Życie na krawędzi

Świad­ka­mi kry­zy­su na ryn­ku kre­dy­tów miesz­ka­nio­wych w Sta­nach Zjed­no­czo­nych je­ste­śmy od kil­ku mie­się­cy. Po­przez po­pu­lar­ny w USA me­cha­nizm se­ku­ry­ty­za­cji na­leż­no­ści za­bez­pie­czo­nych hi­po­te­ka­mi kry­zys ten ude­rzył z du­żą si­łą w ban­ki i fun­du­sze in­we­sty­cyj­ne nie tyl­ko w Sta­nach Zjed­no­czo­nych, ale i w Eu­ro­pie Za­chod­niej, Ja­po­nii i Chi­nach, któ­re ma­ją w swo­ich port­fe­lach pa­pie­ry wy­emi­to­wa­ne w opar­ciu o ame­ry­kań­skie kre­dy­ty sub­pri­me, czy­li kre­dy­ty hi­po­tecz­ne gor­szej ja­ko­ści.

Pierw­sze symp­to­my…

…kry­zy­su zwią­za­ne­go z fi­nan­so­wa­niem nie­ru­cho­mo­ści miesz­ka­nio­wych w Sta­nach Zjed­no­czo­nych po­ja­wi­ły się już w 2006 ro­ku. W pierw­szej po­ło­wie 2007 ro­ku kry­zys się na­si­lił. Prze­ja­wem kry­zy­su by­ła upa­dłość dzie­sią­tek ma­łych in­sty­tu­cji fi­nan­su­ją­cych nie­ru­cho­mo­ści miesz­ka­nio­we w USA i za­gro­że­nie eg­zy­sten­cji wie­lu za­gra­nicz­nych ban­ków i fun­du­szy in­we­sty­cyj­nych za­an­ga­żo­wa­nych po­śred­nio w fi­nan­so­wa­nie bu­do­wy do­mów i miesz­kań w Sta­nach Zjed­no­czo­nych.

Moż­na wska­zać na dwie za­sad­ni­cze przy­czy­ny kry­zy­su na ame­ry­kań­skim ryn­ku kre­dy­tów hi­po­tecz­nych:

lnad­mier­ne za­dłu­ża­nie się go­spo­darstw do­mo­wych w tym kra­ju, szcze­gól­nie ro­dzin o ni­skich do­cho­dach, w in­sty­tu­cjach fi­nan­su­ją­cych nie­ru­cho­mo­ści miesz­ka­nio­we;

lspe­cy­ficz­ny me­cha­nizm udzie­la­nia kre­dy­tów miesz­ka­nio­wych w USA, a na­stęp­nie sprze­da­ży na­leż­no­ści hi­po­tecz­nych i emi­sji na ich pod­sta­wie pa­pie­rów war­to­ścio­wych.

Tra­dy­cyj­nie go­spo­dar­stwa do­mo­we w USA sil­nie za­dłu­ża­ją się w in­sty­tu­cjach fi­nan­so­wych. W ca­łej swo­jej ma­sie wy­da­ją one wię­cej na kon­sump­cję i in­we­sty­cje miesz­ka­nio­we niż za­ra­bia­ją – ich sto­pa oszczęd­no­ści jest więc ujem­na. Róż­ni­cę po­mię­dzy do­cho­da­mi a wy­dat­ka­mi po­kry­wa­ją kre­dy­ta­mi, któ­re w przy­pad­ku prze­zna­cze­nia środ­ków na za­kup do­mu za­bez­pie­czo­ne są hi­po­te­ką. Ame­ry­kań­skie in­sty­tu­cje fi­nan­so­we bra­ku­ją­ce środ­ki na ak­cję kre­dy­to­wą po­zy­sku­ją w kra­jach eu­ro­pej­skich, Ja­po­nii, Chi­nach i in­nych kra­jach, któ­re na­by­wa­ją ame­ry­kań­skie pa­pie­ry war­to­ścio­we, m.in. dla­te­go, aby trzy­mać w nich ofi­cjal­ne re­zer­wy de­wi­zo­we.

