Wszyscy zarabiają na sporze o PZU

Być może już w przyszłym tygodniu, po ośmiu latach, poznamy wynik porozumienia w sprawie PZU. To byłby też koniec dla wielu firm doradczych, kancelarii prawnych i bankowców zatrudnionych do wypracowania kompromisu. Wydaje się jednak, że te podmioty łatwo nie pogodzą się z końcem sprawy i że teraz czeka nas fala interpelacji czy wniosków zgłaszanych do Trybunału, sugeruje „Rzeczpospolita”.

„Na konfliktach zarabia się przecież najwięcej. Kończące spór porozumienie uruchomi także polityczne tsunami, czyli poselskie interpelacje, wnioski do Trybunału Stanu, ba, nawet nową komisję śledczą. To pewne, cokolwiek zawierałaby ta ugoda”, czytamy w „Rzeczpospolitej”.

Eureko dostanie przecież wreszcie realną gotówkę, tak potrzebną w dobie kryzysu finansowego. A Polska odzyska pełną kontrolę nad grupą(…). Zyska także polski rynek kapitałowy, który wzmocniony debiutem giełdowym PZU wejdzie na kolejny'”, informuje dalej dziennik.

To niemal pewne, że po kilkukrotnym przekładaniu ostatecznego terminu rozstrzygnięcia negocjacji, we wrześniu wreszcie zapadną ostateczne decyzje dotyczące kontroli nad największym polskim ubezpieczycielem. Wynik porozumienia miał być znany już w lipcu, ale postanowiono o wstrzymaniu się z decyzją do końca września. Od rezultatu prowadzonych rozmów zależy dalszy kształt rozwoju ubezpieczyciela, więc na informację w tej sprawie czeka cała rzesza różnych rynkowych graczy.

Więcej w dzisiejszej „Rzeczpospolitej”, w artykule Jakuba Kurasza pt. „Koniec konfliktu o PZU korzystny dla wszystkich”.