Wspólne inwestycje – sposób na zarabianie dla każdego

Nie każdego stać na to, by samodzielnie kupić udziały w perspektywicznym przedsiębiorstwie albo obligacje rządu dynamicznie rozwijającego się egzotycznego kraju. Jednak jeśli wielu indywidualnych inwestorów połączy siły, razem staną się wpływowym graczem na rynku. Nic dziwnego, że produkt finansowy oferujący takie rozwiązanie zrobił furorę. Fundusze inwestycyjne mają już ponad 240 lat i są jedną z najpopularniejszych form długoterminowego inwestowania.


Historycy nie mają pewności co do tego, kiedy pojawił się pierwszy fundusz inwestycyjny. Jednak wielu wskazuje na to, że pomysł zgromadzenia oszczędności wielu osób w jedną pulę, by w ten sposób skuteczniej pomnażać je i konkurować z najbogatszymi zrodził się w XVIII wieku w Holandii, w tym czasie stolicy handlu i finansów zachodniej cywilizacji.

Sposób na dywersyfikację po kolejnym krachu


Najczęściej jako wynalazcę tego produktu wskazuje się holenderskiego kupca Adriaana van Ketwicha, który w 1774 roku zaczął sprzedawać jednostki uczestnictwa w funduszu powierniczym pod hasłem Eendragt Maakt Magt, czyli „w jedności siła”. – Zachodnia Europa właśnie wychodziła z kryzysu finansowego. Ketwich chciał stworzyć narzędzie dywersyfikacji inwestycji, z którego mogliby korzystać także mniej zamożni, dysponujący mniejszym kapitałem. To idea, która zawsze przyświecała twórcom i klientom funduszy inwestycyjnych – mówi Monika Szlosek, Dyrektor Bankowości Detalicznej i Inwestycyjnej, Deutsche Bank.

Fundusz Ketwicha starał się rozkładać ryzyko angażując się w różnych częściach Europy, a także w obu Amerykach. Inwestował w obligacje, nie w akcje (w tym czasie na giełdzie w Amsterdamie notowanych było zaledwie kilka spółek). Co ciekawe, z założenia nie inwestował w obligacje holenderskiego rządu, ani miast. Pierwszy fundusz inwestycyjny był więc funduszem zagranicznym.

– W dzisiejszym rozumieniu Eendracht Maakt Magt był funduszem zamkniętym, czyli miał określoną liczbę jednostek uczestnictwa, które ich posiadacze mogli dowoli odsprzedawać. W przeciwieństwie do dominujących obecnie funduszy otwartych, od których klienci kupują jednostki bezpośrednio – tłumaczy ekspert Deutsche Bank.

Kapitalizacja Eendracht Maakt Magt w momencie rozpoczęcia działalności wynosiła milion guldenów i była podzielona na 2000 jednostek wartych 500 guldenów każda. Funduszem zarządzało dwóch dyrektorów, którzy musieli trzymać się wytycznych inwestycyjnych zapisanych w statucie.

Z Holandii do USA


Chętnych do zdywersyfikowanych inwestycji w fundusze było wielu. Już na początku XIX wieku własne fundusze zaczął sprzedawać król Holandii Wilhelm I. Kolejne fundusze uruchamiano w Szwajcarii w 1849 roku, Szkocji pod koniec XIX wieku, wreszcie we Francji i Wielkiej Brytanii, skąd trafiły do Stanów Zjednoczonych.

To tam w czasach prosperity lat 20. XX w. inwestowanie w fundusze stało się powszechne. Pierwszy nowoczesny fundusz inwestycyjny Massachusetts Investors Trust powstał w 1924 rok w Bostonie. Konkurencja na rynku była coraz ostrzejsza. Cztery lata później pojawił się pierwszy fundusz bezprowizyjny, który nie pobierał opłat za transakcje. W tym samym roku działalność rozpoczął Wellington Fund, pierwszy fundusz skupujący akcje, a nie jak do tej pory inwestujący bezpośrednio w przedsiębiorstwa.

Coraz popularniejsze stawały się fundusze otwarte, które mogły emitować dodatkowe jednostki uczestnictwa. W 1929 roku w USA działało takich funduszy 19, wobec 700 zamkniętych. Jednak rychły krach na giełdzie odwrócił trend. Zamknięte fundusze zniknęły z rynku a ich miejsce zajęły mniejsze fundusze otwarte, które dominują do dzisiaj. W odpowiedzi na załamanie się Wall Street wprowadzono też regulacje rynkowe. Od tej pory działalność funduszy kontrolowała Komisja Papierów Wartościowych i Giełdy (SEC).