Za­dłu­że­nie ame­ry­kań­skich go­spo­darstw w ban­kach hi­po­tecz­nych gwał­tow­nie za­czę­ło ro­snąć na po­cząt­ku no­we­go stu­le­cia w związ­ku z li­be­ra­li­za­cją po­li­ty­ki kre­dy­to­wej ban­ków i ni­skim opro­cen­to­wa­niem kre­dy­tów miesz­ka­nio­wych. W 2001 ro­ku pre­zy­dent Bush ob­ni­żył Ame­ry­ka­nom staw­ki po­dat­ku do­cho­do­we­go, aby tą dro­gą oży­wić ko­niunk­tu­rę go­spo­dar­czą w kra­ju. By­ło to na rę­kę szcze­gól­nie bo­ga­tym oby­wa­te­lom, ale nie przy­spie­szy­ło pro­ce­su wy­cho­dze­nia go­spo­dar­ki ame­ry­kań­skiej z re­ce­sji, w ja­kiej zna­la­zła się ona po za­ła­ma­niu się tzw. no­wej eko­no­mii (dra­stycz­ny spa­dek kur­sów ak­cji spół­ek in­for­ma­tycz­nych i in­ter­ne­to­wych) i na sku­tek za­ma­chów ter­ro­ry­stycz­nych z 11 wrze­śnia 2001 ro­ku. Aby przy­spie­szyć wzrost go­spo­dar­ki ame­ry­kań­skiej i zwięk­szyć za­trud­nie­nie w kra­ju, Sys­tem Re­zer­wy Fe­de­ral­nej (Fed) za­czął ob­ni­żać sto­py pro­cen­to­we. Sto­pa re­fe­ren­cyj­na, któ­ra pod ko­niec 2000 ro­ku wy­no­si­ła 6,5 proc., zo­sta­ła ob­ni­żo­na pod ko­niec 2001 ro­ku do po­zio­mu 1,7 proc. i przez trzy ko­lej­ne la­ta po­zo­sta­wa­ła na po­zio­mie po­ni­żej 2 proc. Naj­niż­sza by­ła w 2004 ro­ku, kie­dy wy­no­si­ła za­le­d­wie 1 proc. Ni­skie sto­py Fed prze­kła­da­ły się na ni­skie opro­cen­to­wa­nie kre­dy­tów hi­po­tecz­nych. Dla ro­dzin ame­ry­kań­skich sta­no­wi­ło to za­chę­tę do ko­rzy­sta­nia z kre­dy­tów hi­po­tecz­nych. Tą dro­gą mo­gły one zre­ali­zo­wać bar­dzo sil­ne w ame­ry­kań­skim spo­łe­czeń­stwie ma­rze­nie o po­sia­da­niu wła­sne­go do­mu. Na­le­ży do­dać, że w USA aż 69 proc. ro­dzin miesz­ka we wła­snym do­mu lub miesz­ka­niu, pod­czas gdy np. w Niem­czech ana­lo­gicz­ny wskaź­nik wy­no­si tyl­ko 42 proc.

Ame­ry­kań­ski ry­nek fi­nan­so­wa­nia in­we­sty­cji miesz­ka­nio­wych jest bar­dzo du­ży. W USA funk­cjo­nu­je kil­ka ty­się­cy ban­ków hi­po­tecz­nych, z któ­rych po­nad 3 ty­sią­ce na­le­ży do Związ­ku Ban­ków Hi­po­tecz­nych. Za po­mo­cą agre­syw­nej re­kla­my za­chę­ca­ją one Ame­ry­ka­nów do ko­rzy­sta­nia z kre­dy­tów hi­po­tecz­nych na ce­le miesz­ka­nio­we.

Głów­ni gra­cze

Oso­ba de­cy­du­ją­ca się na za­cią­gnię­cie kre­dy­tu hi­po­tecz­ne­go zwra­ca się do jed­ne­go spo­śród wie­lu ma­kle­rów, bę­dą­cych pro­fe­sjo­nal­ny­mi i czę­sto agre­syw­ny­mi sprze­daw­ca­mi kre­dy­tów miesz­ka­nio­wych. Ma­kler do­pro­wa­dza do za­war­cia przez klien­ta z ban­kiem umo­wy do­ty­czą­cej kre­dy­tu hi­po­tecz­ne­go i otrzy­mu­je za to od ban­ku re­la­tyw­nie wy­so­ką pro­wi­zję (2–2,5 proc.).

