Bank mój widzę wielki

– Jak ocenia pan na początku swojej kadencji obecną pozycję PKO BP na rynku?

– Jeśli miałbym ocenić ją jednym zdaniem, to twierdzę, że w tej chwili jesteśmy zdecydowanym liderem rynku, numerem jeden na rynku. Skąd ta pewność? Nasz bank jest bardzo silny pod względem oferty produktowej, posiada ogromną i sprawną sieć dystrybucji. Mamy oddziały w całym kraju, niemal w każdym miejscu, a do tego kanał dystrybucji elektronicznej, czyli Inteligo. Co ważne, mamy najsilniejszą w polskim sektorze bankowym markę. Jeśli nawet po fuzji Pekao i BPH chwilowo stracimy naszą pozycję numer jeden, to w najgorszym przypadku przez pierwsze lata będziemy mieli drugą pozycję na rynku usług bankowych.

– Proszę zatem powiedzieć, jak się przygotowujecie do tej fuzji? Jaką pozycję chcecie mieć po powstaniu pod bokiem takiego giganta?

– Połączenie obu banków jest dla nas dużym wyzwaniem. Szczególnie że nasi konkurenci są doskonale przygotowani do walki o rynek, mają know how i wiedzą, o co i jak chcą walczyć. Jednak my przygotowywaliśmy się do pojawienia takiego rynkowego rywala. Wiemy, w czym jest on lepszy i wiemy, w czym możemy konkurować oraz w czym będziemy musieli intensywniej konkurować.

Sama fuzja spowoduje, że nasi konkurenci będą na rynku pierwsi, ale my będziemy zmierzać do tego, aby w ciągu trzech, powiedzmy czterech lat odebrać im tę palmę pierwszeństwa. Przewiduję następujący kalendarz wydarzeń: w przyszłym roku czeka nas ciężka praca, rok 2009 będzie dla nas rokiem prawdy, zaś lata 2010 i 2011 – jeżeli nie wydarzą się w tym czasie żadne spektakularne połączenia grup bankowych – będą latami odzyskiwania przez nas pozycji lidera.

– Czy to oznacza, że PKO BP będzie chciał przejąć jakiegoś mniejszego konkurenta?

– Jeśli chodzi o Polskę, to na razie wszystkie podmioty bankowe są wyceniane bardzo wysoko, więc praktycznie rzecz biorąc, nie ma w tej chwili banków na sprzedaż. Przy czym mówię o bankach, których zakup byłby dla nas opłacalny. Jako że jesteśmy w I lidze, przejmowanie mniejszych graczy nie zmieniłoby z naszego punktu widzenia układu sił na polskim rynku. Nie znaczy to oczywiście, że nie będziemy szukać partnerów. PKO BP będzie z pewnością chciał zacieśnić więzy z bankami spółdzielczymi. W tej chwili jesteśmy na etapie analizowania efektów takiej współpracy. Przy czym nie myślę tu o przejęciach – zróżnicowanie naszych banków jest zbyt duże, aby mówić o fuzji. Myślę raczej o sprzedaży tych naszych produktów, których te banki nie posiadają, czyli kart kredytowych, kredytów hipotecznych. Taka współpraca przyniosłaby obu stronom bardzo wiele korzyści. PKO BP wzmocniłby swoją pozycję na rynku, zaś banki spółdzielcze wzbogaciłyby z pewnością ofertę dla klientów.

– Jak ma wyglądać strategia i rozwój PKO BP w innych krajach? Planujecie ekspansję poza granicę Polski? W którą stronę – na wschód, na zachód?

– Zdecydowanie chcemy zdobywać zagraniczne rynki, przy czym mam na myśli rynki wschodnie, a konkretnie ukraiński, gdzie chcemy szybko osiągnąć bardzo silną pozycję. Czekamy ponadto na okazję do pojawienia się na wschodzących rynkach rumuńskim i bułgarskim. I jeśli taka się pojawi, tam również rozpoczniemy inwestowanie. Natomiast, jeśli chodzi o kraje Europy Zachodniej, to oczywiście zależy nam na silnej pozycji, ale nie będzie to próba pojawienia się na rynku. Zależy nam raczej na pozyskaniu klientów z Polski, którzy wyjechali na Zachód do pracy. W tych krajach przebywa 1,5 mln Polaków, którzy są klientami obcych banków. Myślę, że w ciągu pięciu lat będziemy w stanie przejąć 10 proc. tych klientów.

