Takie wnioski można wyciągnąć z raportu przygotowanego przez Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową. Zadłużenie gospodarstw domowych na koniec 2004 r. wynosiło 115,5 mld zł, czyli 19,5 proc. ich dochodów brutto. Oznacza to, że daleko nam do krajów, które w Unii Europejskiej są od lat – podaje „Rzeczpospolita”.
Polacy najwięcej pożyczają na konsumpcję. Z danych GUS wynika, że najczęstszym powodem zaciągania kredytu są wydatki na żywność, odzież oraz opłaty mieszkaniowe. Chętnie też na kredyt kupujemy sprzęt AGD, RTV czy meble. W zachodnich państwach sytuacja jest odwrotna. W zadłużeniu ludności dominują kredyty mieszkaniowe, a nie konsumpcyjne. Udział tych ostatnich rzadko przekracza 20 proc. Najniższy jest w Holandii i Finlandii, gdzie nie przekracza kilku procent. U nas natomiast kredyty konsumpcyjne stanowią 59 proc. zadłużenia. Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową prognozuje, że w 2008 r. udział tych kredytów w całkowitym zadłużeniu może spaść do 39 proc. na korzyść kredytów mieszkaniowych.
Zmniejszać się będzie także znaczenie kredytów ratalnych. Tradycyjnie to one właśnie dominowały wśród kredytów konsumpcyjnych. W 1999 r. stanowiły 43,1 proc. wszystkich kredytów na cele konsumpcyjne. Na koniec 2004 r. było ich już tylko 23,4 proc. Są zastępowane wygodniejszymi kredytami w rachunku bieżącym i na kartach kredytowych. Instytut szacuje, że zadłużenie na kartach kredytowych osiągnie za trzy lata poziom 10 mld zł – informuje „Rzeczpospolita”.