„Pan Mariusz zaciągnął w lipcu kredyt we frankach. Kilka dni temu skontaktował się z nim doradca bankowy, zapraszając na spotkanie. – Dowiedziałem się, że z powodu drożejącego franka mój kredyt urósł tak, że mieszkanie nie jest już wystarczającym zabezpieczeniem – opowiada nasz czytelnik. Bank poprosił pana Mariusza o dodatkowe zabezpieczenie, najlepiej hipotekę na innej nieruchomości. – Na szczęście mam jeszcze działkę, na której hipotekę bank może dodatkowo wejść. Ale co mają zrobić ci, którzy nie mają działki czy innego mieszkania? – mówi pan Mariusz.”, czytamy.
Dlaczego bank zażądał wyższych zabezpieczeń? „Jeśli pół roku temu pan Mariusz dostał kredyt na 300 tys. zł, to przy ówczesnym kursie franka na poziomie 2 zł pożyczy od banku 150 tys. franków. Ale teraz kurs franka waha się w okolicach 2,75 zł, więc wartość zadłużenia w złotych przekroczyła już 400 tys. zł. Co gorsza, w tym czasie ceny nieruchomości spadły – od kilku do niekiedy nawet kilkunastu procent. Ostatecznie wychodzi więc na to, że mieszkanie pana Mariusza jest warte przeszło 100 tys. zł mniej niż jego kredyt w banku.”, wyjaśnia „Gazeta”.
„Bankowcy zapewniają, że przynajmniej na razie sytuacje, w których proszą klientów o dostarczenie dodatkowych zabezpieczeń, należą do wyjątków. Ale już niedługo wielu kredytobiorców może otrzymać podobne zaproszenia na rozmowy jak pan Mariusz. Wszystko dlatego, że Komisja Nadzoru Finansowego zamierza zobowiązać banki, żeby na bieżąco monitorowały zmiany wartości nieruchomości (taki zapis ma znaleźć się w przygotowywanej przez nadzór rekomendacji „T”). – Stabilne i ostrożne prowadzenie działalności bankowej powinno uwzględniać nie tylko rzetelną ocenę zdolności klienta do spłaty rat przed zawarciem umowy kredytowej, ale także monitorowanie wartości przyjętego zabezpieczenia – podkreśla dr Andrzej Stopczyński, dyrektor pionu bankowego KNF. W jego ocenie banki mogą domagać się dodatkowych zabezpieczeń, jeśli przewiduje to umowa kredytowa. – Od decyzji zarządu zależy natomiast to, czy jest to konieczne ze względu na stabilność instytucji oraz zaufanie klientów – dodaje Stopczyński.”, czytamy w „Gazecie Wyborczej”.
Nowa rekomendacja KNF zakłada także, że klient nie będzie mógł zaciągnąć kredytu, jeżeli wysokość raty przekroczy połowę jego miesięcznych dochodów netto. Nadzór narzuca ponadto obowiązek posiadania 20 proc. wkładu własnego w przypadku kredytów w walutach obcych. Już raz, w 2006 roku, nadzór wprowadził podobną rekomendację. Zaostrzyła ona kryteria udzielania kredytów walutowych i oceny zdolności kredytowej klienta.
Więcej na ten temat w „Gazecie Wyborczej”.
Na podstawie: Nina Hałabuz