Xelion: Sygnał do odwrotu…

Rynkiem rządzą dzieci hossy, a dokładnie ludzie, którzy skuszeni łatwym i dużym zarobkiem, jaki w końcu zauważyli w reklamach czy usłyszeli od znajomych, przynieśli w końcu swoje środki i oddali je w zarządzanie funduszom. Inwestując właściwie bez większego pojęcia w zakresie ryzyka jakie ponoszą mają nadzieję na szybkie pomnożenie swoich majątków. Nie zauważyli tylko, że na tą hossę która „jeszcze” trwa, inni czekali latami, a wcześniej czekali nawet na zakończenie bessy. Dobrym sprawdzianem dla obecnego drobnego akcjonariatu naszego rynku, czy to bezpośredniego czy pośredniego, będzie spadek lub marazm rynku, który potrwa miesiąc, dwa czy nawet sześć miesięcy. Wtedy dopiero okaże się czy faktycznie społeczeństwo dojrzało już na tyle, aby rynek mógł realizować długoterminowe wzrosty, czy też czeka nas coś więcej niż tylko krótka korekta. Zgodnie ze wcześniej rysowanym scenariuszem, w którym oczekiwanie na wyniki kwartalne spółek i napływ nowych środków do funduszy inwestycyjnych nie będą wystarczającym warunkiem do podtrzymania obecnych wzrostów, należy liczyć się obecnie z głębszą korekta na rynku. Cały czas korektą, bo nie można mieć wątpliwości, że zakończenie hossy w momencie kiedy w kraju mamy inflację na poziomie 1,5% a PKB na poziomie 6% jest raczej niemożliwe i w dłuższym terminie jesteśmy właściwie skazani na wzrosty.

Tym bardziej, że zarówno poszczególne gospodarki azjatyckie jak również gospodarka amerykańska powinny w tym roku rozwijać się równie dobrze jak w roku minionym. Jest to o tyle ważne, że dotychczasowe prognozy wskazywały na możliwe spowolnienie rozwoju, szczególnie gospodarki amerykańskiej. Jak na razie jednak nie widać, aby wydatki konsumpcyjne przeciętnego Smitha zmalały, a bez tego ciężko jest mówić o nadchodzącej recesji. Dlatego wsparcie fundamentów poszczególnych gospodarek światowych powinno na jakiś jeszcze czas odsunąć w czasie globalne załamanie na rynkach akcji.

Bardzo ciekawie wygląda sytuacja na rynku walutowym. Jen stał się rekordowo tani w stosunku do EUR, głównie po tym, jak fiaskiem zakończyły się próby wywarcia nacisku na Bank Japonii na szczycie G7 w Essen. Dodatkowo EUR wzmacnia się oczekiwaniami na marcowe podwyższenie stóp procentowych przez Europejski Bank Centralny. Bardzo prawdopodobnym jest że następna podwyżka wyniesie co najmniej 25 pb, a podstawowa stopa procentowa zostanie podniesiona do poziomu 3,75%. W połączeniu z brakiem dalszych decyzji FED w zakresie cyklu podwyżek stóp procentowych w USA daje nam to efekt w postaci prawdopodobnego osłabienia się dolara w przeciągu roku do poziomu 1,34 – 1,36 EUR/USD.