Eksperci są zgodni, że najlepszy moment na zamianę kredytu we frankach na kredyt złotówkowy minął latem, gdy kurs franka spadł do ok. 2 złotych. Teraz szwajcarska waluta jest o 50 groszy droższa, więc zamieniając np. 100 tys. franków na naszą walutę, automatycznie akceptujemy wzrost zadłużenia z 200 tys. zł na 250 tys.
Tymczasem jest bardzo prawdopodobne, że złoty będzie się umacniał.
– Obecne poziomy kursów walut są bardzo wysokie i wynikają nadal z nerwowej reakcji na kryzys finansowy na Węgrzech. W następnych kwartałach nasza waluta będzie zyskiwała na wartości – uważa Marek Zuber z Dexus Partners.
Według niego w przyszłym roku frank stanieje do ok. 2.10 groszy.
Jeśli te prognozy się sprawdzą, wartość naszego zadłużenia wyrażonego w rodzimej walucie zacznie spadać, jeśli zostaniemy przy frankach. Z kolei dla tych, którzy zdecydują się na rezygnację z franka, taki scenariusz będzie oznaczał straty.
– Jeśli policzymy oprocentowanie kredytów we frankach, przy ubiegłorocznej marży, tj. ok. 1,5 proc., i obecnym poziomie LIBOR, to okazuje się, że nie przekracza ono 3 proc. To znacznie mniej niż przy kredytach złotowych, przy których oprocentowanie wynosi do 8 proc. – wylicza Marek Rogalski, główny analityk DM First International Traders.
Według niego na przewalutowanie może się dzisiaj zdobyć tylko osoba bardzo przestraszona wahaniami kursu złotego. Taka decyzja bowiem mocno przekłada się na wysokość raty kredytu. Przy kredycie we frankach o wartości 300 tys. zł, zaciągniętym na początku tego roku na 30 lat, po zmianie waluty miesięczna rata wzrasta o ponad 800 zł.
Na dodatek – przewalutowanie nigdy nie jest bezpłatne. Często trzeba zapłacić za to specjalną opłatę oraz ponieść koszty zamiany walut – działa tu tan sam mechanizm, co przy zwykłej spłacie rat, bo kredyt udzielany jest po niższym kursie, a spłacany jest według wyższego.
W obecnej sytuacji niektórzy doradcy radzą pomyśleć o zamianie kredytu złotówkowego na walutowy. Rzeczywiście kurs euro i franka jest wysoki, więc może to być dobry moment. Problem polega jednak na tym, że generalnie banki niechętnie w tej chwili udzielają kredytów we frankach. Jest także inny kłopot.
– Teraz marża przy kredytach walutowych wynosi nawet 4 proc., więc takie przewalutowanie nie daje zbyt dużych oszczędności, mimo że kurs waluty jest korzystny – twierdzi Bartłomiej Samsonowicz.
Być może zamiast oszczędzać na przewalutowaniu, lepiej poczekać na obniżkę stóp w Polsce. Może ona nastąpić już dzisiaj, ewentualnie trzeba będzie na nią poczekać do stycznia. Wówczas koszt kredytów w złotych nie spadnie. Jednak nie ma co liczyć na to, że raty pożyczek w złotych i we frankach się zrównają. Aby to było możliwe, redukcje stóp w naszym kraju musiałyby być znacznie większe lub kurs franka musiałby podskoczyć do ok. 3 zł za franka.
Już dzisiaj, a najdalej w styczniu, czeka nas obniżka stóp procentowych, więc koszt kredytów złotówkowych spadnie. Jednak na pewno nie na tyle, by osobom, które mają już kredyt we frankach, opłacało się przewalutowanie i przejście na euro. Dopiero przy kursie ok. 3 złotych za franka rata kredytu złotówkowego i we frankach jest porównywalna.
Roman Grzyb
Gazeta Prawna 26.11.2008 (231) – forsal.pl – str.A6