipotecznego według KNF jest w stanie płacić. Tak pozna swoje realne szanse na otrzymanie finansowania.

Kolejną rzeczą poruszaną przez komisję w rekomendacji jest kwestia minimum socjalnego, które rodzinie pozostaje na przeżycie. Do tej pory banki podchodziły do niego dosyć swobodnie. Dotyczyło to szczególnie osób, które nie kupowały mieszkania, ale zaciągały kredyt gotówkowy.

Czasem wystarczało, że rodzinie na miesiąc po odliczeniu wszystkich kosztów pozostawało 400 zł, by otrzymała finansowanie. Teraz z tym koniec. Instytucje finansowe będą musiały do pozostającego minimum na przeżycie podchodzić bardziej realnie.

Ale tak naprawdę rekomendacja wcale nie ma na celu utrudnienia życia klientom. Wręcz przeciwnie, KNF chce sprawić, byśmy robili to bardziej świadomie. Dlatego jedną z ważniejszych rzeczy, jakie wprowadza rekomendacja, są obowiązki informacyjne nałożone na banki.

Jeszcze przed podpisaniem umowy otrzymamy na piśmie informacje związane z kosztami kredytu – oprocentowaniem, marżami i prowizjami, ubezpieczeniem, a także wysokością spreadu walutowego. Mało tego, w końcu będziemy wiedzieli, jak liczony jest ten spread.

Beata Tomaszkiewicz