Zwłaszcza, że solidny spadek, o ponad 1,3 proc., zanotował też indeks całego rynku WIG. Co prawda mniejsze spółki straciły znacznie mniej, bo średnio tylko 0,7 proc., ale ich ceny ostatnio wręcz stały w miejscu, więc i tu nie ma się z czego cieszyć.
We wtorek po raz drugi z rzędu indeksy kończyły dzień na najniższych poziomach licząc od rana. To świadczy o postępującym spadku optymizmu. Kolejni inwestorzy tracą wiarę i pod koniec sesji niecierpliwie sprzedają akcje, nie chcąc zostawać z nimi w portfelu do następnego poranka. WIG20 na koniec dnia znalazł się tuż nad psychologiczną, choć nie mającą większego znaczenia z punktu widzenia analizy wykresów, barierą 3000 pkt. To oznacza, że przynajmniej na kilka dni trzeba odłożyć marzenia o pokonaniu 3100-3150 pkt. i wyjścia ze stabilizacji w strefie 2800-3100 pkt., w której indeks tkwi już od kilku tygodni.
Słabe nastroje panowały we wtorek zresztą na wszystkich ważniejszych giełdach Starego Kontynentu – główne giełdowe indeksy straciły po około 1 proc. Przyczyną wyprzedaży były m.in. wieści ze spółek, np. od producenta procesorów, firmy AMD, która poinformowała o wyraźnym pogorszeniu wyników sprzedaży i planach redukcji zatrudnienia. Z kolei największa amerykańska instytucja pożyczkowa Washington Mutual zapowiedziała 1,1 mld dol. straty w pierwszym kwartale 2008 r.
Inwestorzy w Europie sprzedawali akcje także dlatego, że z góry zakładali spadki za Oceanem. I się nie pomylili. Indeksy Dow Jones, S&P i Nasdaq spadły, choć tylko o ułamki procenta. Może więc przerwanie dobrej passy na giełdach akcji jest tylko chwilowe?