– Był pan szefem pionu małych przedsiębiorstw w Citibanku, szefem bankowości korporacyjnej w PKO BP – czy to oznacza, że będzie pan teraz stawiał na małe przedsiębiorstwa i biznes, czy bank wciąż będzie walczył przede wszystkim o pozycję największego detalisty?

– Ależ absolutnie nie rezygnujemy z klientów indywidualnych. Choć małe i średnie przedsiębiorstwa to dla nas bardzo pożądany segment. Uważam, że w polskiej bankowości model obsługi tej grupy klientów jest jeszcze niedopracowany. Proszę zauważyć, że w tym segmencie PKO BP jest także liderem. W Polsce działa około 1,8 mln małych i średnich przedsiębiorstw, z czego 400 tys. to nasi klienci. Nawet nie wiem, kto w takim rankingu znalazłby się za nami. Jest to rynek bardzo trudny, gdyż dość chwiejny – w ciągu roku 30 proc. takich firm powstaje i jednocześnie 30 proc. upada. Dlatego 80 proc. aktywności w tej dziedzinie skierujemy na intensyfikację obsługi klientów, których już pozyskaliśmy, a 20 proc. na pozyskiwanie nowych.

– Od tego roku jest pan także wiceprzewodniczącym Rady Nadzorczej Banku Pocztowego. Jak będzie wyglądało połączenie PKO BP i Banku Pocztowego? Jak w dalszej perspektywie będzie wyglądała budowa supergrupy kapitałowej opartej o PKO BP, Pocztę Polską i PZU?

– Tworzenie takiej grupy kapitałowej jest na razie na poziomie analizowania wszelkich skutków takiej decyzji. Jeśli natomiast chodzi o współpracę z Bankiem Pocztowym, to ten projekt traktuję jako możliwość wejścia PKO BP do pocztowych okienek, pozyskania kolejnego kanału dystrybucji naszych usług. Najpierw musimy jednak skonstruować model sprzedaży usług za pośrednictwem poczty. Przy czym nie chcemy konkurować z Bankiem Pocztowym. Raczej chcielibyśmy go wykorzystać jako dystrybutora naszych usług. Pragnąłbym jednak podkreślić, że naszym głównym kanałem sprzedaży są i pozostaną własne placówki bankowe i współpracujące z nami agencje. Bank oczywiście stara się kierować możliwie najwięcej klientów do elektronicznych kanałów dystrybucji, czyli bankowości internetowej, telefonicznej i bankomatów. Jednak uwzględniając przyzwyczajenia naszych klientów, musimy raczej stawiać na usprawnienie obsługi w placówkach. Dlatego nawet jeśli w przyszłości pojawi się projekt optymalizowania i reorganizacji kanałów sprzedaży, to na razie rewolucji w tej dziedzinie nie będzie.

– Przejął pan bank po bardzo trudnym roku…

– Dlaczego trudnym? Rok był doskonały. Bank miał świetne wyniki. Zarząd, choć w niepełnym składzie, przygotował strategię banku „Nowe Otwarcie” na lata 2007-2012, którą przyjęła Rada Nadzorcza. Rynek świetnie to odebrał, akcje banku poszły w górę.

– Niemniej jednak długo nie było w nim prezesa. Teraz jest i w związku z tym proszę powiedzieć – skoro tak dobrze szło bankowi dotychczas, to jakie wyniki ogłosi pan za 2007 r.?

– Z pewnością ogłoszę lepsze wyniki niż za ubiegły rok.

– Ależ na pewno ma pan prognozy wzrostu. Czy mam napisać, że np. wzrost sprzedaży w ujęciu rocznym wyniesie w przypadku PKO BP 90 proc.?

– Dyplomatycznie panu odpowiem, że z fusów nie wróżę. Bank jest w dobrej kondycji, od wielu miesięcy notujemy trend wzrostowy i raz jeszcze mogę zapewnić, że wyniki będziemy mieli lepsze od ubiegłorocznych. Natomiast przyjęliśmy zasadę, że jeśli nie dysponujemy kompletem danych, to nie podajemy ich do publicznej wiadomości. Krótko mówiąc, poziom naszego wzrostu ogłosimy po finansowym zamknięciu i rozliczeniu bieżącego roku.