Nastroje zarówno na Starym Kontynencie, jak i w USA pogorszyły przede wszystkim doniesienia z banku JPMorgan Chase, który poinformował, że w tym kwartale będzie musiał dokonać kolejnych odpisów, tym razem na kwotę co najmniej 1,5 miliarda dolarów. Na te wieści sektor bankowy mógł zareagować tylko w jeden sposób, a mianowicie spadkami. Negatywne informacje dotyczyły jednak też banku Goldman Sachs, któremu analitycy m.in. Oppenheimer & Co i Deutsche Bank obniżyli rekomendacje i prognozy zysków. Oliwy do ognia dolał też szef Fed w Dallas. Richard Fischer w wywiadzie prasowym wyraził swoje przekonanie co do tego, że w gospodarce USA w II połowie tego roku wzrost będzie zerowy, a obecny kryzys na rynkach finansowych określił mianem większego niż ten do którego doszło w późnych latach 80-tych i wczesnych 90-tych. Słabo perforowały także spółki wydobywcze, jako że ceny metali ponownie i wyraźnie poszły w dół.
Nastrojów na parkietach nie zdołał poprawić nawet fakt kolejnego spadku cen ropy. We wtorek wartość wrześniowych kontraktów terminowych notowanych na Nymex’ie poszła w dół o 1,44 dolara i rozliczenie nastąpiło na poziomie 113,01 USD/bar., najniższym od 1 maja. Nieco wcześniej futuresy spadły nawet do 112,31 USD/bar. W ciągu dnia było jednak nerwowo i w pewnym momencie cena kontraktów wynosiła nawet 115,95 USD/bar. O spadku cen ropy na pewno zadecydowały pozytywne doniesienia z Kaukazu wskazujące na możliwe wygaśnięcie konfliktu, ale nie ma co ukrywać, że surowiec ten cały czas pozostaje przede wszystkim pod wpływem obaw inwestorów o spowolnienie światowej gospodarki oraz wydarzeń na rynku dolara, tyle że wczoraj kurs EUR/USD praktycznie się nie zmienił wzrastając w ciągu dnia o 0,14 proc. do poziomu 1,4913.
Pierwsza część dzisiejszego handlu nie upłynęła w lepszej atmosferze. Indeksy akcyjne w Azji wyraźnie poszły w dół. Inwestorzy na Dalekim Wschodzie reagowali oczywiście na wtorkowe negatywne doniesienia w sektora finansowego, ale też na te lokalne z Japonii, a dotyczące 0,6 proc. spadku PKB tego kraju w II kwartale. O godz. 7:45 indeks Kospi spadał o 1,00 proc., a 20 minut wcześniej Nikkei 225 zniżkował o 2,19 proc. W tym samym czasie kurs EUR/USD nadal nie ulegał większej zmianie (o godz. 7:45 +0,09 proc. 1,4926), a ceny ropy lekko rosły (o godz. 7:30 +0,31 USD 113,32 USD/bar.).
Na polskim rynku wtorek był udanym dniem dla GPW. Większość głównych indeksów, poza tym reprezentującym małe spółki, poszła do góry i to pomimo słabej atmosfery na Zachodzie. WIG wzrósł o 1,24 proc., a WIG20 poszedł w górę o 1,69 proc. (2675,61 pkt). Obroty na całym parkiecie wyniosły 1,13 miliarda złotych, z czego 975 milionów złotych przypadło na walory blue-chipów. Wczorajszy dzień był też dość udany dla złotego. Nasza waluta w stosunku do dolara nie zmieniła swojej wartości (ok. 2,1945), a do euro wzmocniła się o ok. 0,3 proc. (3,2680).
Dziś w centrum zainteresowania międzynarodowych inwestorów znajdzie się cała seria danych makroekonomicznych z Wielkiej Brytanii, Eurolandu i Stanów Zjednoczonych. W Polsce uwaga rynku skupi się na publikowanej o godz. 14:00 przez GUS informacji dotyczącej lipcowej inflacji. Średnia prognoz analityków, podobnie zresztą jak wstępne szacunki Ministerstwa Finansów wskazują na to, że w ostatnim miesiącu wskaźnik CPI w ujęciu rocznym wzrósł o 4,8 proc. wobec +4,6 proc. w czerwcu.