Inwestowanie w samochody klasyczne – snobizm czy drogie hobby?

Samochód klasyczny to obiekt fascynacji, prestiżu, symbol przynależności do elitarnego grona, spełnienie młodzieńczych marzeń, ale także, a może przede wszystkim, doskonała lokata kapitału. Skończyły się czasy, gdy pieniądze deponowano w banku – w ostatnich miesiącach, po kryzysie na rynku finansowym, przyszedł czas na inwestowanie w „mienie egzotyczne”.

Z tego względu ciekawym sposobem na dywersyfikację portfela i pomnażanie swojego kapitału może być inwestycja w aktywa emocjonalne: najlepsze wina, stare obrazy i rzeźby, stadniny koni czy samochody klasyczne. Według The Guardian, który na początku roku przygotował podsumowanie na rynku inwestycji alternatywnych w ostatnim dziesięcioleciu wynika, że to właśnie inwestycje w samochody klasyczne przyniosły obok wina i sztuki jedne z największych zysków w ostatnim czasie. Lokowanie kapitału w samochody klasyczne może zatem zapewnić stabilny i stały zysk.

Analitycy portalu Wynajem.pl stwierdzili, że w Polsce inwestowanie w samochody klasyczne nie jest jeszcze dość popularne. Jedynie zapaleni kolekcjonerzy i hobbyści doceniają ten sposób lokowania swojego kapitału. Mimo tego, że rynek zabytkowych aut jest ogromny, potencjał jeszcze większy, a roczne obroty w tej branży opiewają na setki milionów euro to zainteresowanie miłośników zawęża się głównie do kilkunastu najbardziej pożądanych marek na świecie. Rolls-Royce, Ferrari, Jaguar, BMW, Aston Martin czy Porsche to marzenie niejednego zbieracza samochodów klasycznych, który wychodzi z założenia, że im starszy rocznik, tym większy zysk. Oczywiście najbardziej poszukiwane modele pochodzą z przedwojennego okresu produkcji i są to tzw. oldtimery, czyli dzieła przedwojenne, jednak prócz nich uznaniem cieszą się klasyczne auta z drugiej połowy minionego stulecia oraz krótkie, limitowane, elitarne serie aut klasy supercars, czyli niewielkie kolekcje współczesnych modeli ekskluzywnych samochodów, jak Bugatti Veyron czy Edo Lamborghini Audigier.

Europejski rynek obrotu zabytkowymi samochodami i częściami do nich szacowany jest na prawie 20 mld euro rocznie, a wartość kolekcjonerskich modeli pojazdów sukcesywnie rośnie (10% w skali roku). Co ważne, rynek ten jest dość płynny, a coraz częściej organizowane są setki aukcji, giełd i targów. Tysiące transakcji kupna-sprzedaży ekskluzywnych egzemplarzy kolekcjonerskich rocznie dokonuje się najczęściej w trakcie prestiżowych aukcji, ale przede wszystkim na najbardziej znanych Targach Techno Classica w Essen. Tylko podczas ich kwietniowej tegorocznej edycji zaprezentowano ponad 2500 pojazdów. Nie zabrakło żadnego z ważnych producentów, wśród których należy wymienić takie marki jak m.in. BMW, Audi, Mercedes-Benz, Ferrari, Citroen, Peugeot, Porsche, Skoda, Bentley, Bugatti, Volkswagen i wiele innych. Ciekawe ekspozycje przygotowało aż 230 niemieckich klubów, które zaprezentowały swoje ulubione pojazdy w nietypowej scenerii. Zwiedzający mogli zobaczyć pracę mechaników przy odnawianiu zabytkowego pojazdu i na własne oczy ocenić jakiego to wymaga wysiłku i nakładów pieniężnych. Podczas takich właśnie imprez można dokupić detale do prawie każdego samochodu, jaki kiedykolwiek wyprodukowano na świecie. Jedynym problemem pozostaje cena, bo przyznać trzeba, iż często najmniejszy, ale oryginalny drobiazg, może kosztować nawet kilkaset euro.

Jeżeli do zawrotów może doprowadzić cena oryginalnej części to odrestaurowane, kolekcjonerskie egzemplarze aut klasycznych spowodują ból głowy u niejednego pasjonata, bowiem oscylują w granicach od 20-30 tys. do 2-2,5 mln euro za unikatowe modele. Wśród najbardziej rozwiniętych rynków wymienić można: kraje Europy Zachodniej oraz USA, RPA i Nową Zelandię, jednak także w Polsce znaleźć można pionierów i zapalonych działaczy ruchu kolekcjonerskiego. Do najdroższych modeli należą m.in.: przedwojenne Astony Martiny, BMW, Bentleye, Jaguary, Bugatti, Horche, Mercedesy i Maybachy. Również polski rynek samochodów może pochwalić się markami, których okazy z dnia na dzień nabierają wartości: Syrena, Warszawa czy Mikrus to tylko nieliczne auta warte uwagi. Polscy kolekcjonerzy i miłośnicy zabytków motoryzacji zakładają kluby, zrzeszenia, a nawet muzea. W jednym z nich prawdziwym rarytasem dla oglądających jest ZIS – kabriolet Józefa Stalina, Mercedes 170V Lody Halamy i wiele innych aut, którymi jeździli Elvis Presley, Marilyn Monroe czy Jan Kiepura. Te pojazdy przeżywają swą drugą młodość. Wszystkie są odrestaurowywane zgodnie z zasadami obowiązującymi w okresie ich powstania i wciąż zyskują na wartości. Zdaniem ekspertów najbardziej będą drożeć krótkie serie luksusowych modeli przedwojennych oraz powojennych, ale wyprodukowanych do lat 60. Zdecydowanie więcej płaci się za kabriolety, a wartość zabytku znacząco rośnie, gdy użytkowała go znana osoba: głowa państwa, papież czy słynny artysta. Cenę podnosi także certyfikat autentyczności wydany przez ekspertów Zespołu Pojazdów Zabytkowych Polskiego Związku Motorowego.

