Trend jest niesamowicie silny i najwyraźniej rynek liczy, że odwrót od dolara wynikający z zatrzymania cyklu podwyżek stóp w USA wywoła znaczną poprawę nastrojów na emerging markets. W tej sytuacji próba łapania spadającego noża (kursu EUR/PLN lub USD/PLN) może się skończyć kalectwem. Trzeba czekać aż ten nóż wbije się w ziemię, czyli potencjał spadku się wyczerpie. Dzisiaj i w środę jest to możliwe bardziej niż kiedykolwiek, bo jeśli Fed rzeczywiście da znak, że przerywa cykl podwyżek stóp to u nas powinna się rozpocząć realizacja zysków. Jeśli zaś takiego sygnału nie da to rozczarowanie będzie olbrzymie, dolar na świecie zyska, a złoty wtedy osłabnie.
Zapowiedź poprawy nastrojów na emerging markets najwyraźniej nie dotyczyła w poniedziałek naszego rynku akcji, który nadal odreagowywał wcześniejszą pseudo-hossę. Rozpoczęliśmy sesję spadkiem, bo przeniosły się do nas pesymistyczne nastroje z Eurolandu, a wzrost ceny ropy jednak niewiele pomagał naszemu sektorowi surowcowemu. Za to nadal rynek niszczyły transakcje koszykowe. Przed południem WIG20 spadał już więcej niż 2,5 procenta, co było taką samą przesadą jak wzrosty generowane podczas trwania trendu zwyżkowego. Nic dziwnego, że od 14.30 indeksy już rosły. Też zresztą dzięki wyraźnie spekulacyjnym zagraniom. W sumie sesja była dosyć typowa dla bardzo spekulacyjnego, płytkiego rynku czekającego na decyzję FOMC. Zamkniecie było negatywne, ale spadek o jeden procent można uznać za zachowanie neutralne.
Dzisiaj rynek ma duży problem, bo musi antycypować nie tylko decyzję FOMC, ale również reakcję rynku amerykańskiego na tę decyzję. A nie jest tak, że podwyżka musi wywołać reakcję X, a brak podwyżki reakcję Y. Sytuację dodatkowo utrudnia fakt publikacji w USA po sesji przez Cisco raportu kwartalnego. Podejmując dzisiaj decyzję musimy brać pod uwagę to, że w środę sytuacja na rynkach może być krańcowo różna od oczekiwanej. W tej sytuacji dziwiłbym się, gdyby nasz rynek po prostu nie zamarł w marazmie. Drugą możliwością jest niespodziewany atak według zasady, że wtedy się atakuje, kiedy rynek najmniej tego oczekuje. Mówię oczywiście o ataku byków. Bardziej prawdopodobny jest jednak scenariusz pierwszy.
Cena ropy testuje szczyt wszech czasów
W poniedziałek od rana na rynkach finansowych nastroje były niezbyt dobre. To nie mogło dziwić, skoro piątkowa sesja w USA nie przyniosła, mimo bardzo dobrego początku, zwyżki indeksów, a w czasie weekendu pogorszyła się sytuacja geopolityczna na skutek czego mocno rosła cena ropy. Na rynku walutowym kurs EUR/USD stabilizował się, co przed posiedzeniem FOMC nie mogło dziwić. Indeksy giełdowe spadały i to spadały bardzo mocno, co sygnalizowało, że Europejczycy zaczynają się poważnie niepokoić.
W USA na zachowanie rynków wpływ miały w poniedziałek dwie sprawy. Po pierwsze szykowano się do wtorkowego posiedzenia FOMC, a to wymuszało (niekoniecznie oczekiwane) ruchy cen różnych instrumentów. Na przykład spadał kurs EUR/USD i rosła rentowność obligacji. Wydawało się, że skoro rynek spodziewa się pozostawienie stóp na obecnym poziomie to taka reakcja jest nielogiczna, ale nie do końca tak było. Po prostu gracze doszli do wniosku, że już zdyskontowali brak podwyżki i woleli zrealizować zyski na wypadek, gdyby się jednak pomylili. Podobnie wyglądała sytuacja na rynku metali, ale tam zmiany ceny złota i miedzi były również nieznaczne.
