„- Od marca nie mogę płacić kartą firmową za paliwo do służbowego auta – mówi pracownik Citi Handlowego. W BRE w maju do własnych ze służbowych samochodów będzie musiało się przesiąść kilkaset osób. W Pekao spotkania w ramach grupy UniCredit coraz częściej są zastępowane wideokonferencjami. W podobny sposób ogranicza wydatki BPH, gdzie wideokonferencje są alternatywą nawet dla spotkań na terenie kraju. Z kolei w Euro Bank w niektórych placówkach zdecydował się skrócić czas pracy.”, pisze gazeta.
„Większość banków ogranicza też pracownikom nadgodziny, blokuje nowe przyjęcia do absolutnego minimum i nie przedłuża terminowych umów […] Efektem mają być oszczędności porównywane np. do zwolnienia tysiąca osób. Czy te ruchy rzeczywiście wystarczą, by uniknąć zwolnień grupowych? Specjaliści są przekonani, że nie.
– W zależności od banku aż 35 do 50 proc. całości kosztów to koszty osobowe, dlatego trzeba brać pod uwagę, że już w najbliższych dniach przy okazji publikacji wyników za pierwszy kwartał banki mogą zacząć ogłaszać programy zwolnień grupowych – mówi Marcin Jabłczyński, analityk DB Securities. Według niego do końca 2010 r. zatrudnienie w sektorze spadnie o 10 proc., czyli ponad 18 tys. osób.„, czytamy dalej.
W ostatnich latach banki notowały rekordowe zyski między innymi dzięki bardzo dobrej sprzedaży kredytów mieszkaniowych i produktów inwestycyjnych. Jeszcze w ubiegłym roku banki szukały pracowników do nowych placówek i podbierały najlepszych konkurencji. Dziś, gdy sprzedaż hipotek znacząco wyhamowała, banki muszą ciąć koszty. W niektórych instytucjach doszło już do zwolnień grupowych. Ostatnio o zamiarze przeprowadzenia zwolnień poinformował Bank BPH.
Więcej w „Dzienniku”.
Na podstawie: Halina Kochalska