Statystyki GUS, będące podsumowaniem wyników budownictwa mieszkaniowego w okresie styczeń – lipiec bieżącego roku, są kolejną demonstracją solidarnego optymizmu rodzimej branży deweloperskiej, która w kolejnych miesiącach konsekwentnie poszerza zakres aktywności inwestycyjnej – podsumowuje Jarosław Jędrzyński z portalu RynekPierwotny.pl.
O ile deweloperzy do tej pory swoimi wynikami prezentowali stabilną i systematyczną poprawę statystyk poprzednich okresów, głównie budów rozpoczętych i pozwoleń, to w tej chwili możemy już mówić o dość mocno rozpędzającej się machinie inwestycyjnej pierwotnego rynku mieszkaniowego. Jeżeli ta tendencja miałaby się utrzymać w kolejnych miesiącach, to w sposób naturalny zaczną pojawiać się wątpliwości o zasadność przyjętej przez deweloperów tak agresywnej polityki inwestycyjnej – pisze Jarosław Jędrzyński. Tym bardziej, że tego typu nastawienie trudno jest zaobserwować w konkurencyjnych formach budownictwa mieszkaniowego, a więc np. u inwestorów indywidualnych czy też w spółdzielniach mieszkaniowych.
W poprzednich okresach jedynym słabszym ogniwem wstępnych danych GUS była sytuacja dotycząca mieszkań oddawanych do użytkowania. Tu zarówno u deweloperów jak i inwestorów budujących na własne potrzeby mieliśmy od szeregu miesięcy do czynienia z umiarkowanym trendem spadkowym. Ogółem w okresie od stycznia do lipca br. oddano prawie 79 tys. lokali, czyli o 2,7 proc. mniej niż w analogicznym okresie 2013 roku. W tym przypadku jednak deweloperzy po raz drugi z rzędu oddali w tym czasie więcej lokali, do lipca już o 3,2 proc. Na ogólnym spadkowym wyniku zaważył blisko 8-procentowy regres inwestorów indywidualnych. W kolejnych miesiącach należy oczekiwać utrwalenia umiarkowanego trendu wzrostowego mieszkań ukończonych przez deweloperów, co z pewnością będzie miało korzystny wpływ na atrakcyjność oferty deweloperskiej.
Tradycyjnie w ostatnich miesiącach dużo korzystniej wyglądają osiągnięcia inwestorów w kwestii mieszkań rozpoczętych. W tym przypadku tegoroczny siedmiomiesięczny wynik okazał się lepszy rok do roku ogółem o prawie jedną piątą. Ponownie w tej kwestii prym wiedli deweloperzy, którzy od stycznia do lipca uruchomili budowy prawie 37 tys. lokali mieszkalnych, a to oznacza progres rok do roku aż o 44 proc. Inwestorom indywidualnym także udało się poprawić wynik analogicznego okresu ubiegłego roku, jednak w dużo mniejszym zakresie niż deweloperom, bo zaledwie o nieco ponad 4 proc.
Jednak najciekawiej wygląda sytuacja w kategorii mieszkań, na realizację których wydano pozwolenia. W sumie w pierwszych siedmiu miesiącach tego roku było ich ponad 92 tys., o blisko 16 proc więcej niż od stycznia do lipca 2013 roku. Jednak o ile inwestorzy indywidualni uzyskali prawie identyczną ilość pozwoleń rok do roku, a spółdzielcy o prawie 8 proc. mniej, to w przypadku deweloperów zanotowano w omawianych okresach ponad 45-procentowy wzrost(!). Z kolei w samym lipcu tego roku deweloperzy uzyskali ponad dwukrotnie więcej pozwoleń niż w tym samym miesiącu ubiegłego roku.
Jest to najlepszym świadectwem różnicy w postrzeganiu perspektyw rozwoju koniunktury w mieszkaniówce przez przedsiębiorców budujących na sprzedaż rok temu i obecnie – pisze Jarosław Jędrzyński z portalu RynekPierwotny.pl. Statystyki nowych pozwoleń na budowę są bowiem głównym wskaźnikiem oceny potencjału popytowego rynku w przyszłych okresach przez deweloperów. Można przyjąć tezę, że ta ocena nie tylko jest wysoka, ale z miesiąca na miesiąc ulega systematycznej poprawie. Czy słusznie? Zapewne czas pokaże.
W sumie ostatnio opublikowane wstępne dane GUS dotyczące budownictwa mieszkaniowego w siedmiu zakończonych miesiącach bieżącego roku niczym nie zaskoczyły. Przyniosły jedynie potwierdzenie utrwalania się zaobserwowanych w poprzednich miesiącach trendów, czyli dalszej ekspansji inwestycyjnej deweloperów przy zachowawczej polityce inwestycyjnej wciąż dominujących na pierwotnym rynku nieruchomości mieszkaniowych inwestorów indywidualnych.
Trzeba jednak zdawać sobie sprawę z faktu, że obecną sytuację gospodarczą zarówno krajową jak i w skali unijnej trudno jest zaliczyć do kategorii normalnego, postępującego w tradycyjny sposób koniunkturalnego ożywienia. Konflikt zbrojny na Ukrainie wraz z wciąż utrwalającym się ryzykiem geopolitycznym, a co za tym idzie wysokie prawdopodobieństwo hamowania rodzimego wzrostu gospodarczego wskutek sankcji gospodarczych, musi w mniejszym lub większym stopniu, prędzej czy później odbić się na sytuacji w mieszkaniówce. Deweloperzy prześcigając się obecnie w rozpoczynaniu nowych inwestycji i zapowiadając wprowadzenie do sprzedaży tysięcy lokali tylko w najbliższych miesiącach, są absolutnie przekonani i całkowicie jednomyślni co do doskonałych perspektyw koniunktury krajowego rynku nieruchomości, a także rosnącego z miesiąca na miesiąc potencjału popytowego rynku. Niestety obecne, a także prognozowane na najbliższe miesiące i kwartały realia gospodarcze, nie potwierdzają w pełni zasadności aż tak dużego optymizmu.
Autor: Jarosław Jędrzyński z portalu RynekPierwotny.pl