Już w 13 bankach można pożyczyć w euro na 80 proc. wartości nieruchomości, a w czterech instytucjach we franku szwajcarskim. Większy wybór to zasługa zmiany polityki Kredyt Banku. Na rynek kredytów walutowych wkroczył więc gracz stojący do tej pory na uboczu. Jak zapowiada, w ciągu dwóch miesięcy kampanii reklamowej zamierza udzielić kredytów za około 600 mln zł, w tym 30 proc. właśnie w walutach.
Posunięcie Kredyt Banku ma szansę ulżyć nieco konkurencji, bo ruch na rynku kredytów mieszkaniowych coraz bardziej przybiera na sile. Jak wynika z obserwacji niezależnego doradcy finansowego Gold Finance, w bankach z atrakcyjnymi ofertami, m.in. w mBanku, MultiBanku, DnB Nord, Lukas Banku, PKO BP, Polbanku EFG i BZ WBK od rozpatrzenia wniosku do wypłaty pieniędzy obecnie trzeba czekać do 6-8 tygodni.
W lutym wystarczał na to miesiąc. Są ku temu powody.
Do banków i firm doradztwa finansowego obecnie przychodzi co najmniej dwa razy więcej zainteresowanych kredytem mieszkaniowym niż jeszcze na początku roku. O kredyty stara się wiele osób, których wnioski były wcześniej odrzucane, m.in. ze względu na niewystarczającą zdolność kredytową. Teraz zobaczyli swoją szansę na realizację mieszkaniowych planów w bardziej liberalnej polityce kredytowej banków i atrakcyjniejszych ofertach. Przychodzą też osoby, którym wcześniej nie odpowiadały wysokie koszty kredytu.
Oferta Kredyt Banku ma szansę spotkać się z zainteresowaniem, bo bank nie tylko podwyższył relację kredytu walutowego do wartości nieruchomości z 70 do 85 proc., ale również obniżył wyśrubowany próg dochodów. Aby zaciągnąć kredyt mieszkaniowy w euro i franku szwajcarskim, zamiast 10 tys. zł, wystarczy obecnie 7 tys. zł dochodu w gospodarstwie domowym z Warszawy i do 5 tys. dla osób z innych miast. Dodatkowo do końca maja kredyt przyznawany jest bez prowizji. Pozwoli to zaoszczędzić od 1 do 3 proc. wartości kredytu.
Źródło: Gold Finance