Dla Diners Club problemem numer jeden w Polsce jest marna sieć punktów akceptujących tę kartę. W zasadzie to nie powinien być to aż tak duży problem, bo ma ona charakter ekskluzywny i nie jest kartą masową (karty DC stanowią ok. 1% kart liczących się systemów międzynarodowych), ale żeby kupić ten bilet lotniczy lub wynająć samochód, dany sprzedawca musi tę kartę akceptować. A do tej pory jest to wciąż bardzo problematyczne. Sytuację miało zmienić podpisanie umowy z eService. Miało, bo wszystko wskazuje, że nie zmieni. Z szumnie zapowiadanego porozumienia efekty są raczej marne. Po pierwsze, żeby zacząć akceptować nową kartę, dany punkt musi podpisać aneks do umowy. A wiadomo przy kilku tysiącach podmiotów trochę to zajmie. No i ostatnie i w tym wypadku najważniejsze. O ile normalnie opłata interchange dla punktu handlowego, zależnie od jego wielkości i generowanych obrotów wynosi 1,5-2,5%, to dla DC ustanowiono stawkę maksymalną, 3-3,5%. Z pewnością nie zachęca to do masowego podpisywania umów. Jak się zatem okazuje, zwiększenie zasięgu karty może koniec końców pozostać jedynie na papierze…