Analiza wystąpienia prezesa Narodowego Banku Polskiego po czerwcowym posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej oraz lektury protokołu z majowych obrad tego gremium, dają pewne wskazówki w kwestii tego, czego możemy się spodziewać zarówno w najbliższej, jak i tej nieco dalszej perspektywie.
Prezes Adam Glapiński ostatnio składa dużo bardziej ostrożne deklaracje i przedstawia warunki, które mogą skłonić nasze władze monetarne do określonych działań i decyzji, niż robił to jeszcze kilka miesięcy temu. Choć więc stanowczych zapowiedzi nie ma zbyt wiele, można jednak mówić o wyraźnej poprawie komunikacji NBP i RPP z uczestnikami rynku i obywatelami.
W horyzoncie najbliższych kilku miesięcy należy spodziewać się kontynuacji cyklu podwyżek stóp procentowych. Do jakiego poziomu zostaną one podniesione – trudno przewidzieć, ale mimo ogólnikowości stwierdzenia, że cykl ten jest bliżej końca, niż początku, pewne wnioski można wyciągnąć. Jeden – najbardziej zasadniczy – dotyczy tego, że docelowy poziom podstawowej stopy procentowej będzie bardziej zależał od dynamiki procesów inflacyjnych, niż od tego, co będzie się działo w gospodarce. Prezes Glapiński jednoznacznie zadeklarował, że głównym, ustawowym zadaniem NBP jest utrzymanie inflacji w ryzach i stopniowe sprowadzenie jej do przyjętego celu, określonego na 2,5 proc. z tolerancją do jednego punktu procentowego w dół i w górę.
Ocena, mówiąca, że polska gospodarka jest w bardzo dobrej kondycji i tak pozostanie, mimo przesądzonego już wyraźnego spowolnienia dynamiki PKB, stanowi potwierdzenie tezy o prymacie walki z inflacją. W trakcie konferencji usłyszeliśmy też dwa bardzo ważne stwierdzenia, choć obwarowane one były wieloma założeniami. Prezes Glapiński, pytany o szacowany poziom inflacji w ciągu najbliższych kilkunastu miesięcy, określił go jako zbliżony do 6 proc. To nadal daleko od wspomnianego celu inflacyjnego, ale mamy dość jasną perspektywę, choć zależną od sytuacji na rynkach surowców energetycznych i rolnych oraz od ewentualnego wystąpienia nieprzewidzianych zdarzeń. Drugim konkretem była sugestia o możliwości zakończenia cyklu zaostrzania polityki pieniężnej w drugiej połowie przyszłego roku, a nawet obniżek stóp pod jego koniec, być może w trzecim kwartale 2023 r.
Te deklaracje dają pewną podstawę do prognozowania rozwoju sytuacji, ale wyraźnie wskazują, że należy uważnie śledzić zjawiska inflacyjne. W krótszym horyzoncie, do końca obecnego roku, cenną wskazówką dla decyzji RPP będzie lipcowa projekcja inflacji. To sporządzany trzy razy w roku szczegółowy dokument, zawierający nie tylko prognozę inflacji, ale także prawdopodobne scenariusze rozwoju sytuacji w gospodarce. To na ich podstawie RPP podejmuje swoje decyzje. Do tej pory kolejne projekcje kreśliły scenariusze raczej pesymistyczne, czyli dalszy wzrost inflacji oraz nadchodzące spowolnienie w gospodarce. Po projekcji lipcowej przełomu raczej nie należy się spodziewać, ale być może pierwsze sygnały stabilizacji spowodują, że skala kolejnych podwyżek stóp procentowych może być mniejsza niż poprzednio, gdy szły w górę o od 0,75 do 1 punktu procentowego.
Z protokołu z majowego posiedzenia RPP wynika, że przedstawiciele tego gremium zwracają uwagę na tendencje globalne, w tym sygnały spowolnienia wzrostu gospodarczego, utrzymującą się wysoką inflację i postępujące zaostrzanie polityki pieniężnej przez główne banki centralne. Jednocześnie podkreślali, że sytuacja polskiej gospodarki pozostaje korzystna, w tym szczególnie mocny jest rynek pracy, choć presja na wzrost płac nieco się zmniejszyła. Zdaniem członków RPP – ryzyko dalszego wzrostu inflacji w najbliższych miesiącach nadal pozostaje podwyższone, choć w nieco dłuższej perspektywie presja inflacyjna będzie się zmniejszała.
Tomasz Rzeski, Country Sales Manager Oddziału Inbank w Polsce.