5 trendów, które zmienią nasz portfel

Jesteśmy na progu kolejnego przyspieszenia ewolucji w płatnościach. Karta płatnicza, fundament nowoczesnych rozliczeń bezgotówkowych, ma już ponad 50-letnią historię. Wkrótce będzie mogła udać się na zasłużoną emeryturę.

„Wierzymy, że do 2015 roku pieniądz w elektronicznej formie będzie akceptowany wszędzie – począwszy od hipermarketu, na sklepiku na rogu skończywszy. Nie będziemy musieli nosić ze sobą portfela” – taką deklaracją zaskoczył wszystkich w czerwcu szef firmy PayPal, Scott Thompson. Większość komentatorów uznała tę wypowiedź za formę autopromocji jednego z najważniejszych graczy na rynku e-płatności. Trudno jednak nie zgodzić się z ogólnym tonem tej przepowiedni – stare formy płatności, jak gotówka czy zwykłe karty płatnicze, będą ustępować pola technicznym nowinkom.
 

1. Płatności zbliżeniowe – preludium do rewolucji

Bezstykowe karty płatnicze prawie nie różnią się od tych, które do tej pory nosiliśmy w portfelu. Zaszyta wewnątrz plastiku antena pozwala jednak na zupełnie inny sposób komunikacji. Wystarczy zbliżyć kartę do czytnika w sklepie czy automacie, a w ciągu pół sekundy zostaną przesłane informacje wystarczające do zakończenia transakcji. Szybkość i wygoda to niejedyne powody, dla których banki i organizacje kartowe tak aktywnie promują zbliżeniowe nowości. Po raz pierwszy płatności bezgotówkowe zaczynają poważniej konkurować z gotówką na jej własnym terytorium, czyli w niewielkich, codziennych transakcjach. Wydawcom kart płatniczych zależy na odzwyczajeniu klientów od używania papierowego pieniądza. Przygotowują w ten sposób grunt pod kolejne nowości mające wysłać wysłużony skórzany portfel do lamusa.

2. Telefon zamiast gotówki i karty płatniczej

Komercyjny start usługi Google Wallet to sygnał, że zastąpienie portfela przez telefon komórkowy nie jest już futurystyczną mrzonką. Układ NFC (Near Field Communication) będzie montowany w wielu modelach telefonów, których premiery zapowiadane są na najbliższe miesiące. Nie jest on jeszcze co prawda rynkowym standardem, na jego zastosowanie nie zdecydowała się m.in. firma Apple w najnowszej edycji iPhone’a, ale można go użyć także w starszych modelach, np. umieszczając układ w karcie pamięci lub specjalnej przystawce.

Moduł NFC pozwala telefonowi symulować zachowanie zbliżeniowej karty płatniczej, a same dane kart można zapisać w specjalnej aplikacji, którą słusznie nazywa się mobilnym portfelem. Podobnie jak tradycyjny portfel może on przenosić także kupony rabatowe, bilety komunikacji miejskiej, karty lojalnościowe itp. Wystarczy w sklepie czy autobusie zbliżyć komórkę do czytnika, by zapłacić za zakupy czy opłacić przejazd.

Portfel w komórce pozwoli skuteczniej nagradzać lojalność klientów. Aplikacja będzie mogła służyć jako szybki kanał komunikacji i wykorzystywać dodatkowe możliwości smartfonów, takie jak geolokalizacja. Możliwe, że już wkrótce nasz telefon powiadomi nas, gdy będziemy przechodzić obok ulubionego sklepu, iż właśnie trwa promocja dla stałych klientów, a w mobilnym portfelu pojawi się kupon rabatowy.

 
3. Portfel w chmurze, czyli płatności zawsze i wszędzie

Mobilny portfel jest powiązany z konkretnym, należącym do nas urządzeniem. Idea „portfela w chmurze” sięga dalej – nasze „konto”, z którym mogą być powiązane np. karty płatnicze, będzie dostępne na różnych urządzeniach pozwalających łączyć się z internetem.

