„Zaledwie w ciągu kilku ostatnich miesięcy wartość kredytów dla firm zaczęła się zwiększać w tempie nienotowanym od czasów, kiedy NBP zaczął publikować statystyki. W maju przedsiębiorstwa były winne bankom 157 mld zł, czyli o 19,3 proc. więcej niż przed rokiem. Zdecydowana większość z tej sumy to kredyty i pożyczki. Jeszcze pół roku temu wzrost ledwie przekraczał 10 proc., a na początku 2006 r. pełzał wokół zera. Co więcej, badany przez NBP tzw. wskaźnik zadłużenia na zatrudnionego, pokazujący, ile firm chce zaciągać w najbliższych miesiącach kredyty, znalazł się w drugim kwartale tego roku na rekordowym poziomie.” – czytamy w „Rzeczpospolitej”.
„Przyczyna, dla której przedsiębiorcy coraz częściej pukają do drzwi banków, jest prosta. – Firmy zwiększają obroty, chcą je zwiększać dalej i czują, że muszą inwestować – mówi Leszek Dąbkiewicz, kierownik zespołu kredytów korporacyjnych w BZ WBK. Bardzo ważny jest czynnik psychologiczny, przekonanie, że dobra koniunktura potrwa przez dłuższy czas. Dzięki niemu przedsiębiorcy nie obawiają się zadłużenia, bo wiedzą, że nie będą mieli problemów ze spłatą odsetek. – Wskaźniki optymizmu rosną, firmy coraz lepiej widzą swoją przyszłość – mówi Dąbkiewicz.
Dobre nastroje podtrzymują oficjalne prognozy. Szacunki NBP wskazują, że wysoki wzrost gospodarczy utrzyma się powyżej 5 proc. co najmniej do 2009 r. Dlatego tak wiele firm deklaruje, że będzie się zadłużać. Jest im też łatwiej, ponieważ są w doskonałej kondycji finansowej. W pierwszym kwartale zysk netto przedsiębiorstw zatrudniających co najmniej 50 osób zwiększył się aż o 57 proc. rok do roku i wyniósł 18,9 mld zł.” – czytamy dalej.
Szybko rosnąca wartość kredytów może stwarzać jednak zagrożenie dla stabilności cen. Dlatego też spodziewać się można, że Rada Polityki Pieniężnej będzie podnosić stopy procentowe. Ekonomiści prognozują, że w tym roku główna stopa procentowa NBP może wzrosnąć do 4,5 proc., a w przyszłym roku spodziewane są kolejne podwyżki.
Więcej informacji w dzisiejszym wydaniu „Rzeczpospolitej”.