– Koniunktura na giełdzie zawsze sprzyja popularności funduszy inwestycyjnych. Wysoki zysk z tych najbardziej agresywnych działa na wyobraźnię. Jednak długoterminowo najlepiej na inwestycji wychodzili ci klienci, którzy dywersyfikowali swoje oszczędności – mówi Monika Szlosek z Deutsche Bank.

W latach 50. XX w. podczas powojennego boomu liczba otwartych funduszy w USA przekroczyła 100. W kolejnej dekadzie podwoiła się. Pojawiły się fundusze agresywne, nastawione na wzrost, kosztem większego ryzyka. Natomiast w 1971 roku powstał pierwszy fundusz indeksowy, których wartość zależała od wybranych indeksów giełdowych.

Symbol polskiego kapitalizmu


Lata 80. i 90. XX w. to prawdziwe apogeum popularności funduszy w Stanach Zjednoczonych. Zarządzający najlepszych z nich urośli do rangi gwiazd. To też czas, gdy fundusze inwestycyjne trafiły do Polski. Ich działalność umożliwiła wprowadzone 24 lata temu Prawo o publicznym obrocie papierami wartościowymi i funduszach powierniczych. Najstarszym TFI działającym w Polsce jest Pionieer TFI, które powstało w 1992 roku.

Obecnie w Polsce zarejestrowane są 23 Towarzystwa Funduszy Inwestycyjnych (dane z czerwca 2014), które łącznie udostępniają klientom detalicznym ponad 7100 różnego rodzaju funduszy, subfunduszy oraz funduszy zamkniętych. Aktywa jakimi zarządzają TFI to ponad 213 mld zł. Działa też na naszym rynku 6 zagranicznych funduszy inwestycyjnych, które łącznie zarządzają aktywami blisko 7 mld zł (dane na wrzesień 2014). Tylko w ofercie Deutsche Bank znaleźć można ponad 700 lokalnych i zagranicznych produktów z oferty 18 TFI.

Niestety, mimo ponad 20 letniego doświadczenia, popularność funduszy w Polsce jest wciąż dużo mniejsza niż na Zachodzie. Największe polskie TFI PZU zarządza aktywami przekraczającymi 22 miliardy złotych. Dla porównania amerykańskie BlackRock LTD., zarządza aktywami 4,1 bilionami dolarów.W Europie fundusze inwestycyjne zarządzają aktywami o wartości 7,8 bilionów euro. Ze względu na korzystne opodatkowanie prawie jedna trzecia tej kwoty należy do funduszy z siedzibą w Luksemburgu. Aktywa polskich funduszy to tylko 0,3 proc. europejskich aktywów.

W Stanach Zjednoczonych co drugie gospodarstwo domowe inwestuje swoje środki za pośrednictwem funduszy inwestycyjnych. W Polsce niecałe 2 miliony osób. – To zrozumiałe, z racji dużo krótszej historii funduszy. W ciągu dwóch dekad zdążyliśmy przeżyć zaledwie raz entuzjastyczne zachłyśnięcie się zyskami podczas giełdowej hossy i rozczarowanie podczas bessy, przypadających odpowiednio na lata 90. XX w. i później po 2008 r. Tymczasem na bardziej dojrzałych rynkach inwestorzy przeszli przez te cykle wielokrotnie. Największą wartość tego typu inwestycji poznaje się w długim okresie, systematycznie lokując oszczędności w instrumenty różnego typu – zauważa ekspert z Deutsche Bank.

Popularność funduszy w Polsce stale rośnie. W lutym krajowe TFI pozyskały prawie 2 mld złotych, wynika z danych Analiz Online. – Nasze społeczeństwo coraz chętniej korzysta z tej formy inwestowania. Cieszy fakt, że jak wynika z naszych badań fundusze są popularne wśród Polaków zaczynających pracę zarobkową, w przedziale wiekowym od 25 do 34 lat. To osoby, które na długoterminowych inwestycjach mogą zyskać najwięcej. I dla których samodzielne inwestowanie z myślą o przyszłej emeryturze jest nieodzowne – dodaje.