Czwartkowa sesja mogła pokazać jak, po przemyśleniu, inwestorzy oceniają środową decyzję FOMC. Komentarze w większości nie były pozytywne, ale rynek akcji przez długi czas niespecjalnie się tym przejmował (mimo spadku indeksów).
Bykom nie przeszkadzały dane makro – były złe, ale nie dramatyczne. Ilość noworejestrowanych bezrobotnych nieco spadła, ale nadal była olbrzymia (646 tysięcy (oczekiwano 650 tysięcy, więc można powiedzieć, że dane były zgodne z prognozami). Lepsze od prognoz były pozostałe dwa raporty. W marcu indeks Fed z Filadelfii (pokazuje sytuację w regionie) wzrósł z minus 41,3 do minus 35 pkt. (oczekiwano – 40 pkt.). Niby lepiej niż oczekiwano, ale to nadal solidny minus, czyli głęboka recesja (to już szósty miesiąc spowolnienia). Publikacja indeksu wskaźników wyprzedających (LEI) też nie zszokowała graczy (zresztą od dawna indeks ten nie ma żadnych właściwości prognostycznych). Indeks spadł o 0,4 proc., ale oczekiwano spadku o 0,6 proc., więc znowu można było powiedzieć, że dane nie były złe. Podsumowując: nie były to raporty, które mogłyby rynkami poruszyć.
Na rynek akcji trafiały zróżnicowane informacje ze spółek. FedEx opublikował słaby raport kwartalny, ale prognozy były lepsze od oczekiwań rynku i cena akcji rosła. General Electric poinformował, że GE Capital (jego finansowy oddział) nie będzie już potrzebował zewnętrznego finansowania. Jednak traciła 3 M po redukcji rekomendacji przez jedno z biur maklerskich. Spadały też akcje w sektorze farmaceutycznym – w 2008 roku wzrost sprzedaży leków na receptę był o 2/3 mniejszy niż w 2007. Rosły jednak akcje sektora surowcowego.
Indeksy rozpoczęły sesję od wzrostu, ale prawie natychmiast podaż przystąpiła do ataku i zaczęły się osuwać. Po przejściu na minusy indeksy weszły w kanał trendu bocznego z jedną, nieudaną próbą powrotu nad kreskę. Sesja zakończyła się spadkiem indeksów (szczególnie ucierpiał S&P 500), ale nie było to nic innego jak tylko i wyłącznie realizacja zysków, a nie początek nowej przeceny.
Na naszym rynku walutowym w czwartek rano złoty tracił do głównych walut. W sytuacji, kiedy kurs EUR/USD stabilizował się na bardzo wysokim poziomie takie zachowanie naszego rynku sygnalizowało, że gracze chcą złotego osłabiać (przynajmniej w stosunku do euro). Przełom przyszedł około godziny 15.00, kiedy to indeksy w USA zaczęły się osuwać. Wtedy to złoty zaczął szybko tracić (szczególnie w stosunku do euro). Nic nie pomagało to, że kurs EUR/USD nadal mocno rósł. Z tego wynika, że rynek jest zdecydowany utrzymać kurs EUR/PLN w kanale półrocznego trendu wzrostowego. Obawiam się, że najlepsze na co można liczyć to poszukanie przez rynek miejsca do utworzenia trendu bocznego (najprawdopodobniej 4,40 – 4,90 PL).
GPW rozpoczęła czwartkowa sesję niewielkim wzrostem, ale już po godzinie indeksy testowały poziom środowego zamknięcia. Wydawało się, że niedźwiedzie wykorzystają każdy pretekst do wywołania przeceny. Nie pozwalały im na to jednak rosnące indeksy na innych giełdach. Szczególnie pomagał bykom wzrost ceny akcji KGHM i banki (które we wtorek i środę najbardziej ucierpiały). Około godziny 11.00 rynek zaatakowały zlecenia koszykowe, a kontrakty gwałtownie wzrosły. To oczywiście przełożyło się również na rynek kasowy.
Takie, „bycze”, zachowanie GPW przez pewien czas (do południa) nie miało nic wspólnego z tym, co obserwowaliśmy na innych giełdach, chociaż skorelowane było z zachowaniem rynku węgierskiego (to jednak może być przypadek). Koło południa WIG20 zyskiwał już dwa procent odrabiając środową stratę, a potem popędził wyżej. Takie miotanie rynkiem jest typowe dla okolic wygasania linii kontraktów. Faktem jest jednak, że po południu korelacja z zachowaniem innych rynków europejskich była już pełna, a co najważniejsze to znacznie wzrósł obrót.
Dzisiaj kontrakty wygasają, więc zapewne końcówka sesji będzie dosyć dziwna, ale (tak jak już pisałem wcześniej) ilość otwartych kontraktów jest na tyle mała, że nie oczekuję dramatycznych zmian. Czwartkowe zachowanie rynku pokazało, że możliwy jest nawet wzrost indeksów. Jednak początek sesji będzie zapewne spadkowy, bo GPW prawie zawsze reaguje na zakończenie sesji w USA. Nawet jeśli indeksy na zakończenie sesji spadną to i tak sygnał kupna będzie nadal obowiązywał.
Piotr Kuczyński
główny analityk
Xelion. Doradcy Finansowi
Źródło: Xelion. Doradcy Finansowi