A-Z Finanse: Zły początek tygodnia

Spadały zarówno akcje dużych spółek, jak i giełdowych średniaków i maluchów. To niestety nie wróży nic dobrego, bo jeśli mielibyśmy do czynienia ze zbliżaniem się do dna korekty, to przynajmniej małe i średnie spółki nie powinny już tanieć – przecież one już swoje straciły. Na dodatek wzrosły obroty, co sugeruje, że coraz więcej inwestorów postanawia pozbyć się akcji pomimo spadających cen.

Owszem, wyniki finansowe spółek – zwłaszcza banków – są generalnie bardzo dobre i trudno mówić o jakichś poważniejszych rozczarowaniach. Ale niestety to nie lokalne nastroje inwestorów decydują dziś o wydarzeniach na parkiecie, lecz trendy globalne. A te niestety wciąż są niesprzyjające. Po tym, jak indeksy w Ameryce w piątek znów ostro zanurkowały, trudno mieć większe nadzieje na to, że w Europie – a więc i na naszej giełdzie – fakt ten przejdzie bez echa. Zwłaszcza, że w piątek – po zjeździe rzędu 2 proc. – indeksy przełamały istotne z punktu widzenia analizy wykresów poziomy. Nie można więc wykluczyć, że na rynkach światowych zaczęła się kolejna faza spadkowej korekty.

Jeśli zrealizuje się ten niekorzystny scenariusz, czekać nas może kolejny spadkowy tydzień. W przypadku indeksu największych spółek WIG20 możliwe twarde dno analitycy wyznaczają w okolicach 3,5 tys. pkt. Barometr nastrojów na rynku największych spółek nie ma więc zbyt dużego zapasu – jakieś 4-5 proc. Niestety należy oczekiwać w stosunkowo większego spadku spółek małych i średnich, niż rynkowych gigantów. Grupa mniejszych firm charakteryzuje się stosunkowo mniejszą płynnością (mniej kupujących i mniej sprzedających, brak grubych ryb z kraju i z zagranicy). W ich przypadku wystarczy więc relatywnie niewielka liczba zleceń sprzedaży, by ”zadołować” kursy.

Początek poniedziałkowej sesji zdaje się potwierdzać realizację negatywnego scenariusza. WIG20 spada po pierwszej godzinie sesji o 2 proc., zaś indeksy mniejszych spółek mWIG i sWIG – o blisko 3 proc. Jeśli na początku tygodnia nastąpiłoby jakieś głębsze tąpnięcie, mogłoby to oznaczać koniec korekty – lub przynajmniej jej zatrzymanie na dłużej. Równie prawdopodobny jest jednak scenariusz kontynuacji przeceny w dotychczasowej formie – spadek o 2 proc., minimalne odbicie, znów spadek o 1-1,5 proc., odpoczynek, kolejny spadek itd.