Hitem są jedynie kredyty na nieruchomości

Jak pożyczać to tylko na nieruchomości, nad kredytowaniem pralek, komputerów czy egzotycznych wycieczek banki wciąż kręcą głową. Kolejny miesiąc tną też kredyty na kartach. Klienci rewanżują się niechętnie zwiększając oszczędności – wynika z październikowych danych NBP.

Wartość kredytów zaciąganych na zakup nieruchomości wzrosła w minionym miesiącu, podobnie jak w bardzo udanym pod tym względem wrześniu, o ok. 3,5 mld zł. Zdecydowanie pierwszoplanową rolę wciąż odgrywają kredyty złotowe, których przybyło ponad 2,4 mld zł. Po wykluczeniu efektu kursowego (w październiku notowania franka szwajcarskiego spadły o 2,4 proc.) widać też  1,1 mld zł przyrostu kredytów walutowych. Machina kredytów walutowych jednak przyhamowała, bo we wrześniu wzrost ten był o 200 mln zł wyższy.

Hojności banków nie widać jednak gdy spojrzy się na kredyty konsumpcyjne. Banki co najwyżej starają się, aby nowymi pożyczkami zapełniać lukę po już spłaconych. W efekcie kredyty konsumpcyjne osób prywatnych w październiku nieznacznie spadły. Trzeci miesiąc z rzędu ubyło również kredytów na kartach kredytowych. Ich wartość stopniała o 77 mln zł do 14,6 mld zł. Nie nadrobiły tego kredyty w kontach, które także malały.

Spojrzenie banków na priorytety kredytowe zmienia się i nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Najlepiej widać to, gdy spojrzy się na relacje kredytów konsumpcyjnych do kredytów na nieruchomości sprzed dwóch lat. Na koniec października 2008 r. klienci indywidualni mieli do spłacenia w bankach 121 mld zł pożyczek gotówkowych, ratalnych, itp., podczas gdy ich zadłużenie na nieruchomości o ok. 50 mld zł wyższe. Obecnie wartość kredytów konsumpcyjnych wynosi 143 mld zł i jest o ponad 110 mld zł niższa niż zadłużenie na nieruchomości.
 

Część Polaków wzięła sobie do serca hasło „Październik miesiącem oszczędzania” i zwiększyła wartość lokat terminowych o ok. 1 mld zł.

Źródło: Narodowy Bank Polski

Radość banków była jednak połowiczna, bo częściowo pieniądze pochodziły z rachunków bieżących. Ostatecznie depozyty zwiększyły się niecałe 900 mln zł i nie udało się przekroczyć granicy miliarda złotych, co jeszcze bez trudu przychodziło bankom w wakacje. Koniec końców było jednak o wiele lepiej niż we wrześniu gdy oszczędności osób prywatnych zyskały niecałe 0,5 mld zł.

Źródło: Open Finance