Finroyal i jego lokaty na 12 proc. rocznie pod lupą nadzoru

„Wysokie i gwarantowane zyski! Dowolny okres oszczędzania! – takie krzykliwe slogany można znaleźć na stronie internetowej firmy Finroyal oferującej wyjątkowo wysoko oprocentowane lokaty. Jak wynika z zawartego obok opisu, spółka zajmuje się ‚zarządzaniem i pomnażaniem aktywów’. Działa podobno w kilkunastu krajach. Już na stronie głównej można znaleźć tabelkę, w której Finroyal prezentuje oprocentowanie oferowanych przez siebie lokat. Pieniądze można wpłacać w kilkunastu walutach. Np. oszczędzając w funtach brytyjskich, zarobimy 13,2 proc. rocznie, za dolarową lokatę Finroyal ma zapłacić 7,2 proc., zaś za złotową – uwaga! – aż 12,6 proc.!”, czytamy w „GW”.

„Głównym produktem firmy jest ‚Finroyal’s Location Contract’. Przez internet można pobrać wzór takiego kontraktu. Wynika z niego, że firma pożycza od klientów pieniądze, płaci im stałe odsetki, a sama inwestuje na własny rachunek w udziały spółek.”, informuje dziennik.

Z informacji „Gazety” wynika, że działalnością Finroyal zainteresowała się już Komisja Nadzoru Finansowego. „- Sprawdzamy, czy Finroyal FRL Capital Limited nie prowadzi działalności, na którą jest potrzebne zezwolenie KNF – mówi Łukasz Dajnowicz, rzecznik komisji. Przepisy stanowią, że ‚przyjmowanie wkładów pieniężnych w celu obciążania ich ryzykiem’ bez zezwolenia jest przestępstwem.”, czytamy.

„Finroyal reklamuje się jako ‚międzynarodowy koncern inwestycyjny’, który ‚na rynku istnieje od 32 lat’ i ma centralę w Wielkiej Brytanii. Jak ustaliła ‚Gazeta’, spółka została wpisana do brytyjskiego rejestru handlowego dopiero w marcu 2007 r. Oficjalną stronę internetową spółki – Finroyal.com – zarejestrowano miesiąc później. Nie udało nam się znaleźć żadnych śladów istnienia spółki wcześniej.”, czytamy w „Gazecie”.

Odsetki proponowane przez Finroyal są znacznie wyższe niż oferowane w bankach. Na tradycyjnych lokatach bankowych klient może uzyskać najwyżej 7 proc. Jednak w większości instytucji oprocentowanie lokat wynosi około 5 proc. Przed powierzeniem swoich oszczędności mało znanej instytucji warto zawsze dokładnie sprawdzić co to za firma.

Więcej na ten temat w „Gazecie Wyborczej”.