„Banki nauczyły się już, że jeśli odprawią z kwitkiem osobę starającą się o obniżenie oprocentowania, prawdopodobnie stracą tego klienta. Rynek kredytów hipotecznych zmienił się bowiem w kierunku, z którego klienci banków mogą się tylko cieszyć.
Silna konkurencja wymusiła obniżkę marż i w efekcie klient zaciągający dziś kredyt płaci znacznie mniej niż osoba, która pożyczała pieniądze kilka lat temu. Kredytobiorcy, o których już wiadomo, że regularnie spłacają swoje zobowiązania, są dla banków szczególnie apetycznym kąskiem. Jeśli taką osobę uda się skłonić do zmiany banku, prawdopodobnie kolejny kredyt będzie spłacała równie solidnie.” – czytamy w „Rzeczpospolitej”.
„Klient, który zapożyczał się kilka lat temu, zwykle płaci za kredyt przynajmniej 2 pkt proc. powyżej ceny pieniądza (a więc oprocentowanie wynosi WIBOR lub LIBOR +2 punkty marży dla banku). Rozmawiając z bankiem dziś, byłby w stanie wynegocjować marżę na poziomie nieco powyżej 1 punktu procentowego. To, w zależności od kwoty kredytu i okresu spłaty, może oznaczać 100 zł, ale też 500 zł oszczędności miesięcznie. W skali 30 lat, czyli okresu, na jaki przeważnie zaciągane są kredyty hipoteczne, to kwota nie do pogardzenia. Aby zaoszczędzić, wystarczy więc zaciągnąć kredyt refinansowy i tymi pieniędzmi spłacić swoje zobowiązanie wobec poprzedniego banku. W dodatku refinansowanie zobowiązań staje się coraz tańsze i coraz prostsze.” – czytamy dalej.
Obecnie warunki udzielania kredytów są korzystniejsze niż jeszcze kilka lat temu. Dlatego wiele osób jest w stanie znaleźć lepszy produkt, niż ten z którego dotychczas korzysta. Oferta kredytów refinansowych może zainteresować przede wszystkim osoby, które spłacają kredyty w euro, oraz te, które zadłużyły się przed 2004 r. we frankach i złotówkach.
Więcej na temat w dzisiejszym wydaniu „Rzeczpospolitej” w dodatku „Moje Pieniądze”.