Bank hi­po­tecz­ny z re­gu­ły nie za­cho­wu­je udzie­lo­ne­go kre­dy­tu w swo­im port­fe­lu, lecz sprze­da­je go in­nym in­sty­tu­cjom. W tym pro­ce­sie waż­ną ro­lę od­gry­wa pań­stwo, któ­re od wie­lu lat po­pie­ra udzie­la­nie kre­dy­tów miesz­ka­nio­wych go­spo­dar­stwom do­mo­wym, w tym tak­że mniej za­moż­nym. W 1938 ro­ku pre­zy­dent F. Ro­ose­velt po­wo­łał do ży­cia agen­cję rzą­do­wą Fe­de­ral Na­tio­nal Mort­ga­ge As­so­cia­tion (FNMA), na­zy­wa­ną też Fan­nie Mae, któ­ra od­ku­py­wa­ła od ban­ków kre­dy­ty miesz­ka­nio­we i za­mie­nia­ła je na pa­pie­ry war­to­ścio­we. W 1968 ro­ku Fan­nie Mae zo­sta­ła spry­wa­ty­zo­wa­na i dzi­siaj jest dru­gą co do wiel­ko­ści (po Ci­ti­gro­up) in­sty­tu­cją fi­nan­so­wą w USA. W 1970 ro­ku po­wsta­ła tam ko­lej­na waż­na in­sty­tu­cja – Fe­de­ral Ho­me Lo­an Mort­ga­ge Cor­po­ra­tion (Fed­die Mac). Obie te in­sty­tu­cje są naj­więk­szy­mi gra­cza­mi na ame­ry­kań­skim ryn­ku kre­dy­tów hi­po­tecz­nych. Peł­nią one okre­ślo­ne funk­cje pu­blicz­ne, co na­da­je emi­to­wa­nym przez nie ob­li­ga­cjom (Mort­ga­ge Bac­ked Se­cu­ri­ties – MBS) cha­rak­ter pa­pie­rów gwa­ran­to­wa­nych przez pań­stwo.

Ame­ry­kań­ski ry­nek kre­dy­tów hi­po­tecz­nych zmie­nił się istot­nie w ostat­nim ćwierć­wie­czu. W 1983 ro­ku ban­ki in­we­sty­cyj­ne Sa­lo­mon Bro­thers i First Bo­ston opra­co­wa­ły pro­ce­du­rę emi­sji ob­li­ga­cji za­bez­pie­czo­nych kre­dy­ta­mi hi­po­tecz­ny­mi (Col­la­te­ra­li­zed Mort­ga­ge Ob­li­ga­tions – CMO). Pa­pie­ry te mo­gą mieć in­ne opro­cen­to­wa­nie i in­ny okres wy­ku­pu (spła­ty) niż sta­no­wią­ce pod­sta­wę ich emi­sji kre­dy­ty hi­po­tecz­ne. CMO są przed­mio­tem ob­ro­tu na ryn­kach fi­nan­so­wych, tzn. ku­pu­je się je, sprze­da­je i spe­ku­lu­je na zwyż­kę lub zniż­kę ich kur­su. Jed­nak­że bar­dzo trud­ne do osza­co­wa­nia jest ry­zy­ko zwią­za­ne z ty­mi pa­pie­ra­mi, po­nie­waż za­le­ży ono od nie­da­ją­cych się do koń­ca prze­wi­dzieć stru­mie­ni pie­nięż­nych ge­ne­ro­wa­nych przez kre­dy­ty. Na pa­pie­rach tych moż­na bar­dzo do­brze za­ro­bić, ale i stra­cić za­in­we­sto­wa­ne w nie pie­nią­dze. Z te­go po­wo­du chęt­nie są one wy­ko­rzy­sty­wa­ne ja­ko in­stru­ment lo­ko­wa­nia środ­ków przez agre­syw­ne fun­du­sze in­we­sty­cyj­ne, czy­li hed­ge funds.

