Wchodząca w życie 14 sierpnia nowelizacja przepisów przewiduje podniesienie o 30 proc. maksymalnego limitu ceny metra kwadratowego inwestycji. Cel jest jasny – chodzi o to, aby więcej osób skorzystało z preferencji kredytowych zarówno na rynku pierwotnym, jak i wtórnym. Dotychczas w Warszawie było to w praktyce niemożliwe, bo limit wynosił około 4,8 tys. zł. Teraz granica ta wzrośnie do 6,3 tys. zł.
Jak sie okazuje jest niestety problem ze znalezieniem odpowiednich mieszkań. „Najgorzej jest we Wrocławiu, w Gdyni i Gdańsku. Tam przeciętna cena jest blisko dwa razy wyższa od limitu” – podkreśla Paweł Majtkowski z firmy Expander, która przygotowała specjalny raport o nieruchomościach, które można kupić za preferencyjne kredyty. „Trudności w znalezieniu mieszkania kwalifikującego się do skorzystania z dopłaty mogą mieć nawet mieszkańcy mniejszych miast” – dodaje.
Dlatego eksperci nie pozostawiają złudzeń. „Ten program nie będzie miał wielkiego wpływu na rynek. Skorzysta z niego niewielka liczba osób” – mówi Tomasz Błeszyński, doradca rynku nieruchomości.
Program „Rodzina na swoim” działa od lutego 2007 r. Do 1 czerwca udzielono ponad 1,3 tys. preferencyjnych kredytów, a kredytobiorcy pożyczyli łącznie 132,36 mln zł, co daje średnią wartość kredytu 97,4 tys. zł. Kredytów z dopłatą udzielają: PKO BP, Spółdzielcze Kasy Oszczędnościowo-Kredytowe, Gospodarczy Bank Wielkopolski, Bank Polskiej Spółdzielczości, Bank Pocztowy, I Bank Pekao SA.
Więcej informacji w „Rzeczpospolitej”.