Wojciech Bolanowski przejmuje ster w Inteligo

W cieniu wielkiej polityki i walki o zarząd PKO BP, zmiany także w głębi organizacji. Po blisko dziesięciu latach Jacek Komaracki żegna się z projektem Inteligo. Od 1 kwietnia rolę szefa bankowości elektronicznej PKO BP i kapitana marki Inteligo przejmuje Wojciech Bolanowski –  do niedawna doradca prezesa, związany wcześniej z detalicznymi skrzydłami BRE Bank

Bolanowski zawitał do PKO BP w grudniu ubiegłego roku w roli doradcy prezesa.  W lutym otrzymał stanowisko Dyrektora Departamentu Sprzedaży Elektronicznej, a od początku kwietnia – Dyrektora Zarządzającego Pionu Bankowości Elektronicznej. Ma za sobą długą drogę w górę przez struktury detalicznych, mocno internetowych skrzydeł BRE Banku – ostatnio zarządzał biurem marketingu MultiBanku, a wcześniej odpowiadał m.in. za poszerzanie oferty mBanku. Te doświadczenia mogą okazać się wyjątkowo przydatne w PKO BP – instytucji, która mimo skali działalności, „internetowością” nie grzeszy. Czy Wojciech Bolanowski okaże się kluczową postacią w „nowym otwarciu” prezesa Jagiełły?

Blisko rok temu widzieliśmy kolejną próbę ożywienia Inteligo. Nowa strategia, nowe plany, poligon doświadczalny dla „dużego” PKO i zapowiedź regularnie wprowadzanych nowości. W warstwie produktowej i w kwestii „prostowania” procesów odpowiedzialnych za zaplecze kanału internetowego. Trudno nie odnieść wrażenia, że po tych zapowiedziach Inteligo dość szybko straciło rozpęd. Rok później mamy nowy pakiet kont PKO BP promowanych przez Szymona Majewskiego. PKO BP zdaje się wyprzedzać swoją spółkę-córkę w innowacjach, a rewolucji w Inteligo wciąż brak. Wprowadzenie możliwości zdalnego założenia konta, umowa ramowa, zmiana metod weryfikacji transakcji na kody SMS – jest nad czym pracować. Grupa potrzebuje przemodelowania wewnętrznych procesów, a jeśli Inteligo nadal ma być bardziej zaawansowaną opcją dla użytkowników PKO BP,  będzie musiało pochwalić się lepszą ofertą. Lepszą, bo w międzyczasie konkurencja nie spała, a z każdą chwilą klienci robią się coraz bardziej wybredni.

Prezes Jagiełło to bodajże pierwszy od dłuższego czasu szef PKO BP, który nie dość, że dotrzymał do końca kadencji, to został także wybrany na następną. W międzyczasie ściągnął do banku takie nazwiska jak Macierzyński, Bolanowski, czy ostatnio Petru. Ponad rok temu spekulowaliśmy, że droga do zmian w instytucji będzie długa i wyboista – obsadzenie przyczółków to jedno, głębsze zmiany w strukturze – i sposobie działania banku – to zupełnie inna sprawa. Zmiany zawsze napotykają  na opór, a polityka Jagiełły niewątpliwie może wzbudzać niezadowolenie wśród „starej” kadry. Jednak strategia obliczona na przetrwanie w dłuższej perspektywie nie ma szans powodzenia.

Porównywanie PKO BP do mamuta jest o tyle uzasadnione w kwestii rozmiarów banku, co i szans na wyginięcie. O ile historyczna marka z dobrą rozpoznawalnością, obsługa placówkowa i stabilna pozycja finansowa to poważne atuty, mogą nie wytrzymać próby czasu. Świat nie stoi w miejscu, bank notuje spadki w ilości kont, marka Inteligo niejako stanęła w miejscu. Z nowym szefem bankowości elektronicznej jest szansa na nadgonienie straconego czasu? Z pewnością organizacji potrzeba  nowego spojrzenia. I ruchu naprzód, bo o ile z osadu na kontach wiernych klientów da się przeżyć, na obecną chwilę nowi klienci mają zdecydowanie lepsze alternatywy.

Słowem, alleluja i do przodu.

Źródło: PR News