Wszyscy zapłacimy za PZU

Budżet poniesie mniejszy wydatek, jeśli na rozpoczynającej się jutro rozprawie sąd nie uzna argumentów strony polskiej, że pierwszy etap postępowania arbitrażowego trzeba anulować, bo Trybunał Arbitrażowy nie był właściwy do rozstrzygania tej sprawy. W takim wypadku rozpocznie się drugi etap arbitrażu, w którym sędziowie zdecydują o wysokości odszkodowania i sposobie realizacji umowy prywatyzacyjnej.

Eureko na przełomie 2005 i 2006 roku proponowało polskim władzom ugodę przed sądem i mówiło o 6 mld zł odszkodowania. Wtedy też wiceprezes Eureko, Ernst Jansen, straszył, że roszczenie rośnie o 1 mld zł rocznie.

Gazeta Prawna pisze, że sąd może też zdecydować o sposobie sprzedaży obiecanych w umowie prywatyzacyjnej 21 proc. akcji PZU. Eureko chce zapłacić za nie w cenach z 2000 roku, czyli 2,1 mld zł. Ale w umowie prywatyzacyjnej jest też przewidziany wariant, w którym sprzedaż akcji następuje równolegle z wprowadzeniem spółki na giełdę i wtedy cena transakcyjna zostanie ustalona w oparciu o wycenę rynku. Według cen stosowanych ostatnio przy transakcjach sprzedaży akcji PZU taki pakiet może być wart około 5 mld zł. Przy takim scenariuszu Eureko kupiłoby akcje od skarbu państwa za środki uzyskane z odszkodowania. A do budżetu wróciłaby przynajmniej część pieniędzy.

Polski rząd zmierza jednak w kierunku unieważnienia umowy prywatyzacyjnej, czego domagają się posłowie. Problem w tym, że ewentualne przejęcie przez państwo kontroli nad PZU byłoby dużo kosztowniejsze. Eureko także chciałoby odszkodowania, a na dodatek trzeba by było wykupić od Holendrów akcje. Według dziennika, wraz z odszkodowaniem renacjonalizacja PZU kosztowałaby nawet 14 mld zł.