Jak nie kredyty to ropa…

Niemiecki DAX, francuski CAC40 czy angielski FTSE rosły również o 4 proc. Całą sesja rozstrzygnęła się praktycznie na początku – po 3 procentowych wzrostach rynki zamarły i dopiero końcówka przyniosła niewielką realizację zysków.

Część inwestorów, szczególnie tych którzy patrzą tylko na podsumowania sesji musi czuć się zdezorientowana. W piątek indeksy spadają o 4 proc. by już w poniedziałek wzrosnąć o dwa. Tak duża zmienność wyraźnie pokazuje, że nastroje zmieniają się jak kalejdoskopie i jedna informacja może zadecydować o rozstrzygnięciu całej sesji. Tak też było i tym razem choć najważniejsze wydarzenie miało miejsce nie w poniedziałek, ale jeszcze w weekend. W niedzielę rano cały świat obiegła informacja o przejęciu przez amerykański rząd dwóch największych kredytodawców w Ameryce. Koszt tej decyzji szacuje się wstępnie na około 300 miliardów dolarów i na pewno będzie to mieć wpływ na przyszłoroczny budżet całych Stanów Zjednoczonych. Gracze jednak nie zastanawiają się co będzie się dziać za rok, ale patrzą jak taka nacjonalizacja gigantycznego długu wpłynie na światowe rynki finansowe. A wpływ, przynajmniej krótkoterminowy, będzie pozytywny.

Dziś początek również będzie optymistyczny. Amerykańskie rynki z radością przyjęły czasowe zakończenie problemów kredytowych i kończyły sesje na plusach. Na najważniejsze wydarzenie przy pustym kalendarium makroekonomicznym wyrasta spotkanie krajów OPEC. Z pewnością nie są one zachwycone niemal 50 proc. przeceną ropy w ciągu ostatnich 2 miesięcy i część analityków oczekuje nawet komunikatu o zmniejszeniu wydobycia i produkcji „czarnego złota”. Taka informacja pokazałby czego bardziej obecnie boją się inwestorzy – problemów finansowych banków czy drogiej ropy. Na razie przynajmniej pierwszy z tych problemów nie będzie pojawiał się na czołówkach gazet.

Krzysztof Barembruch
A-Z Finanse