Kupujący płatne aplikacje na urządzenia firmy Apple czy platformę Android znają już ten schemat. Wpisując raz numer karty płatniczej w sklepie iTunes czy Android Market, mogą później dokonywać zakupów, podając tylko ustalone wcześniej hasło.

Dzisiejsze „portfele w chmurze” stworzono przede wszystkim z myślą o zakupach w sieci. Jest tylko kwestią czasu, kiedy do grona akceptujących taką formę płatności dołączą tradycyjne sklepy. Firma PayPal zaprezentowała latem tego roku swoje rozwiązanie dla sprzedawców działających poza internetem. Polskim przykładem systemu opartego na zbliżonym schemacie są płatności mobilne SkyCash i mPay.

4. „Zapłać przez Facebooka”

Serwisy społecznościowe przejmują coraz większą część naszej społecznej aktywności. Jeśli możemy na nich umawiać się na spotkania, zamieszczać zdjęcia, czatować, grać w gry, to dlaczego nie można ich użyć do przeprowadzania rozliczeń?

W przyszłości zapewne będzie to możliwe. Konto w serwisie społecznościowym może być jednocześnie „portfelem”.

Facebook już dziś korzysta z własnej waluty – Facebook Credits. Można ją kupić w sieci, płacąc np. kartą płatniczą, ale pieniądze Facebooka są także dostępne w sklepach jako karty podarunkowe.

Waluty używane w serwisach społecznościowych mają na razie bardzo ograniczone zastosowanie. Służą przede wszystkim do zakupu aplikacji i przedmiotów w grach i przesyłania wirtualnych prezentów znajomym. Przedpłacony rachunek połączony z profilem może jednak znaleźć poważniejsze przeznaczenie. Z takimi rozwiązaniami eksperymentował już holenderski serwis Hyves.nl, który dzięki współpracy z bankiem pozwalał swoim użytkownikom także na zakupy w tradycyjnych sklepach.
 

5. Wirtualne waluty, czyli pieniądz nowej generacji

Dzisiejszy pieniądz nie posiada żadnej wewnętrznej wartości, a opiera się tylko na zaufaniu do jego emitenta i stojącego za nim aparatu państwa. Skoro pieniądz gotówkowy, który mamy dziś w portfelu, jest tylko kawałkiem nic niewartego papieru, to co sprawia, że nadal możemy kupować za niego potrzebne nam towary? Słowo-klucz to zaufanie. Sprzedawca przyjmujący zapłatę w złotych czy euro oczekuje, że sam będzie mógł później za otrzymany pieniądz nabyć inne dobra.

Jeśli jednak zaufanie użytkowników zdobędzie pieniądz, którego nie emituje żadna władza i który działa ponad granicami państw – w sieci? Brzmi to dziś nieprawdopodobnie, ale warto śledzić losy działającego już w internecie eksperymentalnego systemu noszącego nazwę Bitcoin.

Podstawową jednostką monetarną Bitcoin jest porcja informacji, którą można porównać do monety. Podobieństwo do „fizycznej” gotówki wyraża się przede wszystkim w tym, że bitcoiny można przesyłać w sieci innym użytkownikom systemu bez jakiegokolwiek pośrednika (tak, jak wręczamy komuś banknot). Użytkownicy systemu mogą sami kreować e-monety. Odbywa się to poprzez rozwiązanie przez komputer czasochłonnego problemu obliczeniowego. Mechanizm ten ogranicza napływ nowych monet na rynek, a dodatkowo w samych założeniach Bitcoin przyjęto, że liczba wygenerowanych jednostek pieniądza jest z góry określona.

Sprzedawców przyjmujących płatności w bitcoinach jest na razie niewielu, ale elektroniczne monety można zamieniać w sieciowych „kantorach” na inne waluty. Internetowy pieniądz jest wciąż w powijakach i cierpi na choroby dziecięcego wieku – znaczną zmienność wartości i niszową popularność. Być może wskazuje on jednak kierunek dalszej ewolucji pieniądza i zapowiada przyszłość, w której słowo „portfel” stanie się niepotrzebne.

Michał Kisiel
analityk Bankier.pl

Źródło: Bankier.pl