Anonimowe karty przedpłacone drogie jak białe kruki

Pod koniec zeszłego roku banki, po zaleceniu Komisji Nadzoru Finansowego, zmieniły zasady wydawania kart przedpłaconych. Anonimowe plastiki prepaid zniknęły z bankowych ofert. Nadal można jednak je kupić w sieci, ale sprzedawcy życzą sobie za nie nawet kilkakrotnie wyższej ceny.

Nadzorca zainteresował się kartami przedpłaconymi w zeszłym roku. Skierował do banków pismo, w którym zwrócił uwagę na fakt, że wydawcy niesłusznie uważają swoje plastiki za instrumenty pieniądza elektronicznego. Elektroniczne portmonetki, przy zachowaniu odpowiednich limitów, mogą być anonimowe i przekazywane z rąk do rąk. Jednak karty płatnicze noszące logotypy międzynarodowych organizacji płatniczych nie zasługują zdaniem nadzoru na uznanie ich za e-pieniądz.

Bankowcy oponowali, ale KNF ostatecznie postawił na swoim. Jesienią kolejne instytucje zaczęły wycofywać się z wydawania kart prepaid lub zmieniły procedurę wymagając np. by posiadacz karty podpisał umowę lub prowadził w banku rachunek osobisty.

Wkrótce anonimowe karty przedpłacone znalazły się także na celowniku Unii Europejskiej. Po zamachach w Paryżu Komisja Europejska bardziej zdecydowanie przystąpiła do walki z narzędziami, które rzekomo ułatwiają finansowanie terroryzmu. Niewykluczone, że wkrótce anonimowe plastiki zupełnie znikną z rynku lub zostaną zredukowane do roli instrumentu nadającego się wyłącznie do mikropłatności.
Długopis z kartą w prezencie

Karta przedpłacona z przypisanym do niej numerem rachunku przeznaczonego do zasileń z powodzeniem mogła zastąpić najprostszy rachunek bankowy. Korzystać z niej mogły np. dzieci, ale anonimowość przyciągała także inny rodzaj klienteli. Osoby mające kłopoty z długami, trafiające pod lupę komornika, mogły dzięki prepaidom korzystać z pieniądza bezgotówkowego bez narażania się na nieprzyjemności. Z podobnych względów instrumenty przedpłacone mogły przypaść do gustu pracującym w szarej strefie i ukrywającym dochody przed fiskusem.

Zmiana podejścia banków sprawiła, że karty przedpłacone działające na starych zasadach nagle stały się rzadkim towarem. A jeśli coś jest rzadkie i pożądane, cena rośnie. Można się o tym przekonać przeglądając ogłoszenia na popularnych portalach. Niepozorny kawałek plastiku może zasługiwać na miano najlepszej inwestycji 2015 roku – zwrot sięga nawet kilku tysięcy procent.

„Długopisy 100 szt. + gratis Karta Prepaid WBK do każdego długopisu” – takie ogłoszenie znajdziemy na jednym z serwisów z ogłoszeniami. Sprzedający informuje, że karty są ważne do października 2017 r., a zakupić można cały pakiet lub mniejsze porcje. Przy dużych ilościach oferuje rabaty. Cena karty to 99,99 zł. Bank wycofał je ze sprzedaży na początku listopada 2015 r., a za wydanie plastiku przed tą datą trzeba było zapłacić 15 zł.

Zestaw z długopisem to jednak nie jedyna okazja. Inny użytkownik oferuje „konsultacje dla obecnych i przyszłych użytkowników kart prepaid BZ WBK”. Cena to jedyne 70 zł, a każdy klient otrzyma upominek w postaci „karty lojalnościowej na okaziciela”.

Jedno z ogłoszeń dotyczących kart przedpłaconych

Nawet 500 zł za kartę

Nie wszystkie ogłoszenia zamieszczane w sieci posługują się aluzjami. Bez trudu znajdziemy także oferty, gdzie sprawę stawia się jasno. Za 150 zł (10-krotnie więcej niż wynosiła opłata pobierana przez bank) możemy kupić kartę przedpłaconą ING Banku Śląskiego. Promocyjna cena obowiązuje przy zakupie 10 sztuk.

„Ostatnie sztuki! Ceny kart w ciągu najbliższych miesięcy będą ciągle rosnąć ze względu na coraz cięższą dostępność i brak wydawania nowych kart przez banki” – tak reklamuje swoją ofertę dostawca plastików BZ WBK. A inny już w tytule zachwala „Komornik Urząd skarbowy STOP Karta Prepaid, lepsze niż konto bankowe”. W niektórych ogłoszeniach oferowany jest dowóz plastików do klienta „w cenie paliwa”, a inni kuszą darmową dostawą do zapewniających anonimowość paczkomatów.

Ceny przedpłaconych plastików wahają się od 40 do nawet 500 zł. Najwyżej cenione są karty o długim okresie ważności (nawet do końca 2018 r., z ostatnich partii przez zmianami) i bez niskich limitów wydatków. Na miano unikatów zasługują plastiki Banku Millennium pozwalające na nielimitowane wpłaty.

Co zastąpi prepaidy?

Rynek kart przedpłaconych dzięki działaniom KNF zmienił się nie do poznania. Internetowi sprzedawcy korzystają na razie ze zgromadzonych zapasów windując ceny. Dopóki jednak w obiegu są plastiki wydane na starych zasadach banki będą je obsługiwać zgodnie z obowiązującymi przed jesienią regulaminami. Później zwolennicy anonimowych płatności bezgotówkowych będą mieli coraz mniej możliwości.

Być może lukę w ofercie polskich instytucji zapełnią zagraniczni dostawcy zarejestrowani w krajach, gdzie podejście do instrumentów przedpłaconych jest luźniejsze. Są już pierwsze sygnały, że przyglądają się naszemu rynkowi. Jednak podyktowane przez nich ceny nie będą zapewne zbytnio odbiegać od tego, co oferuje dzisiaj „szary rynek”.