Goldenegg: Wielka (nie)wiadoma Fed-u

Największą zagadką „komunikatu” zdecydowanie jest ta, dotycząca przyszłości użytego przez FOMC na ostatnim posiedzeniu stwierdzenia mówiącego o „równowadze” pomiędzy zagrożeniami dla gospodarki, a ryzykami inflacyjnymi. Mowa tu o następującym zapisie: “The Committee judges that, after this action, the upside risks to inflation roughly balance the downside risks to growth. The Committee will continue to assess the effects of financial and other developments on economic prospects and will act as needed to foster price stability and sustainable economic growth”. Czy zostanie ono utrzymane (bo przecież zdaniem wielu ekonomistów zagrożenia inflacyjne ciągle się tlą, choćby tylko z racji kształtowania się cen energii, a dodatkowo oczekiwania inflacyjne są na dość wysokim poziomie), czy też górę weźmie, jednak troska o gospodarkę i obawa o możliwe rozlanie się kryzysu na rynku finansowym i nieruchomości na inne sektory gospodarki?

We wtorek, tyle że wcześniej, bo o godz. 11:00 poznamy także wynik listopadowego ZEW-u. Według prognoz wskaźnik ten będący wynikową opinii 269 analityków i inwestorów instytucjonalnych, a mierzący nastroje gospodarcze u naszych zachodnich sąsiadów wyniesie w grudniu –34,0/–34,5 wobec –32,5 w listopadzie, kiedy to był najniższy od prawie 15 lat.

Dolar rozpoczął tydzień od osłabienia względem głównych walut. We wtorek o godz. 09:15 na rynku obserwowaliśmy następujące poziomy kursów: EUR/USD 1,4708, GBP/USD 2,0479, USD/JPY 111,95, USD/CHF 1,1309. W piątek na zamknięciu handlu było to odpowiednio: 1,4655/2,0305/111,65/1,1275. Wspólnej walucie pomogły niewątpliwie poniedziałkowe wypowiedzi przedstawicieli ECB (Liikanen i Stark), które sugerują, że strefa euro cały czas myśli o podwyżce stóp procentowych. Warto pamiętać, że na grudniowym posiedzeniu banku taki wniosek był nawet głosowany, a Trichet wypowiadał się „jastrzębio”. Z kolei w przypadku funta, cały czas decyduje czynnik wyższego oprocentowania tej waluty. Choć Bank Anglii w zeszłym tygodniu obniżył stopy o 25 pkt bazowych do 5,5 proc., to i tak pozostają one nadal o 1 pkt proc. wyższe niż w Stanach Zjednoczonych.

Poniedziałkowa sesja na europejskich i amerykańskich parkietach zakończyła się wzrostami, bo inwestorzy po pierwsze jako dobrą monetę odebrali fakt „wstrzyknięcia” do „zamieszanych” w kryzys finansowy: MBIA i UBS-u świeżych kapitałów, a po drugie ucieszyli się z tego, że amerykański indeks pending home sales (podpisane umowy sprzedaży domów na rynku wtórnym) nieoczekiwanie wzrósł w październiku o 0,6 proc. do 87,2 z 86,7 po rewizji w górę we wrześniu. Te pozytywne nastroje przelały się dziś na rynki azjatyckie oraz doprowadziły do pozytywnego otwarcia handlu na giełdach Starego Kontynentu.

Na krajowym rynku otwarcie tygodnia przyniosło ponowne wzmocnienie naszej waluty, w tym przede wszystkim do dolara. Cena zielonego spadła wczoraj w okolice poziomu 2,4210 i tak niska nie była od kilkunastu lat. W dół choć w nieco mniejszym stopniu poszła również cena euro, zniżkując do 3,5640 i również ustalając minimum tyle, że nie kilkunasto, ale kilku letnie. Dziś o godz. 9:15 kurs EUR/PLN był równy 3,5680, a kurs USD/PLN wynosił 2,4260. Powód wzmocnienia złotego wciąż ten sam – są nim rozbudzone oczekiwania rynku na kolejne podwyżki stóp procentowych przez RPP. Pomaga też napływ, bądź też spodziewany napływ do kraju walut od imigrantów wracających na Święta. Z kolei handel na GPW przebiegał w poniedziałek w dość mieszanych nastrojach. W górę poszedł zarówno WIG (+0,27 proc.), jak i WIG20 (+0,54 proc.), ale zniżkowały za to wskaźniki średnich i małych spółek (mWIG40 spadł o 0,21 proc., a sWIG80 poszedł w dół o 0,1 proc.). Jak widać warszawski parkiet „niezdecydowanie” też czeka na FED.