Fundusze: najwięcej odrobili klienci inwestujący regularnie

Kto regularnie inwestował w fundusze akcji pomimo spadków na giełdach, dziś – po trzech miesiącach wzrostów – odrobił już połowę strat poniesionych w trwającej od połowy 2007 roku bessie. To znacznie więcej niż w przypadku tych, którzy w fundusze zainwestowali jednorazowo – wynika z analizy Open Finance.

Trwające już od połowy lutego wzrosty na rynkach akcji, wśród których jedne z lepszych wyników notuje warszawska giełda, przyczyniają się do rosnącego (nie dużo, ale jednak) zainteresowania funduszami inwestującymi w akcje, zwłaszcza polskich spółek. Od początku roku saldo wpłat i umorzeń do tej kategorii funduszy było dodatnie i wyniosło 246 mln zł. Rzecz jasna najlepszą reklamą dla funduszy są oczywiście ich wyniki, a te w przypadku funduszy akcji polskich uniwersalnych od końca lutego do 8 maja średnio przekroczyły już 33 proc. (w tym czasie WIG zyskał blisko 37 proc.).

Cieszyć się więc mogą ci wszyscy, którzy wyczuli dołek i zainwestowali w fundusz akcji mniej więcej pod koniec lutego. Najlepszy spośród nich – Allianz Akcji Plus – zyskał prawie 55 proc., a wyniki kolejnych w czołówce wynoszą po ok. 40 proc. Ten czas był wyjątkowo udany, co dobitnie potwierdza fakt, iż najgorszy z funduszy UniMaxAkcje zyskał „tylko” 25 proc.
 

Jest to jednak podejście – jak na fundusze – wybitnie krótkoterminowe, no i dotyczy dość wąskiej grupy klientów. Dlatego sprawdziliśmy jak ostatnie wzrosty wpłynęły na portfele osób inwestujących w fundusz akcji systematycznie co miesiąc, z nieco dłuższym horyzontem inwestycyjnym, mających jednak pecha, że rozpoczęli inwestowanie w samym szczycie hossy, czyli w połowie 2007 roku.

Takie osoby, na skutek uśredniania ceny zakupu, czyli dokupowania jednostek uczestnictwa po coraz niższych cenach, są we względnie o wiele lepszej sytuacji niż ci, którzy zainwestowali jednorazowo. Wynika to z faktu, ze średnia strata funduszy akcji uniwersalnych w okresie od końca czerwca 2007 do końca lutego 2009 wyniosła 65,9 proc., jednak wzrosty z marca, kwietnia i początku maja obecnego roku spowodowały, że skurczyła się ona do -54,9 proc. Zatem niestety nawet wzrost WIG-u o blisko 40 proc. niewiele poprawił sytuację tej grupy klientów.

Zdecydowanie odmiennie kształtuje się sytuacja tych wszystkich, którzy w omawianym okresie inwestowali regularnie co miesiąc jednakową kwotę. O ile jeszcze pod koniec lutego ich straty wynosiły 47,6 proc., to dzięki ostatniej fali wzrostowej, licząc zgodnie z wyceną na 8 maja, skurczyła się ona znacząco, do -24,2 proc.
 

Ten przykład pokazuje w jaki sposób regularne inwestowanie mniejszych kwot ogranicza ryzyko inwestycji. Uzasadnione jest stosowanie tej zasady przez osoby dopiero wchodzące na rynek, skuszone ostatnimi ponadprzeciętnymi wynikami funduszy. Skala wzrostów oraz fakt, że trwają one praktycznie nieprzerwanie już od prawie trzech miesięcy, każe mieć się na baczności. Część inwestorów może zechcieć zrealizować zyski, co – bez względu na to, czy jest to początek hossy, czy tylko znaczna korekta bessy – może skutkować spadkami. Rozłożenie inwestycji na raty pomoże uniknąć scenariusza, w którym wchodząc na rynek na górce inwestowanie zaczynamy od strat.

Także w przypadku opisywanych powyżej inwestorów długoterminowych nie ma sensu odstępować od zasady regularnego inwestowania. Inwestując teraz, choć po sporych wzrostach, z każdą wpłatą obniżają sobie średnią cenę zakupu jednostek uczestnictwa. Dzięki temu szybciej wyjdą na swoje, jeśli oczywiście na giełdach wciąż będzie dominował optymizm.

Bernard Waszczyk, analityk Open Finance
Źródło: Open Finance