Zdaniem Macieja Pedy – polskiego kolekcjonera aut i współtwórcy muzeum samochodów zabytkowych – inwestowanie w samochody klasyczne jest coraz częściej spotykane. Prawdziwe okazy można jeszcze znaleźć na internetowych aukcjach, ale przede wszystkim należy ich szukać poprzez liczne kluby posiadaczy danych marek. Bardzo dobrym miejscem na poszukiwanie starych aut są Stany Zjednoczone i Wielka Brytania, które oferują sporo ciekawych i nadających się do odrestaurowania egzemplarzy. Jan Peda – jeden z pionierów kolekcjonerstwa pojazdów zabytkowych w Polsce, którego sukcesów na tej niwie nie sposób opisać w kilku zdaniach dodaje, że rynek aut klasycznych w Polsce jest dość szeroki. Doskonale widać to na przykładzie naszych muzealnych zbiorów, które rokrocznie powiększamy o nowe eksponaty. Sukcesywnie staramy się o wzbogacanie kolekcji, jak również o utrzymywanie eksponatów w dobrym stanie. Bierzemy udział w wielu imprezach propagujących starą motoryzację, nasze eksponaty występują także w filmach. Wystarczy wspomnieć, iż Jan Peda wraz ze swoimi odrestaurowanymi autami brał udział w wielu prestiżowych rajdach: Mille Miglia, dwa razy przejechał Alpy na Lorraine-Dietrich i jest niekwestionowanym autorytetem, jeśli chodzi o praktyczną stronę odbudowy samochodów zabytkowych.

Jeszcze do niedawna kolekcjonerzy starych samochodów stanowili zamkniętą grupą społeczną. Dziś sytuacja znacząco uległa zmianie, czego dowodem są tłumy przychodzące na licytacje, duże grupy odwiedzające targi i dokonujące tam setek transakcji. Nie każdego jednak stać na zakup odrestaurowanego auta. Pasjonaci zabytkowej motoryzacji to przeważnie bogaci kolekcjonerzy, powiększający swoje kolekcje, ale także chłodno kalkulujący biznesmeni, liczący na zysk. Mało kto może sobie pozwolić na kupno odrestaurowanego, luksusowego pojazdu, dlatego większość stawia na zakup zdezelowanego auta i samodzielną rekonstrukcję, odnajdując w tym pasję i życiowe „powołanie” – My jesteśmy pasjonatami, nie zbieramy aut dla pieniędzy, a przy ich wyborze kierujemy się przeznaczonym na ten cel kapitałem i ich przyszłą wartością pieniężną, gdyby kiedyś zaszła potrzeba sprzedaży. Po prostu koszty odbudowy aut zabytkowych, bądź klasycznych są na tyle wysokie, że inwestując w odbudowę auta popularnego nigdy nie odzyska się ulokowanych tam pieniędzy – stwierdza Maciej Peda.

Inwestycje w samochody klasyczne dopiero rozwija się w Polsce, lecz już niedługo ten pasjonacki ruch może się okazać bardzo dobrym sposobem na osiągnięcie zysku. Mimo iż polscy kolekcjonerzy nie traktują swoich okazów jak „prawdziwych” lokat kapitału, rynek doradztwa bierze pod uwagę taką możliwości, czego dowodem powołanie funduszu wyspecjalizowanego w inwestycjach alternatywnych, który oferuje swoim klientom możliwość inwestowania w samochody klasyczne. Mała korelacja z tradycyjnymi formami inwestowania i walory użytkowe nabywanych aktywów sprawiają, że tego typu lokata kapitału może być ciekawą alternatywą w porównaniu do tradycyjnych i jakże zwyczajnych sposobów inwestowania. Zabytkowe auta przekształcone w „produkty finansowe” to przecież motoryzacyjne dzieła sztuki, które wymagają dbałości i wiedzy oraz właściwego traktowania. Są zupełnie inne niż współczesne, seryjnie produkowane auta, a kolekcjonowanie ich to nie tylko pasja, ale także poważna i opłacalna inwestycja.

Źródło: Wynajem.pl