Zmiana warty w Białym Domu, a giełdowe życie trwa dalej

Nietrudno odgadnąć, jakie wydarzenie nowego tygodnia znajdzie się w centrum uwagi mediów. Epokowa zmiana warty w Białym Domu dokona we wtorek się poprzez zaprzysiężenie Baracka Obamy na 44. prezydenta Stanów Zjednoczonych.

Sponiewierane przez kryzys i recesję wszystkie grupy inwestorów będą starały się wyłowić trwalsze, kojące promyki nadziei z treści inauguracyjnego przemówienia.

Wielki pakiet stymulacyjny opiewa na 825 mld dolarów, z czego 550 mld stanowić będą wydatki federalne, a resztę cięcia podatkowe. Zapewne będzie o nim mowa. W przemówieniu spodziewane jest poświęcenie wiele miejsca na krytyczne kwestie gospodarcze i celem zdobycia jeszcze większego kredytu zaufania zapewne pojawią się pokrzepiające, optymistyczne zapewnienia o przyszłym zwycięstwie nad recesją.

Amerykańskie przygotowanie do wtorkowej ceremonii będą przebiegać w atmosferze giełdowej ciszy. Dziś bowiem tamtejsze parkiety są zamknięte z racji święta Martina Luthera Kinga (właśnie skończyłby 80 lat). W takich okolicznościach na GPW jesteśmy skazani na przypadkowe szarpnięcia indeksów i skokowe zmiany na rynku walutowym – wszystko to przy niskiej płynności. Może właśnie ze względów asekuracyjnych w piątkowy wieczór gwałtownie wyprzedawano złotego. Mając jednak na uwadze piątkowe plusy w USA oraz zwyżki dziś rano w Azji jest szansa na wzrosty u nas o ok. 1 proc.

Zanim przedstawimy priorytetowe wydarzenia czekające na nas w nowym tygodniu, warto zwrócić uwagę na kilka spektakularnych rozstrzygnięć z ostatnich 5 dni handlu. W sprawie gazowej na Wschodzie do nadejścia weekendu było bez zmian. Ognik nadziei wniosło dopiero w sobotę coś na kształt porozumienia między J. Tymoszenko a premierem/prezydentem W. Putinem, w myśl którego Ukraina będzie płacić w br. za gaz 20 proc. poniżej ceny rynkowej, a w zamian opłaty tranzytowe pozostaną bez zmian. Rosja postawiła na swoim, choć Gazprom na pustej rurze już stracił ponad miliard dolarów. Gaz ma popłynąć do Europy już na początku tygodnia.

Szczególne zainteresowanie przyciągają najnowsze wyniki kwartalne amerykańskich spółek. Na początek rozczarował aluminiowy gigant Alcoa, a tydzień zamknął fatalny rezultat Citigroup (8,3 mld dol. strat w IV kw., co za cały 2008 r. daje 18,7 mld). Finansowy kombajn zostanie podzielony na dwie części: Citicorp mający się zająć typową działalnością bankową, a także Citi Holdings, w którym będą prowadzone operacje maklerskie, zarządzanie aktywami i wszelkie peryferia biznesu finansowego wynikające z wcześniej ukształtowanego charakteru konglomeratu.

Kończący swoje niezależne życie Merrill Lynch wykazał w ub. kwartale 15,3 mld dol. strat, a wchłaniający go (z pomocą państwa) Bank of America pokazał minus 1,8 mld. Warto nadmienić, że podmiot ten otrzymał rządową gwarancję w wys. 118 mld dol. (jest to niemal 1 proc. amerykańskiego PKB) na poczet strat mogących wyniknąć z posiadania „toksycznych” aktywów odziedziczonych po ML. Naturalnym efektem takich wyników jest szybkie kurczenie się zatrudnienia w branży finansowej, a na pierwszy ogień idą pracownicy z londyńskiego City. Nadmuchane spekulacją eldorado nad Tamizą się skończyło, co wprowadzi już spadające ceny tamtejszych nieruchomości na spory, stromy klif.

Nic dziwnego, że świecący światłem odbitym od giełd zachodnich polski parkiet był również areną zniżek. Indeks WIG20 wytyczył lokalne minimum na poziomie 1650 pkt, natomiast mWIG40 w ramach półtorarocznej bessy swoje z jesieni poprawił. Powraca kwestia strat związanych z opcjami walutowymi, a pierwszym zwiastunem możliwej burzy jest złożenie wniosku o upadłość przez Odlewnie.

W bieżącym tygodniu przedstawią swoje rezultaty m. in. spółki z sektora IT: IBM, Seagate, AMD, Microsoft, a w Europie Nokia. Mocniejszy akcent nastąpi w piątek przy okazji wyników General Electric, uznawanego za papierek lakmusowy gospodarki. Patrząc na jej  opłakany stan, papierek ten może się zabarwić na czerwono.

Przed nami ponadto niemała porcja danych makroekonomicznych, również w Polsce. Dziś o 14 opublikowana zostanie grudniowa dynamika wzrostu płac (typuje się 6,5 proc. r/r) i zatrudnienia, natomiast jutro produkcja przemysłowa (oczekiwany spadek o 3 proc.). Z USA napłyną dane o kondycji rynku nieruchomości („koń jaki jest, każdy widzi”). W środę będzie to branżowy indeks koniunktury NAHB, który po długoterminowych spadkach od kilku miesięcy lewituje tuż nad zerem. Drgnięcie powyżej obecnych 9 pkt mogłoby być pożywką dla emocjonalnego ataku popytu na giełdzie, w czym pomogłoby ukojenie nerwów po przemówieniu Obamy. Ten ewentualny rajd mógłby trwać, gdyby czwartkowe dane o liczbie pozwoleń na budowę domów i wolumenie już zaczętych prac okazały się lepsze od nadal pesymistycznych prognoz. W piątkowe przedpołudnie z eurolandu napłyną odczyty indeksów PMI liczonych zarówno dla sektora usług, jak i dla przemysłu.

Bartosz Stawiarski, Wealth Solutions
Źródło: Wealth Solutions