„– Większość banków przyjmuje wpłaty w walucie w kasie. Niektóre instytucje, wprowadzając bariery finansowe w postaci wysokich kosztów za aneksy zmieniające sposób spłaty rat dla własnych kredytobiorców, nie wykorzystały możliwości, jakie daje większa konkurencja i szansa przyciągnięcia do siebie klientów innych banków – uważa Marta Chmielewska-Racławska z Komisji Nadzoru Finansowego.” informuje „Rz”.
„W Polbanku opłata za aneks zmieniający sposób spłaty kredytu wynosi 500 zł, w DnB Nord 400 zł. W Nordea Banku do września 2009 r. było to 0 ,75 proc. kwoty pozostałej do spłaty, ale bank obniżył te stawkę do 0,25 proc. W Dom Banku jest to aż 1 proc. kwoty kredytu, która została do spłaty.” donosi gazeta.
„W GE Money Banku (31 grudnia 2009 r. połączył się z Bankiem BPH – red.) od wejścia w życie rekomendacji tylko przy 196 na 61 tys. kredytów walutowych klienci sami kupują walutę. – Nie odnotowaliśmy dużego zainteresowania spłatą kredytu bezpośrednio w jego walucie. Do grudnia podpisano prawie 50 aneksów w sprawie zmiany waluty spłaty – mówi Joanna Krawczyk-Golba z Nordea Banku. W ING Banku na taki krok zdecydowało się tylko kilkudziesięciu klientów.” czytamy w „Rzeczpospolitej”.
Dla osób, które zaciągnęły kredyt mieszkaniowy w walucie innej niż PLN, korzystniejsze jest wymienienie gotówki np. w kantorze. Bank ma zazwyczaj przelicznik mniej atrakcyjny niż wspomniany wcześniej kantor i najczęściej jest tak, że klienci lepiej wychodzą finansowo na przyniesieniu do banku wymienionej już waluty.
Więcej w artykule Moniki Krześniak „Marne skutki próby ograniczenia kosztu kredytów” w „Rzeczpospolitej”.