A-Z Finanse: Wyczekiwanie i co dalej?

Indeksy mWIG i sWIG, obrazujące koniunkturę wśród średnich i mniejszych firm, straciły od 0,4 do 0,7 proc., podobnie jak większość notowanych na parkiecie firm. Na minusie znalazło się ich dokładnie 200. Drożało dwa razy mniej – tylko niecałe 100 spółek.

Biorąc pod uwagę żałośnie niską wartość handlu, trudno wysnuwać na podstawie przebiegu poniedziałkowej sesji jakiekolwiek wnioski na przyszłość. Akcje wielu spółek zmieniały ceny zupełnie przypadkowo, w reakcji na pojedyncze większe zlecenia kupna lub sprzedaży. Np. spółka Rafamet znienacka potaniała o 12 proc., a Sanwil poszedł o 26 proc. w górę. Tylko akcje największych spółek nie dawały się „rozbujać” – aż 12 spośród czołowej dwudziestki zmieniło ceny o mniej, niż 1 proc.

To, że większość graczy zaczęła nowy tydzień na aucie, było zbawieniem dla warszawskiej giełdzie. Na parkietach zachodnioeuropejskich dominowały bowiem solidne spadki – indeksy w Londynie, czy Paryżu traciły 1,6-1,7 proc. Podobnie zresztą, jak po południu parkiety w USA, choć tu spadki w pierwszych godzinach sesji były dużo mniejsze, nie przekraczały bowiem pół procenta.

Inwestorzy na całym świecie czekają z niecierpliwością na decyzje amerykańskiego banku centralnego. Oczekują, że Fed w połowie tygodnia obniży stopy o przynajmniej ćwierć procenta. Pewności nie ma, o czym świadczy brak zdecydowania graczy w Warszawie i asekuracja wśród inwestorów na Zachodzie.