Goldenegg: Ekspresyjna końcówka tygodnia

Z drugiej strony wyniki kwartalne Royal Bank of Scotland były już lepsze od prognoz. Choć ten drugi pod względem wielkości bank Wielkiej Brytanii pokazał pierwszą w jego 40-letniej historii giełdowej stratę, to i tak była ona mniejsza od spodziewanej przez analityków. W Stanach Zjednoczonych wzrosty indeksów były już wyraźnie większe. DJIA, Nasdaq Comp. oraz S&P500 zyskały odpowiednio: 2,65 proc., 2,48 proc. i 2,39 proc. Tak jak na Starym Kontynencie inwestorzy nie przejęli się za bardzo wynikami Fannie Mae i znowu pierwsze skrzypce zagrał spadek cen ropy, zmniejszający zarówno obawy o stan gospodarki, jak i o zbytnią presję inflacyjną. Pomagały też dobre wieści z McDonald’s dotyczące poziomu lipcowej sprzedaży, a także wyniki największego na świecie ubezpieczyciela obligacji, czyli MBIA, którego zysk kwartalny był większy od oczekiwanego.

W ciągu ostatniej w zeszłym tygodniu sesji wartość wrześniowych kontraktów terminowych na lekką słodką ropę notowanych na Nymex’ie poszła w dół o 4,82 USD, kończąc dzień przy cenie rozliczenia na poziomie 115,20 USD/bar., a wcześniej notując minimum na poziomie 114,62 USD/bar. Powód? Oczywiście po części chodziło tu o towarzyszące cały czas inwestorom obawy o stan światowej gospodarki, a dokładnie o jej spowolnienie, ale tym razem zadziałał przede wszystkim mocno zyskujący dolar. W piątek notowania euro względem zielonego (bardzo ważne z punktu widzenia czarnego złota, bo niezwykle silnie z nimi skorelowane) poszły w dół, aż o 2,06 proc., kończąc dzień na poziomie 1,5007, a wcześniej spadając nawet do 1,4998. Tak silna deprecjacja (to drugi w historii wspólnej waluty tak mocny jednodniowy spadek wartości) tej najbardziej płynnej waluty świata, to głównie pokłosie czwartkowej wypowiedzi szefa Europejskiego Banku Centralnego, który wyraził swoje znaczne zaniepokojenie stanem gospodarki Eurolandu i oddalił jakiekolwiek nadzieje na podwyżki stóp procentowych w strefie euro.

Co ciekawe notowania ropy nie zareagowały w większym stopniu na wieści z Kaukazu, gdzie w piątek doszło do silnej eskalacji konfliktu pomiędzy Rosją, a Gruzją w sprawie Południowej Osetii, a słowo wojna padało więcej niż często. Wydarzenia te wpłynęły za to na notowania rubla i rosyjskiej giełdy, co oczywiście nie dziwi. Waluta Rosji została przeceniona najsilniej w historii względem koszyka dolarowo-eurowego (koszyk został wprowadzony w 2005 r.), indeks MICEX spadł o 5,25 proc., a indeks RTS poszedł w dół o 6,51 proc.

Początek pierwszej w tym tygodniu sesji przyniósł wyraźne wzrosty wartości indeksów w Azji, powodowane rzecz jasna tak jak w piątek w Europie i w Stanach Zjednoczonych, głównie niższymi cenami towarów, w tym przede wszystkim ropy. Południowokoreański indeks Kospi zyskał 0,79 proc., a japoński Nikkei 225 wzrósł o 1,99 proc. Na rynku czarnego złota w pierwszej części poniedziałkowego handlu doszło do lekkiego odreagowania. Wrześniowe kontrakty terminowe na Nymex’ie skoczyły przejściowo do poziomu 116,74 USD/bar., a o godz. 8:00 ich wartość wynosiła 116,16 USD/Bar. (+0,096 USD), bo jednak rynek troszkę przestraszył się tego, że może być problem z dostawami ropy z Morza Kaspijskiego. W zupełnie innym kierunku poszły za to notowania dolara, który znów umocnił się w stosunku do euro. Dziś kurs EUR/USD zniżkował już nawet przejściowo do 1,4910, a o godz. 8:00 był równy 1,4968.

Na krajowym rynku w piątek doszło do wyraźnych spadków, tak cen akcji, jak i notowań złotego. Indeksy na GPW wyraźnie poszły w dół (WIG -0,67 proc., a WIG20 -0,90 proc. 2608,95 pkt), bo niestety zamknięcie sesji na warszawskim parkiecie, zeszło się z najgorszym okresem ostatniego w zeszłym tygodniu dnia handlu na Zachodzie. Obroty były jednak mizerne i tylko lekko przekroczyły poziom 1 miliarda złotych. Jeszcze bardziej widoczna był przecena naszej waluty, której nie sprzyjały ani ostatnie sygnały napływające z ECB i związane z tym wzmocnienie dolara względem euro na arenie międzynarodowej, ani też zaskakująca czwartkowa obniżka poziomu stóp procentowych dokonana przez Bank Czech. W piątek kurs USD/PLN wzrósł, aż o 2,6 proc., do 2,1720 (wcześniej rosnąc nawet do ok. 2,1850), a kurs EUR/PLN zwyżkował o 0,74 proc. do 3,2675 (max. 3,2815).

Dziś w kalendarzu makroekonomicznym brak danych zarówno z Eurolandu, jak i ze Stanów Zjednoczonych. Seria informacje z gospodarki Wielkiej Brytanii (ceny produkcji sprzedanej przemysłu, bilans handlowy i dane z rynku nieruchomości) nie powinna wstrząsnąć rynkami, no chyba że silnie odbiegnie od średniej prognoz. W Polsce także brak ważniejszych doniesień – jedynie ważne dla GPW – wyniki opublikuje Asseco Polska.