– W środę na sejmowym korytarzu pan Bierecki podszedł do mnie i powiedział, że zrobiłem straszny błąd, iż nie skontaktowałem się z nim zanim cokolwiek powiedziałem na temat SKOK-ów – mówi Nitras. – Nie chciałem kontynuować rozmowy, bo był niegrzeczny. Zaczął mi grozić palcem przed nosem. Powiedział, że mogę sobie iść, ale muszę mieć świadomość, że zapłacę bardzo wysoką cenę za wszystko, co powiedziałem i powiem.
Nitras kilka dni temu oskarżył posłów PiS o nielegalny lobbing na rzecz SKOK-ów. PO skierowała doniesienia do Centralnego Biura Antykorupcyjnego i prokuratury. Poseł Platformy odebrał wypowiedź Biereckiego jako próbę nacisku, żeby nie zabierał już głosu w sprawie SKOK-ów. Nitras zwrócił uwagę, że Bierecki nie miał identyfikatora, nie wiadomo było w jakim charakterze był w Sejmie, ani czy rejestrował się jako lobbysta
Bierecki oświadczył „Gazecie”: „Pan poseł Nitras przyjął agresywną formę obrony swojego immunitetu. Nie jest prawdą, że groziłem mu. Poinformowałem go jedynie, że wnieśliśmy przeciwko niemu akt oskarżenia, zarzucając pomówienie”.
Marszałek Sejmu Marek Jurek zapewnił, że zbada sprawę.