Ma­gia se­ku­ry­ty­za­cji

CMO są ele­men­tem szer­sze­go zja­wi­ska na ryn­kach fi­nan­so­wych, ja­kim jest se­ku­ry­ty­za­cja na­leż­no­ści z ty­tu­łu udzie­lo­nych kre­dy­tów ban­ko­wych. CMO sta­no­wią naj­waż­niej­szą for­mę as­set back se­cu­ri­ties (ABS), czy­li pa­pie­rów po­kry­tych wie­rzy­tel­no­ścia­mi. Po­wyż­sza in­no­wa­cja fi­nan­so­wa stwo­rzy­ła ban­kom hi­po­tecz­nym, któ­rych na­leż­no­ści są naj­czę­ściej se­ku­ry­ty­zo­wa­ne, no­we źró­dło re­fi­nan­so­wa­nia ich dzia­łal­no­ści kre­dy­to­wej. Ban­ki nie mu­szą już trzy­mać w swo­ich port­fe­lach kre­dy­tów do cza­su ich peł­nej spła­ty, lecz mo­gą je sprze­dać wraz z tkwią­cym w nich ry­zy­kiem kre­dy­to­wym in­nej in­sty­tu­cji fi­nan­so­wej. Ta z ko­lei emi­tu­je w opar­ciu o na­by­te na­leż­no­ści ABS–y. Ich na­byw­ca­mi są za­rów­no pod­mio­ty in­sty­tu­cjo­nal­ne, jak i pry­wat­ne.

Ujem­ną stro­ną se­ku­ry­ty­za­cji kre­dy­tów hi­po­tecz­nych jest po­gor­sze­nie się ja­ko­ści port­fe­la na­leż­no­ści z ty­tu­łu tych kre­dy­tów. Bo­wiem gdy ban­ki prze­sta­ły po­no­sić ry­zy­ko z ty­tu­łu ter­mi­no­wej spła­ty kre­dy­tów hi­po­tecz­nych za­czę­ły zwra­cać mniej­szą uwa­gę na stan­ding kre­dy­to­bior­ców. W po­go­ni za wy­so­ki­mi zy­ska­mi zła­go­dzi­ły one wa­run­ki udzie­la­nia kre­dy­tów i kre­dyt hi­po­tecz­ny mo­gły uzy­skać tak­że ubo­gie ro­dzi­ny, np. imi­gran­ci z Ame­ry­ki Ła­ciń­skiej. Na ryn­ku wy­two­rzył się seg­ment kre­dy­tów miesz­ka­nio­wych ty­pu sub­pri­me, czy­li kre­dy­tów hi­po­tecz­nych gor­szej ja­ko­ści. Cho­dzi tu­taj o kre­dy­ty na in­we­sty­cje miesz­ka­nio­we udzie­la­ne oso­bom o ni­skiej zdol­no­ści kre­dy­to­wej, w tym tak­że ro­dzi­nom, któ­re w prze­szło­ści nie­jed­no­krot­nie mia­ły kło­po­ty ze spła­tą za­cią­gnię­tych kre­dy­tów i wy­so­kość cię­żą­cych na nich rat mie­sięcz­nych prze­kra­cza 50 proc. ich bie­żą­cych do­cho­dów. Ro­dzi­ny te przy re­ali­za­cji in­we­sty­cji miesz­ka­nio­wych z re­gu­ły nie dys­po­nu­ją żad­nym lub tyl­ko bar­dzo skrom­nym ka­pi­ta­łem wła­snym.

Trze­ba pod­kre­ślić, że kre­dy­ty ty­pu sub­pri­me w 60 proc. udzie­la­ne są przez po­śred­ni­ków kre­dy­to­wych (ma­kle­rów hi­po­tecz­nych), któ­rzy sa­mi okre­śla­ją zdol­ność kre­dy­to­wą swo­ich klien­tów i przy­go­to­wu­ją dla nich umo­wy kre­dy­to­we. Pro­wi­zyj­ny sys­tem wy­na­gro­dze­nia ma­kle­rów mo­bi­li­zu­je ich do udzie­la­nia jak naj­wię­cej kre­dy­tów i omi­ja­nia przy tym za­sad bez­piecz­nej po­li­ty­ki kre­dy­to­wej. Po za­war­ciu umo­wy kre­dy­to­wej po­śred­nik nie ma już żad­nych kon­tak­tów z kre­dy­to­bior­cą i nie po­no­si kon­se­kwen­cji fi­nan­so­wych nie­spła­ce­nia przez nie­go kre­dy­tu. Na­leż­no­ści są wpraw­dzie za­bez­pie­czo­ne hi­po­tecz­nie, ale już me­to­dy wy­ce­ny nie­ru­cho­mo­ści bu­dzą wie­le wąt­pli­wo­ści – są one zbyt uprosz­czo­ne i czę­sto pro­wa­dzą do za­wy­że­nia war­to­ści fi­nan­so­wa­nych obiek­tów.

