To wszystko oczywiście nie tyle skutek politycznej zawieruchy, ile niedobrych wieści z USA, gdzie ceny akcji we wtorkowy wieczór zanurkowały najgwałtowniej od miesiąca na skutek komunikatu jednej z agencji ratingowych, która umieściła na tzw. liście obserwacyjnej obligacje związane z amerykańskim rynkiem kredytów hipotecznych. To odświeżyło w inwestorskich głowach obawy, że w USA może wzrosnąć odsetek nie spłacanych w terminie kredytów na mieszkania. I ochłodziło nastroje inwestorów na całym świecie.
U nas kupujący bronili się dzielnie, ale tylko dlatego, że przezornie skupili swe siły na spółkach największych i najbardziej płynnych. To dlatego indeks WIG20 zdołał zakończyć dzień dodatnim saldem, choć długo pozostawał na niewielkim minusie. Optymiści bez walki oddali natomiast rynek średnich i małych spółek, które spadały kolejny dzień z rzędu. Ten przepływ kapitału jest bardzo racjonalny. Po pierwsze bowiem duże spółki mają stosunkowo niższe wyceny, niż średniaki i maluchy, a więc są w mniejszym stopniu przewartościowane i mniej ryzykowne. Po drugie zaś giganci są bardziej płynni i łatwiej się będzie z nich wycofać w razie jakiegoś kryzysu.
Rynek na dobre się więc rozwarstwił. Największe spółki, których zachowanie oddaje WIG20, trzymają się jako-tako, bo przecież indeks zdołał utrzymać się powyżej 3800 pkt. i nieco powiększył zapas do krytycznej granicy 3770-3700 pkt., której przełamanie będzie znakiem pogłębienia korekty. Z kolei mierzący koniunkturę w średnich spółkach mWIG40 od szczytu osiągniętego w końcówce czerwca stracił już prawie 5 proc. I już tylko półtora procenta brakuje mu do poziomu 5450 pkt., na którym zatrzymała się ostatnia większa korekta. Jeśli ta bariera padnie, mWIG40 może zjechać o kolejne 5 proc. Ale ten indeks w ciągu roku zdrożał o 100 proc., więc nawet 20-proc. korekta nie będzie mu straszna.
Kasandryczne wizje oczywiście nie muszą się spełnić. Inwestorzy, którzy raczej zlekceważą dalsze napięcia polityczne, większą uwagę zwracają na koniunkturę na zagranicznych parkietach. Jeśli tam koło fortuny obróci się w dobrym kierunku, nerwówka powinna ustąpić miejsca uspokojeniu, a inwestorzy zaczną kupować przecenione spółki.
Wszystko zweryfikują wyniki półroczne spółek, które zaczną się pojawiać pod koniec miesiąca. Jeśli będą zadowalające, hossa może powrócić na dobre, ale jeśli – tak jak w pierwszym kwartale – nie zabraknie niemiłych niespodzianek, lato na parkiecie może nie być usłane różami.