W przyszłym roku drożyzna spustoszy kieszenie Polaków

Zaostrzenie przez banki polityki kredytowej sprawiło, że wiele osób, które chciały kupić nowe lokum, będzie musiało je wynająć. To oznacza, że ceny najmu mieszkania np. w stolicy wzrosną o 15-20 proc. w zależności od dzielnicy.
Wpływ na podwyżki ma też słabnący złoty. To dlatego już dziś drożeją wycieczki zagraniczne i importowane produkty: kosmetyki, meble, odzież i alkohole.

Alkohol i papierosy
Pierwsza porcja podwyżek czeka nas już 1 stycznia. Wchodzi wówczas w życie nowa ustawa akcyzowa. Rząd, walcząc z kryzysem, postanowił ściągnąć wyższe podatki od używek. I tak paczka papierosów podrożeje co najmniej o 1 zł, a półlitrowa butelka wódki od 1 do 1,5 zł. Za półlitrową butelkę piwa będziemy musieli zapłacić 7 gr więcej. Jednostkowy koszt wydaje się nieduży, ale rocznie te podwyżki mogą nas kosztować kilkaset złotych rocznie. Wyliczyliśmy, że każdy, kto wypala dziennie paczkę papierosów Marlboro, będzie musiał wydać więcej ok. 400 zł.
Rząd liczy, że dzięki tym podwyżkom wpływy z akcyzy na piwo wzrosną o 410 mln zł, a na wyroby spirytusowe o 560 mln zł.
– Stosunkowo najłatwiej rządowi podwyższyć akcyzę na używki, bo są to towary szkodliwe dla zdrowia – uważa Rafał Iniewski, ekspert podatkowy z Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych „Lewiatan”.
Samochody
Od 1 stycznia wzrośnie też z 13,6 do 18,6 proc. akcyza na importowane auta o pojemności powyżej 2 litrów, co automatycznie oznacza wzrost ich ceny o 5-6 proc. Zdrożeją głównie wielkolitrażowe samochody terenowe i pick-upy. Np. toyota avensis z silnikiem diesla o pojemności 2,2, która dziś kosztuje 97,7 tys. zł, po Nowym Roku będzie kosztowała 102,7 tys. zł. Eksperci z branży motoryzacyjnej i producenci aut twierdzą zgodnie, że podwyżka cen ograniczy popyt na samochody, co i tak osłabi mizerną z powodu kryzysu gospodarczego sytuację w branży. Może się jednak okazać, że rząd zginie od własnej broni – mniej osób będzie kupowało auta, a co za tym idzie, mniej pieniędzy trafi do budżetu. To byłby wielki kłopot dla rządu, który chce uzbierać z akcyzy 1,1 mld zł na walkę z bezrobociem. Niewykluczone jednak, że jeśli kwota okaże się niewystarczająca, to rząd podniesie akcyzę na auta o mniejszym litrażu.
Opłaty komunalne
Od stycznia wzrasta opłata środowiskowa za składowanie odpadów na wysypiskach, co oznacza, że wzrosną stawki za wywóz śmieci. Więcej trzeba będzie też zapłacić za wodę i odprowadzanie ścieków, bo firmy komunalne muszą się dostosować do wymogów Unii Europejskiej. W różnych miastach podwyżka wyniesie od kilku do nawet kilkudziesięciu procent. Np. członek warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej „Bródno” od 1 stycznia będzie musiał zapłacić za wywóz śmieci 7,50 zł – w tym roku płaci tylko 5 zł. Koszty odbioru śmieci będą niższe w gminach, w których firmy zainwestowały w recykling.
Wzrost opłat za wodę spowodowany jest z kolei potrzebami inwestycyjnymi firm wodociągowych. Muszą one finansować budowę oczyszczalni ścieków, więc w przyszłym roku podniosą cenę za metr sześcienny wody średnio o 10 proc. – dziś za metr sześcienny płacimy średnio 7 zł.
Energia elektryczna
Najwcześniej od 1 lutego zapłacimy 10-12 zł miesięcznie więcej za prąd, co oznacza, że przeciętna polska rodzina wyda w 2009 r. ponad 100 zł więcej na energię niż w tym roku (teraz płaci średnio 1110 zł rocznie). Według Roberta Gwiazdowskiego z Centrum im. Adama Smitha podwyżki nie dziwią, bo polskie elektrownie pilnie potrzebują pieniędzy na modernizacje. – Kolejne ekipy rządzące odkładały niezbędne inwestycje na święty nigdy. Niestety dziś elektrownie przerzucają te koszty na bezbronnych konsumentów – dodaje.
Benzyna, gaz
Kierowców może jedynie pocieszyć informacja, że w przyszłym roku nie będzie drożało paliwo. Z powodu światowego kryzysu gospodarczego w 2009 r. wciąż będzie spadała cena ropy, więc cena litra benzyny może zejść poniżej 3 zł. Już dziś ceny paliwa na niektórych stacjach oscylują wokół 3 zł. W tym roku benzyna staniała o 20 proc.
Niższa cena ropy oznacza też niższe rachunki za gaz. Od 1 kwietnia zapłacimy za gaz ok. 18 zł miesięcznie, czyli o 2 zł mniej niż dziś.
Tomasz Ł. Rożek