Aby uła­twić bied­niej­szym go­spo­dar­stwom do­stęp do kre­dy­tu hi­po­tecz­ne­go, ban­ki pro­po­nu­ją im po­życz­ki ty­pu 2/28. Ozna­cza to, że przez dwa pierw­sze la­ta kre­dy­to­bior­ca pła­ci je­dy­nie od­set­ki na­li­cza­ne we­dług sta­łej sto­py pro­cen­to­wej, a przez na­stęp­ne 28 lat spła­ca ra­ty za­wie­ra­ją­ce ka­pi­tał i od­set­ki na­li­cza­ne we­dług zmien­nej sto­py pro­cen­to­wej. Dla­te­go pro­ble­my z ob­słu­gą kre­dy­tów sub­pri­me naj­czę­ściej po­ja­wia­ją się do­pie­ro po dwóch la­tach od ich uzy­ska­nia.

Za­bój­cze pro­cen­ty

Wo­lu­men kre­dy­tów sub­pri­me w USA gwał­tow­nie wzrósł w ostat­nich kil­ku la­tach. W 2006 ro­ku sta­no­wi­ły one już po­nad 5 proc. war­to­ści wszyst­kich ame­ry­kań­skich kre­dy­tów hi­po­tecz­nych. Co pią­ty kre­dyt hi­po­tecz­ny gor­szej ja­ko­ści nie jest spła­ca­ny i kwa­li­fi­ku­je się do win­dy­ka­cji. Łącz­nie w Sta­nach Zjed­no­czo­nych z ty­tu­łu kre­dy­tów hi­po­tecz­nych za­dłu­żo­nych jest 32 mln go­spo­darstw do­mo­wych, a war­tość port­fe­la ban­ko­we­go kre­dy­tów hi­po­tecz­nych wy­no­si 13 bi­lio­nów do­la­rów, czy­li nie­mal ty­le co rocz­ny PKB te­go kra­ju.

Wzrost za­in­te­re­so­wa­nia lud­no­ści kre­dy­ta­mi ban­ko­wy­mi i w kon­se­kwen­cji znacz­ne zwięk­sze­nie ak­cji kre­dy­to­wej ban­ków pro­wa­dził do eks­plo­zji po­py­tu na miesz­ka­nia i zwyż­ki cen miesz­kań. Tym sa­mym zwięk­szy­ła się ryn­ko­wa war­tość za­bez­pie­czeń hi­po­tecz­nych, co po­zwa­la­ło ban­kom pod­nieść war­tość po­je­dyn­czych kre­dy­tów. Kre­dy­ty hi­po­tecz­ne umoż­li­wia­ły więc sfi­nan­so­wa­nie co­raz droż­szych do­mów i w ten spo­sób na­pę­dza­ły in­fla­cję na ryn­ku nie­ru­cho­mo­ści miesz­ka­nio­wych. Z cza­sem mu­sia­ło to do­pro­wa­dzić do kry­zy­su na tym ryn­ku.

Pro­ble­my ze spła­tą kre­dy­tów miesz­ka­nio­wych w USA roz­po­czę­ły się w 2006 ro­ku w związ­ku ze wzro­stem stóp pro­cen­to­wych w tym kra­ju W po­ło­wie te­go ro­ku sto­pa re­fe­ren­cyj­na Fed wzro­sła do 5,25 proc., co po­cią­gnę­ło za so­bą tak­że wzrost opro­cen­to­wa­nia kre­dy­tów miesz­ka­nio­wych. Wie­le go­spo­darstw nie by­ło w sta­nie spro­stać wyż­szym kosz­tom ob­słu­gi swe­go za­dłu­że­nia i za­czę­ło za­le­gać ze spła­tą rat. Jed­no­cze­śnie na ryn­ku za­czę­ły spa­dać ce­ny nie­ru­cho­mo­ści z po­wo­du ogra­ni­cze­nia licz­by no­wych kre­dy­tów hi­po­tecz­nych i li­cy­ta­cji na du­żą ska­lę za­dłu­żo­nych nie­ru­cho­mo­ści. W tej sy­tu­acji in­sty­tu­cjom fi­nan­su­ją­cym nie­ru­cho­mo­ści za­czę­ło bra­ko­wać środ­ków na re­gu­lo­wa­nie wła­snych zo­bo­wią­zań. Ra­tu­jąc się przed utra­tą płyn­no­ści ban­ki hi­po­tecz­ne mu­sia­ły za­cią­gnąć w in­nych ban­kach wie­lo­mi­liar­do­we kre­dy­ty, np. naj­więk­sza ame­ry­kań­ska in­sty­tu­cja fi­nan­su­ją­ca in­we­sty­cje miesz­ka­nio­we Co­un­try­wi­de Fi­nan­cial wy­stą­pi­ła do kon­sor­cjum 40 ban­ków o uru­cho­mie­nie na jej rzecz li­nii kre­dy­to­wej na su­mę­11,5 mld USD.