Rynek akcji nie bardzo wiedział, co robić, bo część graczy liczy ciągle na zwyżki po decyzji FOMC, ale z całą pewnością pozostali zaniepokoili się reakcją rynków na piątkowe dane makro. W tej sytuacji do gry wszedł drugi, istotny w poniedziałek element: cena ropy. Koncern British Petroleum (BP) poinformował o wstrzymaniu wydobycia na polu naftowym Prudhoe Bay na Alasce (największe w USA), a to w połączeniu z coraz gorszą sytuacją na Bliskim Wschodzie wystarczyło, żeby cena ropy wzrosła o blisko 3 procent testując szczyt wszech czasów. Korzystały na tym ceny Exxon Mobili i innych koncernów paliwowych (za wyjątkiem oczywiście BP), ale szeroki rynek (szczególnie NASDAQ) tracił. Drożejąca ropa, w otoczeniu rosnących stóp procentowych będzie gospodarce szkodziła. Będzie też podnosiła inflację, a to z kolei może z czasem zmusić Fed do przedłużenia cyklu podwyżek stóp. Ten właśnie element wziął górę i indeksy spadły. Szkodził rynkowi również raport kwartalny amerykańskiego PGNiG, czyli El Paso.
Szeroki rynek reprezentowany przez indeks S&P 500 spadł kosmetycznie, a wolumen był dużo mniejszy niż w piątek. Wniosek jest jeden: na rynku panowała niepewność przed posiedzeniem FOMC, więc nie można tej sesji traktować poważnie. Po sesji nic istotnego się nie wydarzyło, ale rano kontrakty na amerykańskie indeksy rosły prowadzone do góry przez zwyżki w Azji. Tam drożały akcje eksporterów i spółek paliwowych – po prostu w oczekiwaniu na decyzję FOMC nastąpiła korekta wczorajszego spadku. Dzisiaj będzie się liczyła tylko decyzja FOMC i jego komunikat. Wcześniej dowiemy się co prawda jaka w USA była w drugim kwartale wydajność pracy, ale może to być jedynie czynnik wzmacniający reakcję po posiedzeniu FOMC. Im wyższa wydajność tym mniejsza presja inflacyjna, więc tym lepiej dla akcji i gorzej dla dolara.
Tym razem nie ma pewności, jaka będzie decyzja Federalnego Komitetu Otwartego Rynku (FOMC). Wypowiedzi członków Fed nie różniły się ostatnio od tego, co mówił Ben Bernanke, z czego wynikałoby, że Komitet już skończył z podwyżkami lub podniesie stopy do 5,50 proc. i zakończy cały cykl. W tej sytuacji podwyżka o 25 pb. uznana by została za ostatnią na dłuższy czas, a brak podwyżki potraktowany zostałby jako wyraz obawy Fed o stan gospodarki. Dlatego też uważam, że dla akcji zdecydowanie lepszy byłby scenariusz pierwszy.
Dużo jednak zależy również od treści komunikatu po posiedzeniu. Reakcji rynku nie można przewidzieć, bo przecież trudno uwierzyć, żeby Fed dał znać, że inflacja jest już niegroźna, a każde sformułowanie podważającą wiarę rynku w zatrzymanie podwyżek stóp inwestorów zdenerwuje. Jak widać bardzo trudno jest stawiać na dzisiaj prognozę, chociaż ostatnie sesje zwiększają prawdopodobieństwo spadków indeksów. Sytuację pogarsza to, że nie tak bardzo jest istotne, jak rynki dzisiaj zareagują, a bardziej to, co zrobią w środę. Często bowiem dopiero następnego dnia reakcja graczy na decyzję FOMC jest tą pokazującą jakie naprawdę nastroje panują na rynku.