Zwalnia lokomotywa polskiej gospodarki – duży, 20% wzrost liczby upadłości na początku roku

Liczba ogłoszeń o upadłościach przedsiębiorstw, które pojawiły się w oficjalnych źródłach w ciągu dwóch miesięcy br. jest wyższa o 20% od ubiegłorocznej. Wzrost liczby upadłości jest efektem, a może raczej (biorąc pod uwagę, iż to bardziej wyniki firm wpływają na PKB) potwierdzeniem prognozy odnośnie PKB Polski (zmniejszenie perspektywy jego wzrostu z ok. 4% w ub. roku do prognozowanego w br. 2,5%).

Trend wzrostu upadłości nabiera tempa

Można było spodziewać się wzrostu upadłości, ale skala tego wzrostu jest poniekąd zaskakująca. Jeszcze w styczniu w porównaniu do roku ubiegłego opublikowanych ogłoszeń o upadłościach było jedynie o 6% więcej niż w styczniu 2011 roku. W samym zaś lutym liczba publikacji była wyższa aż o 34% niż w lutym ub. roku (79 wobec 59) – mówi Tomasz Starus, dyrektor Biura Oceny Ryzyka w Euler Hermes. Nie oznacza to automatycznie, że trend wzrostu upadłości będzie nadal przyspieszał w takim samym stopniu (z +6% w styczniu do +34% w lutym), natomiast trzeba będzie zrewidować prognozę wzrostu bankructw z kilku procent na dwucyfrową liczbę, co będzie można zweryfikować po pierwszym-drugim kwartale.

Budownictwo – wzrost bankructw o 45%

Ewidentnie jednak przetargów na prace jest coraz mniej – kończy się m.in. pewien etap inwestycji drogowych a następna grupa dużych inwestycji infrastrukturalnych – w energetyce ma spore opóźnienie. W związku z tym de facto firmy musza pogodzić się z sytuacja, gdy trudniej jest zdobyć zlecenie, a dodatkowo realizowane jest ono z niższą marżą, a nierzadko blisko lub poniżej granicy opłacalności. Wykonawcy znajdujący się na szczycie piramidy korzystają ze swojej uprzywilejowanej pozycji, świadomie kredytując się kosztem podwykonawców, opóźniając im w sposób przewlekły wypłatę należności. To właśnie więc firmy budowlane, zwłaszcza średnie ogólnobudowlane i mniejsze – specjalistyczne (instalacje etc.) a także dostawcy materiałów zmuszone są więc w większym stopniu kredytować na bieżąco inwestycje. Dlatego wzrost wartości prac budowlanych – o około 16% w skali całego ub. roku spowodował powiększenie zapotrzebowania na finansowanie, a w efekcie luki finansowej u wielu wspomnianych firm. Dlatego w ub. roku upadłości w budownictwie było więcej o 30%, a w tym roku jak na razie trend się nasila – jest ich więcej aż o 45% niż w analogicznym okresie roku ubiegłego.

Producenci –18% wzrost liczby publikacji o ich bankructwach

Wzrost kosztów w ubiegłym roku (surowców, energii, paliw – transportu) wymusił podwyżkę cen produktów. Klienci nie zawsze w tym samym stopniu zwiększali swoje przychody, tak wiec aby zapobiec ich rezygnacji z zakupów, spadkowi obrotów producenci musieli zaoferować klientom lepsze warunki sprzedaży. De facto polegało to na dłuższym ich kredytowaniu – średni okres oferowanego odbiorcom kredytu kupieckiego wydłużył się od 3 do 7 dni. Niestety, nie wszyscy byli w stanie ponieść ten ciężar, nie zawsze także udało się utrzymać obroty – stąd wspomniany 18% wzrost liczby publikacji o upadłościach firm produkcyjnych.

Sprzedaż hurtowa – bez zmian

Brak zmiany, zdecydowanego wzrostu liczby upadłości można by odczytywać jako sukces, stabilizację… Wydaje się jednak, że wytłumaczenie jest inne – hurtownie nadal upadają, ale liczba tych przypadków nie zwiększa się, ponieważ zwiększa się jednocześnie liczba przejęć i połączeń sieci hurtowni. Tak wiec koncentracja rynku hurtowego postępuje i duża część mniejszych, regionalnych hurtowni ma przed sobą perspektywę utraty rynku i upadłości, albo połączenia sił i walki o utrzymanie na rynku dzięki uzyskanej w ten sposób większej konkurencyjności cen oferowanych towarów.

Sprzedaż detaliczna – znaczny wzrost liczby upadłości

Statystycznie wzrost liczby publikacji o bankructwach sklepów detalicznych wyniósł 80%. Trzeba jednak pamiętać, ze praktycznie wszystkie sklepy maja zbyt mały majątek, aby przeprowadzać w ich przypadku postępowanie upadłościowe, rzadko więc trafiają się takie, które są na tyle duże, aby znalazły się w statystyce upadłości. Skoro jednak wśród większych detalistów panuje taka tendencja, to można mieć pewność, iż wśród mniejszych jest co najmniej tak samo, a liczba tych znikających z rynku idzie w setki, jeśli nie tysiące. Jest to oczywiście efekt nasilającej się konkurencji ze strony dyskontów, sieci super i hipermarketów (z ich nowymi formatami typu express, fresh etc.) a także sieci sklepów „patronackich” tworzonych przez dużych hurtowników. Wszystkie one wygrywają z tradycyjnym detalem pw. ceną…

Ogłoszone upadłości w podziale na województwa

W najsilniejszych gospodarczo województwach nie odnotowaliśmy wzrostu liczby publikacji o upadłościach (województwa mazowieckie, dolnośląskie) lub zmiana jest niewielka (wielkopolskie), a nawet liczba upadłości spadła (śląskie). W niektórych z pozostałych województw liczba upadłości również spadła (lubuskie, łódzkie) bądź wzrosła (warmińsko-mazurskie, opolskie), jednak z uwagi na niska bazę wyjściową bankructw (a więc trend mógłby być w dużym stopniu efektem przypadku czy splotu okoliczności) trudno wskazać w nich jednoznaczne tendencje. W których zatem województwach wyraźnie wzrosła liczba publikowanych upadłości? Są to pw. województwa małopolskie, zachodniopomorskie, w których wspomniana liczba jest dwukrotnie większa niż w analogicznym okresie ub. roku. Z pewniejszą oceną trendów w podziale na województwa będziemy mieli do czynienia, gdy baza analizowanych przypadków będzie znacząco większa.

Źródło: Euler Hermes