Trud­no­ści ze spła­tą kre­dy­tów hi­po­tecz­nych i upa­dłość wie­lu mniej­szych ban­ków hi­po­tecz­nych w USA po­cią­gnę­ły za so­bą dra­stycz­ny spa­dek war­to­ści ryn­ko­wej ob­li­ga­cji za­bez­pie­czo­nych hi­po­tecz­nie (śred­nio o kil­ka­dzie­siąt pro­cent). W kon­se­kwen­cji w bar­dzo trud­nej sy­tu­acji zna­la­zły się fun­du­sze in­we­sty­cyj­ne i ban­ki, któ­re uprzed­nio na­by­ły du­żą ilość tych pa­pie­rów (CMO).

Ofia­ry kry­zy­su

Pierw­szy­mi du­ży­mi ofia­ra­mi kry­zy­su sta­ły się dwa fun­du­sze hed­gin­go­we na­le­żą­ce do ban­ku Be­ar Ste­arns. W krót­kim cza­sie do­łą­czy­ły do nich in­ne in­sty­tu­cje fi­nan­so­we ze Sta­nów Zjed­no­czo­nych i Eu­ro­py. Spo­śród ban­ków nie­miec­kich z po­wo­du kry­zy­su na ame­ry­kań­skim ryn­ku kre­dy­tów hi­po­tecz­nych naj­bar­dziej ucier­pia­ły dwa ban­ki: IKB Deut­sche In­du­strie­bank i Sach­sen Lan­des­bank. Pierw­szy z nich po­niósł stra­ty w wy­so­ko­ści 3,5 mld eu­ro. Aby nie do­pu­ścić do je­go upa­dło­ści, pań­stwo­wy bank Kre­di­tan­stalt für Wie­de­rau­fbau po­sia­da­ją­cy 38 proc. ak­cji IKB oraz ban­ki pry­wat­ne, ka­sy oszczęd­no­ści i ban­ki spół­dziel­cze po­spie­szy­ły mu z po­mo­cą po­przez otwar­cie li­nii kre­dy­to­wej w wy­so­ko­ści wie­lu mi­lio­nów eu­ro. Na­to­miast in­sty­tu­cji Sach­sen Lan­des­bank z po­mo­cą po­spie­szy­ły in­ne Lan­des­ban­ki i De­ka – Bank, któ­re udo­stęp­ni­ły mu kre­dy­ty na za­cho­wa­nie płyn­no­ści w wy­so­ko­ści 17,3 mld eu­ro.

Ol­brzy­mie re­zer­wy ce­lo­we w związ­ku ze spad­kiem ryn­ko­wej war­to­ści ame­ry­kań­skich ob­li­ga­cji za­bez­pie­czo­nych hi­po­te­ka­mi gor­szej ja­ko­ści mu­sia­ły utwo­rzyć du­że ban­ki szwaj­car­skie (UBS i Cre­dit Su­is­se), Deut­sche Bank, Ci­ti­gro­up i in­ne ban­ki dzia­ła­ją­ce w ska­li glo­bal­nej – łącz­nie na kwo­tę po­nad 40 mld USD.

