Przypomnijmy, że według Głównego Urzędu Statystycznego dynamika wynagrodzeń w czerwcu przekroczyła 9 proc. r/r i wyniosła 9,3 proc. r/r. Tym samym ponownie może się okazać, że rosły one wyżej niż wydajność pracy, co może skłonić Radę Polityki Pieniężnej do podwyższenia kosztu pieniądza jeszcze w lipcu. Jednak sygnały, które napływają z RPP nie są jednoznaczne – o ile członkowie tego gremium zgadzają się z tym, że kolejne podwyżki są konieczne, to może dojść do tego nieco później. Dodatkowo resort finansów uparcie twierdzi, że inflacja w miesiącach letnich może spaść nawet do 2 proc. r/r. Może się zatem okazać, że RPP będzie chciała zaczekać do publikacji danych o lipcowej inflacji, zwłaszcza, że ta w czerwcu okazała się nieco niższa od oczekiwań (2,6 proc. r/r). W takiej sytuacji impulsem do umocnienia złotego będzie tylko zachowanie się rynków bazowych. Tyle, że nastroje na świecie nie są ostatnio najlepsze.
Inwestorzy cały czas obawiają się, czy kryzys w sektorze pożyczek hipotecznych o podwyższonym ryzyku nie rozszerzy się na pozostałe sektory amerykańskiej gospodarki, co mogłoby zmusić Rezerwę Federalną do obniżki stóp procentowych w perspektywie kilku kwartałów. Tym samym dolar wciąż pozostaje słaby, a coraz więcej instytucji prześciga się w prognozach dotyczących jego dalszego osłabienia. Istotnie są one słuszne i poziom 1,40 euro za dolara najpewniej zobaczymy jeszcze w te wakacje, jednak nie stanie się to od razu. Do krótkoterminowego przesilenia jest coraz bliżej, gdyż większość negatywnych informacji została już zdyskontowana. Dzisiaj po południu inwestorzy poznają dane o inflacji PPI (godz. 14:30), skali napływu kapitałów netto (godz. 15:00), produkcji przemysłowej (godz. 15:15), nastrojach wśród pośredników nieruchomości NAHB (godz. 19:00). Kalendarz danych jest zatem dosyć bogaty, ale to nie one będą najważniejsze. Dopiero jutro po południu poznamy informacje o inflacji konsumenckiej, a także słowa szefa FED na temat stanu gospodarki wygłoszone z okazji przedstawiania tradycyjnego półrocznego raportu przez amerykańskim Kongresem. To właśnie ta pozycja może okazać się kluczowym wydarzeniem tego tygodnia. Jeżeli Ben Bernanke nie powie nic nowego, co mogłoby zaniepokoić rynki, to można będzie oczekiwać korekcyjnego umocnienia dolara.
To może doprowadzić do nieznacznego osłabienia się złotego w najbliższych dniach. Na nastroje wokół naszej waluty rzutować będzie także obserwowana słabość rynku akcji, a także utrzymująca się niepewność polityczna. Wprawdzie koalicja trwa, ale powstanie LiS-u i prasowe spekulacje o możliwości przeprowadzenia przyspieszonych wyborów na pewno nie będą sprzyjać tak koniecznej rynkom stabilizacji. O godz. 10:32 za jedno euro płacono 1,3795 USD, a za funta 2,0415 USD. Z kolei w kraju notowania kształtowały się odpowiednio 3,7510 dla EUR/PLN, 2,7200 dla USD/PLN i 2,2700 dla CHF/PLN.