Na początku lipca kurs franka szwajcarskiego osiągnął najwyższy poziom od ponad dwóch lat. Osoby, które zaciągnęły kredyty mieszkaniowe w tej dewizie, obserwując notowania zastanawiają się nad ich przewalutowaniem. Czy to dobry pomysł?
Dlaczego frank drożeje?
Głównym powodem umacniania się franka są obawy o przyszłość strefy euro. Inwestorzy z niepokojem obserwują to, co dzieje się wokół Grecji, Włoch, Portugalii, czy też Irlandii.
Dodatkowo do tej pory frank szwajcarski obok jena japońskiego, czy też dolara amerykańskiego był uważany za jedną z najbezpieczniejszych walut. W obecnej sytuacji spadek indeksu PMI, jak również ostrzeżenie, że S&P może obniżyć rating Stanów Zjednoczonych skutecznie odstrasza od dolara. Po trzęsieniu ziemi w Japonii sytuacja tego kraju nie wygląda najlepiej. Wielu inwestorów wstrzymuje się więc od inwestycji w kraju kwitnącej wiśni. Do tego pogłoski o interwencji Banku Centralnego Japonii zniechęcają do inwestycji w jena. Tak więc, z trzech głównych walut pozostał tylko frank.
Kolejnym powodem, dla którego szwajcarska waluta jest uważana za jedną z najbezpieczniejszych jest neutralność, jak również sytuacja ekonomiczna Szwajcarii. Dochodzi do tego niewielkie zadłużenie tego kraju jak również potężne rezerwy w złocie.
Frank szwajcarski ma więc duże podstawy by być teraz jedną z najbardziej cenionych walut. Jednak czy w obecnej sytuacji warto przewalutowywać kredyt z franka na złotówkę?
Mimo tak wielu argumentów „za” nie można jednoznacznie stwierdzić, że frank będzie się umacniał w dłuższym terminie. Całą sytuację można raczej porównać do wydarzeń z 2008, kiedy upadek Lehman Brothers drastycznie osłabił waluty krajów rozwijających się. Fala bankructw, kryzys na rynku nieruchomości, jak również ujemne PKB większości krajów doprowadziło do sytuacji, gdzie inwestorzy wycofywali swój kapitał z krajów takich jak Polska. W przeciągu siedmiu miesięcy dolar podrożał z 2.00 do 3,90 złotych, a euro z 3,20 do 4,90. Spekulowano, że w ówczesnej sytuacji dolar podrożeje do pięciu złotych, a euro przekroczy kwotę sześciu złotych. W kantorach ustawiały się olbrzymie kolejki osób, które uległy panice i chciały zakupić waluty obce. Po paru miesiącach sytuacja na rynku zaczęła się stabilizować, a dewizy tanieć. Nastąpiło odwrócenie trendu.
Kolejnym argumentem jest wysokość oprocentowania w złotówce i franku szwajcarskim. Dla przykładu mamy osobę, która w 2008 roku zaciągnęła kredyt we franku na kwotę 300.000 PLN i okres kredytowania wynosił 30 lat. W dniu dzisiejszym po przeliczeniu na polską walutę ma do spłaty około 500.000 PLN, a rata miesięczna wynosi w granicach 2.000 PLN. Gdyby postanowiła przewalutować na złotówkę rata zwiększyłaby się do około 3.000 PLN. Różnica w racie wynosiłaby więc aż 50%, a jest mało realne by z obecnego poziomu kurs franka wzrósł do poziomu powyżej 5,00 PLN.
Podsumowując całą sytuację – przede wszystkim nie należy ulegać panice. Frank szwajcarski jest najdroższy w historii i prawdopodobnie w najbliższym czasie sytuacja się nie zmieni. Jednak obserwując działania i interwencje na rynku można wywnioskować, że sytuacja zacznie się stabilizować, a frank zacznie tanieć. Tak więc przewalutowanie dziś kredytu z franka na złotówkę może okazać się nie najlepszym pomysłem.
Źródło: K2