Zachodnia prasa donosiła ostatnio o problemach osób, które wpadły w pułapkę „promocyjnych” kredytów hipotecznych. Jak wiadomo, zachodnie trendy czasem z większym, czasem z mniejszym opóźnieniem docierają i na polskie podwórko. Niestety, i w przypadku opisanym w artykule Więźniowie hipoteki – ofiary „tanich” kredytów może być podobnie.
Image licensed by Ingram Image
W tekście mowa o dość nieszczęśliwej grupie brytyjskich kredytobiorców. – Załapali się na promocyjne kredyty w trakcie boomu kilka lat temu, a teraz – kiedy koszty długu są zbyt wysokie – nie mogą ich refinansować – opisywała problem Malwina Wrotniak.
Problem dopiero przyjdzie
Podobieństwo do polskich warunków wydaje się niepokojąco duże. Za „promocyjne kredyty” w polskich realiach można uznać te przyznawane w ramach rządowego programu Rodzina na swoim. W ich przypadku państwo spłaca za kredytobiorcę część odsetek przez pierwsze 8 lat kredytowania, dzięki czemu klienci płacą w tym czasie niższą ratę. Po okresie obowiązywania dopłat rata takiego kredytu wzrośnie, co najmniej o kilkaset złotych. Może okazać się, że nie wszyscy poradzą sobie wówczas z jej spłatą. Część z tych kredytobiorców w tej sytuacji nie będzie mogła również refinansować zadłużenia.
Pierwszych przypadków „uwięzionych” w ten sposób jeszcze nie mamy, ponieważ kredyty hipoteczne z programem „Rodzina na swoim” udzielane są od 2007 roku. Zatem pierwsi beneficjenci państwowych dopłat jeszcze nie przekroczyli progu, po którym musieliby się zmierzyć z wyższymi ratami.
Dziś 1 100 zł raty, po 8 latach – 1 700 zł
Dla przykładowego kredytu hipotecznego z dopłatami na okres 30 lat, na kwotę 270 000 zł, z marżą 1,40% rata w okresie otrzymywania dopłat wynosi około 1100-1200 zł, po 8 latach wzrośnie do około 1700-1800 zł. Te kilkaset złotych różnicy może odbić znaczące piętno na niejednym domowym budżecie.
W momencie podpisywania umowy kredytobiorca nie jest w stanie przewidzieć, w jakiej sytuacji znajdzie się za kilka lat. Wielu ma nadzieję spłacić zobowiązanie przed zakończeniem otrzymywania dopłat. Jednak zmieniają się potrzeby, a wraz z nimi rosną koszty życia, mogą pojawić się problemy z pracą, co w sumie pomniejsza uzyskiwane dochody. W wyniku zmian dokonujących się na rynku nieruchomości nie ma też pewności, czy nawet sprzedając nieruchomość, udałoby się uzyskać za nią kwotę pozwalającą spłacić zobowiązanie.
Oszczędzanie ratunkiem na trudniejsze czasy
Kto – mając zgromadzone oszczędności – chciałby dokonywać nadpłat kredytu w okresie niższych rat powinien upewnić się, czy bank nie narzuci tzw. opłaty rekompensacyjnej. Pojawia się ona często w pierwszych latach kredytowania i stanowi zwykle 1-3 % spłacanej kwoty. Lepszym rozwiązaniem wydaje się oszczędzanie na własny rachunek i dokonanie wcześniejszej częściowej spłaty wtedy, gdy bank nie będzie narzucał za to kary w postaci dodatkowej opłaty.
Katarzyna Wojewoda-Leśniewicz,Bankier.pl