Ban­ki po­sia­da­ją­ce wol­ne środ­ki fi­nan­so­we prze­sta­ły je po­ży­czać in­nym ban­kom pil­nie po­trze­bu­ją­cym środ­ków płyn­nych z po­wo­du trud­no­ści, w ja­kie wpę­dzi­ły je za­rzą­dza­ne przez nie fun­du­sze in­we­stu­ją­ce w ame­ry­kań­skie CMO. W tej sy­tu­acji w ce­lu nie­do­pusz­cze­nia do kry­zy­su fi­nan­so­we­go ko­niecz­ne sta­ło się wpom­po­wa­nie na ry­nek pie­nięż­ny środ­ków przez ban­ki cen­tral­ne. Ame­ry­kań­ska Fed, Eu­ro­pej­ski Bank Cen­tral­ny, Bank Ja­po­nii i in­ne ban­ki cen­tral­ne w krót­kim cza­sie udo­stęp­ni­ły ban­kom ko­mer­cyj­nym za­gro­żo­nym utra­tą płyn­no­ści kre­dy­ty na su­mę wie­lu mi­liar­dów do­la­rów. Dzia­ła­nia te uspo­ko­iły sy­tu­ację na ryn­kach fi­nan­so­wych.

Kry­zys na ame­ry­kań­skim ryn­ku kre­dy­tów hi­po­tecz­nych nie zo­stał jesz­cze de­fi­ni­tyw­nie prze­zwy­cię­żo­ny. Rząd ame­ry­kań­ski po­sta­no­wił po­móc go­spo­dar­stwom do­mo­wym, któ­re w okre­sie od 1.I.2005 r. do 31.VII.2007 r. za­cią­gnę­ły kre­dy­ty wy­so­kie­go ry­zy­ka. Prze­ko­nał on ban­ki, by za­mro­zi­ły na 5 lat opro­cen­to­wa­nie tych kre­dy­tów. Po­moc ma do­ty­czyć klien­tów, któ­rzy na ra­zie spła­ca­ją swo­je kre­dy­ty, ale mo­gli­by utra­cić płyn­ność fi­nan­so­wą, gdy­by ich opro­cen­to­wa­nie wzro­sło. Plan Bu­sha prze­wi­du­je też moż­li­wość po­mo­cy oso­bom za­gro­żo­nym nie­wy­pła­cal­no­ścią przez wła­dze sta­no­we i miej­skie.

Za­wi­ro­wa­nia na ryn­kach fi­nan­so­wych, któ­re z du­żą si­łą wy­stą­pi­ły w lip­cu i sierp­niu 2007 ro­ku, bę­dą mia­ły ne­ga­tyw­ny wpływ na wy­ni­ki fi­nan­so­we ban­ków w 2007 ro­ku i w na­stęp­nych la­tach. Jak już wska­za­no, re­zer­wy ce­lo­we na ame­ry­kań­skie ob­li­ga­cje za­bez­pie­czo­ne hi­po­te­ka­mi gor­szej ja­ko­ści utwo­rzo­ne tyl­ko przez ban­ki dzia­ła­ją­ce w ska­li glo­bal­nej, prze­kro­czy­ły już su­mę 40 mld USD. Je­że­li jed­nak tę kwo­tę od­nie­sie­my do su­my bi­lan­so­wej ban­ków lub tyl­ko ich fun­du­szy wła­snych, to nie po­win­na ona ni­ko­go szo­ko­wać. Rów­nież do­tych­cza­so­we stra­ty, któ­re po­nio­sły du­że ban­ki z po­wo­du spad­ku ryn­ko­wej war­to­ści CMO, nie są szo­ku­ją­ce, np. stra­ta szwaj­car­skie­go ban­ku UBS w III kwar­ta­le 2007 ro­ku wy­no­si­ła 0,8 mld CHF, pod­czas gdy w la­tach 1998–2006 bank ten sta­le wy­pra­co­wy­wał zy­ski. Su­ma osią­gnię­tych przez ten bank zy­sków wy­no­si­ła 66 mld CHF. Ak­cjo­na­riu­sze ban­ków po­win­ni wie­dzieć, że zy­ski i ry­zy­ko są ści­śle ze so­bą zwią­za­ne. Do­ty­czy to za­rów­no do­bo­ru pa­pie­rów do port­fe­la ban­ku, jak i wy­zna­cza­nia stra­te­gii roz­wo­ju ban­ku. l

Au­tor jest pro­fe­so­rem In­sty­tu­tu Han­dlu Za­gra­nicz­ne­go

Wy­dzia­łu Eko­no­micz­ne­go Uni­wer­sy­te­tu Gdań­skie­go